Pożar słomy i złote kolbyTomasz Marek
StoryEditorZłote kolby

Atak na rolnika z Kujaw. Dwie pułapki w kukurydzy i pożar siana

29.09.2025., 16:30h

Rolnik z gm. Piotrków Kujawski stracił zapas słomy i siana na zimę w pożarze i nie może dokończyć zbioru kukurydzy, bo ktoś już dwukrotnie doprowadził do uszkodzenia sieczkarni, która przyjechała skosić roślinę. – To trwa już 4. rok. Ktoś rozrzuca stal w kukurydzy. W tym roku sieczkarnia zepsuła się już dwa razy, a do skoszenia zostało jeszcze 12 ha. Zapas słomy i siana straciliśmy w pożarze – mówi rolnik Tomasz Marek.

Złote kolby w kukurydzy na Kujawach

Tomasz Marek jest rolnikiem prowadzącym gospodarstwo w miejscowości Wójcin (gm. Piotrków Kujawski). Jak przyznaje, od 4 lat ma problem ze zbiorem kukurydzy, bo ktoś przykręca do kolb lub rozrzuca po polu metalowe elementy, które podczas koszenia są wciągane przez zespół tnący i powodują awarie wymagające kosztownej naprawy.

Nie inaczej było w tym roku. Zbiór kukurydzy ruszył na dobre. Do skoszenia było ok. 40 ha. Sieczkarnia wyruszyła w pole ok. tygodnia temu o godz. 10.00, jednak już o 18.30 było po zbiorze, bo do wnętrza maszyny dostał się metalowy element.

– Ktoś podłożył metalowy element, a sieczkarnia po prostu się rozpruła. Wyrwało bęben i kosy. Zniszczenia są szacowane na kilkadziesiąt tysięcy złotych – relacjonuje rolnik.

Praca została przerwana, na miejsce wezwano policję, która zajęła się sprawą, a już kilka godzin później tuż obok budynków gospodarczych z żywym inwentarzem, maszyn rolniczych i pryzm z zapasem paszy rozpętał się pożar słomy i siana zwiezionego z pól i stanowiącego zapas na zimę.

Gigantyczny pożar słomy i walka z czasem

Ok. 22.30 w gospodarstwie Marków rozpętało się prawdziwe piekło. Jak relacjonuje rolnik, jego mama wstała do toalety i zdążyła jedynie krzyknąć, że się palą, po czym zemdlała. Na miejsce zostało wezwane pogotowie, straż pożarna i policja, która nie miała złudzeń co do tego, że doszło do podpalenia.

Wszystko płonęło naraz. I słoma, i siano. Były wyraźne ślady przy stogu, że ktoś tamtędy szedł, najprawdopodobniej polał łatwopalną substancją i podpalił. Wszystko się zapaliło, a stogi były zabezpieczone i przykryte flizami – opowiada Tomasz Marek.

Jak mówi rolnik, temperatura była ogromna i niewiele dało się zrobić. Stóg płonął w całości, a paląca się słoma zaczęła się osuwać. Zapaliła się nawet folia okrywająca znajdujące się w pobliżu pryzmy, które dzięki szybkiej reakcji straży pożarnej udało się uratować. Od pożaru udało się uchronić również pokrywę od zbiornika do gnojowicy i oborę, w której znajdowało się 100 krów mlecznych. Rolnik w ferworze walki z żywiołem ładowarką przepchnął stojący przy stogu najlepszy w gospodarstwie traktor, dzięki czemu nie spłonął.

– Wiatr nie wiał w stronę obory i to uratowało krowy, gdyby było na odwrót, to zwierzęta by się spaliły. Dogaszanie pożaru trwało cały dzień. Straciliśmy ok. 1 000 balotów – tłumaczy rolnik.

Rolnicy ruszyli z pomocą pogorzelcom

Jak przyznaje Tomasz Marek, dzięki wsparciu kolegów z grupy producenckiej, do której należy i okolicznych rolników, zapas słomy i siana udało się częściowo odbudować, jednak to wciąż nie wystarczy przy przetrwać do kolejnego sezonu.

