Komisja Europejska zatwierdziła umowę handlową z krajami Mercosur, a polscy rolnicy biją na alarm, że czarny scenariusz się realizuje.
Polska mówi nie Mercosurowi. "My broni nie składamy!"
Minister Stefan Krajewski przypomina, że stanowisko Polski jest niezmienne. - Od początku wyrażamy sprzeciw wobec zapisów tej umowy, bo są one szkodliwe dla polskich rolników (...). Polska będzie głosować przeciw tej umowie.
Rząd już w listopadzie 2024 roku sprzeciwił się zwiększeniu kontyngentów taryfowych na mięso drobiowe i wezwał KE do zagwarantowania równych warunków konkurencji.
- Bronimy polskiego rolnika, ale też bronimy bezpieczeństwa żywności dla konsumentów w całej Europie - deklaruje minister.
Podczas wczorajszego Forum Ekonomicznego w Karpaczu dodał również, że: - Jeśli negatywnie wpłynie umowa na polskie rolnictwo, to będą rekompensaty, padła kwota 6 mld euro. Natomiast my broni nie składamy!
Klauzula bezpieczeństwa nic nie zmieni!
Co na to rolnicy? Marcin Wroński ze Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona, alarmuje, że Komisja Europejska zatwierdza umowę z Mercosur, oferując klauzulę bezpieczeństwa, która w praktyce nie ochroni polskich producentów. Import z Ameryki Południowej będzie wypierał polskie produkty na rynkach UE, a producenci zbóż, mięsa i cukru stracą.
- Rolnicy będą musieli znów wyjść na drogi, pod ministerstwo i biura poselskie, żeby walczyć o swój byt i bezpieczeństwo żywnościowe Polaków. Taka polityka doprowadzi do upadku rolnictwa. Dla nas wybór jest prosty albo będziemy właścicielami ziemi, albo parobkami - stanowczo podkreśla Marcin Wroński ze Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona, zastępca przewodniczącego w województwie kujawsko-pomorskim.
Copa-Cogeca apeluje
Oświadczenie wydała również Copa-Cogeca. Organizacja podkreśla, że mechanizm ochronny nie daje gwarancji i może nie być respektowany przez kraje Mercosur. Nierówne standardy produkcji stawiają europejskich rolników w niekorzystnej sytuacji, a proces ratyfikacji omija parlamenty krajowe. Copa-Cogeca apeluje do Rady UE i PE o odrzucenie wniosku Komisji, podkreślając: bezpieczeństwo i jakość żywności muszą być chronione, a rolnictwo nie może być kartą przetargową.
Realizuje się "czarny scenariusz"
Rolnicy ostrzegają: to cios w europejskie gospodarstwa rodzinne. Damian Murawiec, rolnik spod Elbląga mówi:
- Będzie przypływać do nas żywność produkowana w innym reżimie, z użyciem substancji zakazanych w UE (...). To hipokryzja, w Unii dokręca śrubę, a jednocześnie wpuszcza niezdrową żywność.
Jakub Buchajczyk, rolnik z woj. zachodniopomorskiego podkreśla dramatyczne skutki ekonomiczne.
- Czarne chmury zawisły nad gospodarstwami rodzinnymi w Polsce i w Europie! Nasze gospodarstwa od pokoleń produkują zdrową żywność, spełniając coraz ostrzejsze normy dobrostanowe i środowiskowe. A tam? Zero wymogów, żadnej kontroli, towary genetycznie modyfikowane znajdą się na naszych półkach sklepowych, a koszty wytworzenia ich są śmiesznie niskie. Jak mamy konkurować z taką żywnością?
Dodaje: - Nie przetrwamy tego ekonomicznie (...). Nasze gospodarstwa będą się zwijać, a wielkie podmioty zacierają ręce. Ubolewamy, że rząd nie zbudował mniejszości blokującej. Bezpieczeństwo żywnościowe mogą dać tylko gospodarstwa rodzinne.
"Mercosur to głęboka porażka, to nie sukces"
Krzysztof Piech, rolnik spod Namysłowa jasno stawia sprawę.
- Umowa handlowa UE z krajami Mercosur to nie jest sukces, to głęboka porażka! Porażka nie ma beneficjentów, ale ma czterech udziałowców: kraje Mercosur, Komisję Europejską, Europę jako całość i… konsumenta. W praktyce wygląda to tak: próbuje się znaleźć rynek zbytu dla przemysłu w Ameryce Południowej, a w zamian sprowadza się do Europy żywność.
- To szczyt hipokryzji. Europa rolnikom narzuca coraz ostrzejsze normy środowiskowe, a jednocześnie chce sprowadzać produkty z państw, które nie przestrzegają żadnych standardów (...) A ślad węglowy? Jakim absurdem jest sprowadzanie żywności z drugiego końca świata, z terenów wyciętej Amazonii, i nazywanie tego dbaniem o środowisko? A warunki lustrzane? To tylko gra pozorów! - dodaje rolnik.
Hipokryzja i obłuda i legalne... GMO
Krzysztof Olejnik, rolnik z woj. łódzkiego, nie kryje oburzenia. Podkreśla, że sygnał z Brukseli jest jednoznaczny:
- Polski rolnik dostał jasny komunikat: Unia zamierza wygasić polskie i europejskie rolnictwo. Naszą żywność ma zastąpić towar produkowany przy użyciu kancerogennych hormonów wzrostu, antybiotyków i niebezpiecznych substancji chemicznych.
Rolnik zwraca też uwagę na podwójne standardy:
- UE zgadza się na wycinanie lasów Amazonii, to co roku 400 tys. hektarów, które pójdzie pod nowe grunty uprawne. A w tym samym czasie polski rolnik nie może wyciągnąć zysku nawet z jednego hektara uprawy. Hipokryzja, obłuda i brak działania w interesie państw członkowskich!
Gospodarstwa kontra globalny kapitał
Podobne zdanie wyraża środowisko rolnicze skupione wokół inicjatywy „Dla Powiatu”.
- Polski rolnik, polski przemysł spożywczy i polska wieś zostają wystawione na bezlitosną konkurencję z Ameryki Południowej. 20 lat temu wchodziliśmy do innej Unii. Dzisiejsza Europa odwraca się od własnych rolników! – komentują.
To był sądny dzień dla polskiego i unijnego rolnictwa. Ale, jak zapewnia GR Buchajczyk: - Nie damy się! Żadna umowa Mercosur nie zabije w Nas siły, by pracować i żywić polskiego konsumenta. A śmieciowej żywności GMO z kontynentów dalekich - mówimy nie!
Bo bezpieczeństwo żywnościowe jest najważniejsze. To konsument decyduje ostatecznie, co kupi w sklepie, co jest w interesie jego, dzieci, wnuków... To on wybiera, czym będzie karmił. A rolnicy? Jak deklaruje GR Buchajczyk: My, rolnicy, będziemy dalej robić swoje - dla przyszłych pokoleń!
oprac. Agnieszka Sawicka na podstawie Fb, Yt rolników, organizacji, instytucji, MRiRW
