StoryEditorkomentarz naczelnych

"Od pola do stołu", a raczej "Od wideł do widelca"

25.06.2020., 15:06h
Nowa strategia Unii Europejskiej nazwana została „Od pola do stołu”. Naszym zdaniem, trafniejsza byłaby nazwa od „Wideł do widelca”. Widły bowiem przydają się nie tylko przy pracy w chlewni lub oborze, ale mogą także posłużyć za broń, choć oczywiście w naszej tradycji pierwsze miejsce wśród rolniczych narzędzi używanych podczas wojen zajmuje kosa.

Przemysłowe fermy drobiu, trzody i krów?

Ale wracając do pomysłów UE na rolnictwo po 2020 r. Ma ono stać się bardziej ekologiczne, znacznie mniej intensywne, nieprzemysłowe, przyjazne dla małych i średnich gospodarstw. Nic tylko przyklasnąć temu pomysłowi! Jest tylko jedno „ale”. Skąd bowiem wzięły się przemysłowe fermy drobiu, trzody i krów? Dlaczego przemysł żywnościowy zaczął śrubować wydajności, skoro w Europie od 70 lat nie było głodu? Naszym zdaniem, wzięło się to głównie stąd, że większość zarobku na kilogramie wieprzowiny, wołowiny i litrze mleka, zaczęła trafiać do pośredników, głównie do sieci handlowych. Jeśli rolnik chciał więcej zarobić, to musiał taniej i wydajniej żywność wyprodukować. Ma to oczywiście konsekwencje, bo trzeba stosować więcej lekarstw w produkcji zwierzęcej oraz pestycydów i nawozów sztucznych w roślinnej. I z tymi konsekwencjami Bruksela chce walczyć.

Łańcuch żywnościowy wymaga poważnego i gruntownego przebudowania

Jeśli UE nie zabierze się na poważnie za tzw. łańcuch żywnościowy, nie uporządkuje relacji między sieciami handlowymi i dostawcami żywności, to żaden plan odejścia od przemysłowego rolnictwa nie powiedzie się. Bo sieci nadal będą głównym dostarczycielem żywności dla obywateli Unii. Sieci handlowe nadal będą więc wymuszały na dostawcach wędlin, nabiału czy makaronów, jak najniższe ceny oraz niekorzystne warunki dostawy i płatności. Żadne targowiska, nawet najlepiej wyposażone, tu nie pomogą, bo zaopatrują niewielką część konsumentów.

Słomiany zapał Brukseli

Niestety, jak na razie UE ma niewielkie osiągnięcia na polu uporządkowania łańcucha żywnościowego. Kiedyś nawet założyła tzw. grupę wysokiego szczebla po kryzysie na rynku mleka w 2009–2010 r. Wówczas jednak zapał Brukseli wynikał z tego, że w krajach starej Unii większość dostaw mleka do przetwórców odbywała się bez uregulowań takich, jakie znamy w Polsce. Rolnik z Francji dowiadywał się, na jakich warunkach sprzedał surowiec dopiero po jego dostawie. I tu wracamy do wideł. W nakłonieniu UE do likwidacji choćby tej patologii dużą rolę odegrały przysłowiowe widły, czyli protesty, które rozlały się po całej starej Unii. I dlatego uważamy, że lepsza jest nazwa „Od wideł do widelca”. Bo wideł można użyć, aby zmusić polityków do myślenia.

Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Pixabay
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 17:07