StoryEditorWiadomości rolnicze

Warto pamiętać

26.10.2015., 14:10h
Za nami bardzo gorące lato i jeszcze gorętsza politycznie jesień. W chwili, kiedy powstawał ten komentarz nie znaliśmy jeszcze wyników wyborów. Może to lepiej, bo nam wszystkim należy się odpoczynek od politycznej jatki, która trwa przecież od wiosny. My też postanowiliśmy od tego odpocząć i skorzystać z okazji, że „Tygodnik Poradnik Rolniczy” wychodzi z datą 1 listopada. 

Przed nami Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Chyba nikt na świecie nie przykłada tak wielkiej wagi do odwiedzania grobów bliskich jak my. Duża w tym zasługa kultury ludowej, która przez wieki wykształciła w Polsce wiele zwyczajów i wierzeń związanych z Dniem Wszystkich Świętych i Zaduszkami. Dziś pozostała po nich tylko pamięć, jak po zmarłych. Stare zwyczaje odżywają w pieczołowitości, z jaką dbamy o groby naszych przodków i z jaką pielęgnujemy pamięć o nich.

Wiele nekrologów zamieściliśmy na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, w tym roku i poprzednich. Ludzie rodzą się i odchodzą, to naturalna kolej rzeczy, lecz ze śmiercią niektórych kłócimy się do dziś. 

W tym czasie zadumy warto przypomnieć tych, którzy odeszli, pozostawiając po sobie dzieła ważne dla wsi i rolnictwa. Pożegnaliśmy w 2015 roku Włodzimierza Chećkę, ostatniego redaktora naczelnego czasopisma „Gromada –Rolnik Polski”. Odchodząc zabrał ze sobą pamięć o tej jakże ważnej dla kraju za miastem gazety, która przez dziesiątki lat towarzyszyła jego mieszkańcom, doradzała im i wspierała ich. 

Każda redakcja pamięta też o „swoich” grobach. Pamiętamy o Wiesławie Nogalu, współtwórcy „Poradnika Rolniczego”, a następnie „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. Pamiętamy także o Marioli Łukaszewskiej i Ewie Baneckiej, dziennikarkach „Poradnika”. 

Ciągle żywa jest pamięć o Stanisławie Kaszubskim z firmy BIN, którego nie ma wśród nas od ponad dwóch lat. To on pierwszy zaczął wcielać w życie hasło „Weźmy zboże w swoje ręce”, a firma, którą współzałożył była pionierem na polskim rynku. Jej silosy pozwoliły olbrzymiej rzeszy rolników uniezależnić się od kaprysów rynku i spekulantów. Wspominamy o tym, bo to bardzo ważne osiągnięcie, które trwale zmieniło oblicze polskiego rolnictwa. 

 

Tak się składa, że dokładnie 70 lat temu, 31 października 1945 r. zmarł Wincenty Witos. Dziś mało kto pamięta, że w 1920 r. ściągnięto go z pola na ratunek Warszawie i Polsce, gdy orał pod łubin i wywoził obornik. Witos stanął na czele Rządu Obrony Narodowej. Trzy dni przed Bitwą Warszawską odmówił przyjęcia dymisji od Józefa Piłsudskiego z funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza, a następnie ukrył ten fakt przed opinią publiczną. Jeździł na linię frontu, aby podnieść morale żołnierzy. Ale to Marszałek przeszedł do historii jako zwycięzca. Gdy Niemcy, Witosowi prześladowanemu w II RP przez sanację, zaproponowali utworzenie kolaboracyjnego rządu – odmówił. Kiedy zmarł, kondukt żałobny, trzy dni szedł pieszo z Krakowa do Wierzchosławic – rodzinnej wioski polityka. Choć miało nie być o polityce, to jednak trzeba zapytać – dlaczego dziś wśród działaczy ruchu ludowego nie ma takich ludzi jak Witos?

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
19. kwiecień 2024 03:00