Preferencyjne kredyty 2025. Ile środków przewidziano dla rolników?
Program preferencyjnych kredytów rozpoczął się od pierwotnej puli 700 mln zł, przeznaczonej na kredyty obrotowe z dopłatą do oprocentowania. Szybko okazało się, że zainteresowanie rolników jest bardzo duże i środki wyczerpały się w ekspresowym tempie. W odpowiedzi wprowadzono możliwość rozszerzenia funduszy, aby objąć jak najwięcej wniosków. Równocześnie uruchomiono mechanizm gwarancji spłaty kredytów, który miał zabezpieczyć banki i zmniejszyć ryzyko niewypłacalności, obejmując znaczną część wartości udzielonych pożyczek. Tak więc:
- 700 mln zł – początkowa pula kredytów z dopłatami do oprocentowania,
- 1,5 mld zł – dodatkowe środki po szybkim wyczerpaniu pierwszej puli,
Łącznie ponad 2,2 mld zł – suma środków na preferencyjne kredyty. Mimo że kwota była imponująca, zainteresowanie rolników znacznie przewyższyło możliwości programu.
Limity, które rozeszły się w kilka godzin
Z relacji Lubelskiej Izby Rolniczej wynika, że środki znikały w błyskawicznym tempie. Gustaw Jędrejek, prezes Izby, opisuje sytuację:
– W moim banku kredyty rozeszły się dosłownie w siedem sekund. Jedną osobę zarejestrowano i koniec. W innych bankach pula pieniędzy rozeszła się w ciągu dwóch–trzech godzin. Zapotrzebowanie było ogromne, choć kredyt był tylko na dwa lata z 1% oprocentowaniem. To pokazuje kondycję polskiego rolnictwa w tej chwili.
Podobnie sytuację komentuje Mirosław Ignaszak, prezes Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej:
– W naszym województwie tylko nieliczni dostali kredyt. W jednej gminie może cztery osoby. W wielu powiatach nie wiem, czy ktokolwiek otrzymał wsparcie. Rolnicy mówili, że zanim zdążyli się zgłosić, limitów już nie było.
Kredyty w praktyce pozostały "papierowe"
Jak podkreślało również Stowarzyszenie Dla Powiatu w swoim stanowisku z listopada, program kredytów preferencyjnych, który miał wspierać gospodarstwa w trudnej sytuacji finansowej, w praktyce nie funkcjonuje tak, jak zapowiadano.
– W mediach branżowych kolejny raz słyszymy o zwiększeniu puli gwarancji, nowych dopłatach i „łatwiejszym dostępie” do kredytów dla rolników. Problem w tym, że w praktyce te instrumenty… nie istnieją poza komunikatami Ministerstwa – czytamy w poście Stowarzyszenia.
Według organizacji, realne wsparcie trafia tylko do części gospodarstw, a większość rolników pozostaje poza systemem kredytowym, mimo że program miał objąć znaczną część sektora.
Warunki kredytów
Preferencyjne kredyty zakładały:
- gwarancję spłaty do 80% kwoty kredytu,
- oprocentowanie 1% przez pierwsze 24 miesiące,
- okres kredytowania do 4 lat,
- maksymalną kwotę do 200 tys. euro (ok. 860 tys. zł),
- możliwość finansowania modernizacji gospodarstw, zakupu maszyn, rozwoju przetwórstwa czy użytków rolnych.
Jednak w praktyce wielu rolników nie mogło skorzystać z programu z powodu ograniczeń w zdolności kredytowej.
Problemy ze zdolnością kredytową
Gustaw Jędrejek wyjaśnia, powołując się na informacje z banku spółdzielczego:
– Rolnik, który chce wziąć kredyt preferencyjny na cztery lata, musi mieć wyliczoną zdolność kredytową przy oprocentowaniu 8%. Natomiast jeśli bierze kredyt krótkoterminowy na dwa lata z oprocentowaniem 1%, obciążenie jest mniejsze i wtedy zdolność kredytowa może wyjść.
Oznacza to paradoksalną sytuację: rolnicy, którzy mogliby skorzystać z krótkoterminowego wsparcia, nie otrzymują kredytu długoterminowego, mimo że radzą sobie z droższymi kredytami komercyjnymi.
Prezes Ignaszak dodaje: – Ci, którzy najbardziej potrzebują wsparcia finansowego, często nie kwalifikują się, jeśli chodzi o zdolność kredytową.
Co o dostępności kredytów mówią rolnicy
Również relacje rolników pokazują, że w praktyce program preferencyjnych kredytów nie działał tak, jak zapowiadano. Konrad Krupiński na Facebooku komentuje:
– Taka informacja z Banku Spółdzielczego: zapotrzebowanie na kredyt 1% od rolników których obsługują to 2,5mln złotych, a otrzymana kwota kredytu wczoraj to 160 tys zł. Brygada uśmiechajmy się dalej. Taka jest realna skala pomocy i działań Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi - napisał.
To pokazuje, że mimo dużych kwot przewidzianych w programie, rzeczywiste wsparcie trafiło tylko do niewielkiej części zainteresowanych gospodarstw.
Kto faktycznie udzielał kredytów?
Jak podkreślają rozmówcy, większość środków trafiła do banków komercyjnych. Spółdzielcze banki zrzeszone w BPS i innych organizacjach otrzymały jedynie niewielką część – często poniżej 10% zgłaszanego zapotrzebowania.
Jędrejek komentuje: – W moim banku bardzo mało osób dostało kredyt. Nawet nie zdążyli przejść weryfikacji, choć słyszałem głosy, że ci zalegający z płatnościami w teorii byliby uprawnieni.
Czy będą dodatkowe środki na kredyty dla rolników?
Rolnicy pytają, czy rząd planuje zwiększyć pulę kredytów. Ignaszak ocenia: – W tym roku już nic nie będzie. Może dopiero z nowego budżetu.
Jędrejek dodaje: – Jeżeli dalej będzie pszenica po 650 zł za tonę, nie trzeba klęski, żeby rolnik nie miał z czego spłacać kredytów. Potrzebne są rozwiązania systemowe, a nie tylko kredyty.
Tani kredyt dla rolnika. Obietnice kontra rzeczywistość
Choć program miał być wsparciem, efekt końcowy pokazuje, że:
- środki rozeszły się błyskawicznie,
- wielu rolników nie zdążyło nawet wypełnić wniosku,
- część gospodarstw nie przeszła oceny zdolności, mimo że radziła sobie z droższymi kredytami komercyjnymi,
- banki spółdzielcze – najbliższe rolnikom – miały minimalny udział w programie.
Według Ignaszaka chętnych było bardzo dużo, bo każdy się ratuje jak może.
- Ale środków praktycznie nie było. Z każdym rokiem sytuacja gospodarstw jest coraz trudniejsza i takie programy budzą ogromne emocje - powiedział.
źródło: wywiady własne
Agnieszka Sawicka