– Jestem bardzo wdzięczny za to, że rolnicy i koledzy okazali taką pomoc. Już kolejnego dnia po pożarze od samego rana wozili słomę do mojego gospodarstwa i to nie było kilka sztuk. Dzięki temu miałem z czego przygotować TMR na kolejne dni. Zarezerwowałem również słomę u innych rolników – mówi poszkodowany gospodarz.

Jak przyznaje Tomasz Marek, pomoc, którą otrzymał po pożarze, była ogromna, jednak zapas słomy i siana wciąż pozostaje niepełny, dlatego z wielką chęcią przyjmie bele od rolników, którzy dysponują ich nadmiarem.

Dwie doby pracy, dwie złote kolby, dwie awarie sieczkarni

Kiedy rolnik wraz ze służbami opanował pożar, a pracownicy z firmy świadczącej usługi koszenia kukurydzy naprawili zniszczoną sieczkarnię, nastał kolejny dzień pracy. Po nieprzespanej nocy usługodawca ok. 9.00 przyjechał na pole kosić dalej. Wtedy jeszcze nie wiedział, że już za kilka godzin maszynę znów będzie trzeba naprawiać.

– Chcieliśmy ściąć jak najwięcej. Cięliśmy gdzieś od godz. 9.00 do 22.30, bo wtedy sieczkarnia znowu wciągnęła metalowy element zawieszony na poprzeczu koszonej kukurydzy. W tym momencie nie mamy skoszonej kukurydzy i nie mamy zabezpieczonej bazy paszowej, bo nie mamy ani słomy, ani siana – tłumaczy rolnik.

Wandale niszczą sieczkarnie, rolnik przeszukuje kukurydzę

Rolnikowi z Wójcina „na raty” udało się skosić ok. 28 ha, na polu pozostaje 12 ha i nikt nie chce się podjąć dokończenia pracy, bo straty finansowe w przypadku uszkodzenia sieczkarni są potężne. Jak sam przyznaje, miniony weekend wraz z rodziną i znajomymi, w grupie liczącej ok. 25 osób spędził na przeczesywaniu pozostałej na polu kukurydzy w poszukiwaniu metalowych elementów. Co więcej, w sprawę zaangażowała się nawet specjalistyczna grupa na co dzień zajmująca się wykrywaniem metalu.

– Z tym tak naprawdę nic nie można zrobić. Policja po tym podpaleniu wzięła się do pracy i patroluje, wcześniej przez 4 lata nie mogliśmy się doprosić. Są jakieś pomysły na drony służące do wykrywania metalu, montujemy kamery, ale nie wiadomo, czy to wystarczy. Nasza gmina nie jest duża, policja powinna użyć takich metod, który pozwoliłyby na ustalenie sprawcy – wyjaśnia Tomasz Marek, dodając, że w zeszłym roku podczas prowadzonych przez niego poszukiwań udało się znaleźć metal przykręcony do kukurydzy, ale policja nic z tym nie zrobiła, poza przeprowadzeniem standardowych oględzin.

Rolnik ostrzega plantatorów kukurydzy

Jak przyznaje rolnik, bezmyślny, banalny sposób na niszczenie sieczkarni osób niezdających sobie sprawy z ogromu wyrządzanych szkód jest dla niego nie do przyjęcia. Policja przyjeżdża na miejsce, przeprowadza oględziny, robi zdjęcia i na tym się kończy.

– Kiedy rolnik widzi, że ktoś wchodzi mu w kukurydzę i to go niepokoi, widzi, że ma zniszczoną uprawę, powinien zadzwonić na policję i to zgłosić. To jest potem ogromna tragedia, wprost nie do opisania. Mojej kukurydzy nikt nie chce teraz ściąć, bo każdy się boi – dodaje poszkodowany gospodarz, apelując do pozostałych rolników o czujność.

Złote kolby w kukurydzy zmorą rolników

Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 23:36