Hiszpańska wieprzowina z logo „Produkt Polski”
Rolnicy są w szoku po odkryciu w jednym ze sklepów Lidl w Łowiczu paczkowanej szynki z Hiszpanii oznaczonej jako „Produkt Polski”. Na etykiecie widnieje flaga Polski, choć kraj chowu i uboju to Hiszpania. – To jawne wprowadzanie konsumentów w błąd i policzek dla naszych producentów świń – komentują rolnicy.
„Hiszpańskie mięso, polska flaga. Kpina z rolników i klientów”
Na zdjęciach i filmie, które rolnicy przesłali do naszej redakcji, widać opakowanie wieprzowiny z wyraźnym napisem „Produkt Polski” i oznaczeniem pochodzenia: miejsce chowu i uboju – Hiszpania.
– To skandal, że takie produkty trafiają na półki w polskich sklepach – mówią rolnicy. – My sprzedajemy tuczniki po 4,50–5 zł za kilogram i nie mamy zbytu, a w marketach leży hiszpańska wieprzowina udająca polską – dodają.
Ministerstwo rolnictwa i IJHARS badają sprawę mięsa
Ministerstwo rolnictwa już zapowiedziało, że sprawa jest wyjaśniana.
– Badamy temat – napisała do naszej redakcji rzecznik resortu Iwona Pacholska.
Sprawą mięsa z logo „Produkt Polski”, które trafiło do jednego z marketów w Łowiczu, zajmuje się już Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Jak poinformował naszą redakcję dr Tomasz Białas, dyrektor Biura Strategii i Kontroli Wewnętrznej IJHARS, inspekcja wszczęła już działania mające na celu weryfikację oznakowania i wyjaśnienie tej sprawy. – O efektach tych działań opinia publiczna zostanie poinformowana – zapowiedział dr Tomasz Białas.
„Umieszczenie na takim mięsie informacji Produkt polski jest niedopuszczalne”
Jak wyjaśnia nam dr Białas, zgodnie z przepisami logo „Produkt Polski” można stosować wyłącznie wtedy, gdy zwierzę urodziło się, było chowane i ubite w Polsce. W innym przypadku oznaczenie jest niezgodne z prawem.
– Jeśli choćby jeden z etapów odbywa się za granicą, np. w Hiszpanii, umieszczenie na takim mięsie informacji Produkt polski jest niedopuszczalne – wyjaśnia nam Białas.
Warto tu doać, że w I połowie 2025 roku, aż w co trzecim sklepie w Polsce inspektorzy znaleźli błędy w oznakowaniu mięsa. W 43 przypadkach mięso sprzedawane jako „polskie” faktycznie pochodziło z zagranicy – najczęściej z Niemiec i Hiszpanii, ale też z Danii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii i z Węgier..
Sieciom handlowym grożą kary, ale czy ktoś je egzekwuje?
Za fałszowanie pochodzenia grożą kary sięgające nawet 10 proc. rocznego przychodu firmy. Rolnicy twierdzą jednak, że w praktyce sankcje są symboliczne.
– Tych kar chyba nikt nie egzekwuje, bo gdyby były nakładane, to takie sytuacje by się nie zdarzały. A tak mamy „polski produkt” z Hiszpanii i nikt za to nie odpowiada – mówi jeden z producentów trzody.
Rolnicy: w Hiszpanii ASF, a u nas pod polską flagą. "Dyskonty plują nam w twarz"
Rolnicy wskazują też na inny problem. Otóż w Hiszpanii od kilku tygodni notuje się przypadki ASF u dzików.
– W kraju, gdzie występuje ASF, produkuje się mięso, które potem sprzedaje się w Polsce z naszym logo. To jest nie do pomyślenia – mówi Krzysztof Olejnik z Ogólnopolskiego Oddolnego Protestu Rolników.
Według niego to przykład „magicznej przemiany” produktu po przekroczeniu granicy.
- Po przekroczeniu granicy z Hiszpanii do Polski mięso przechodzi cudowną metamorfozę z Hiszpanii na Polskę. Pytanie tylko, czy chociaż opakowanie jest polskie - zaznacza.
- Dyskonty plują nam w twarz, a my się zastanawiamy czy deszcz pada, Panie Ministrze Krajewski - napisał w mediach społecznościowych rolnik Jakub Kalitowski.
Rolnicy z Podlasia: system nadzoru nie działa
Jeszcze ostrzej sytuację skomentował Jan Ogił, prezes Stowarzyszenia dla Powiatu i rolnik z Podlaskiej Izby Rolniczej.
– To nie pomyłka, to oszustwo. I co najgorsze, dzieje się to w biały dzień, pod nosem instytucji odpowiedzialnych za kontrolę rynku – mówi.
Zdaniem rolników instytucje państwa zawodzą, a system nadzoru żywności praktycznie nie działa.
– Rolnika można ukarać za każdy błąd, a sieci handlowe działają bezkarnie – dodaje Ogił. – Jeśli my tracimy zwierzęta przez prewencyjny ubój, to dlaczego sklepy nie ponoszą konsekwencji za fałszowanie pochodzenia żywności? - pyta.
„Rolnik traci, sieci handlowe zarabiają”
Rolnicy podkreślają, że takie przypadki niszczą zaufanie konsumentów i psują rynek.
– Polscy producenci tracą, bo mięso z importu jest tańsze, a sieci zarabiają na oszustwie. Płacimy na fundusze promocji polskiej żywności, a nikt nas nie broni - irytują się rolnicy.
Jak dodają, jeśli w sklepach będzie można sprzedawać „hiszpańską szynkę po polsku”, to nie ma sensu prowadzić kampanii „Kupuj polskie”.
– Jeśli po tej aferze nic się nie zmieni, to znaczy, że można sprzedawać wszystko, byleby nakleić biało-czerwoną flagę – mówią.
Wczoraj o komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Lidl. Czekamy na informację.
Kamila Szałaj
