StoryEditorWiadomości rolnicze

Zapewne skończymy jak trzodziarze

27.06.2016., 11:06h
Cena masła w blokach dochodzi do 14 zł/kg. Jeszcze nie tak dawno to samo masło kosztowało 9,5 zł/kg. Bardzo zdrożała też śmietana przerzutowa, która z reguły trafia do Niemiec. Wyraźnie droższe jest też mleko przerzutowe, które kosztuje ponad 1 zł za litr. Nieznacznie wzrosły również ceny mleka w proszku, a słaba złotówka czyni jego eksport opłacalniejszym. Ten lepszy czas dla producentów mleka zaczął się od maja, a wcale niemało prezesów mówi, że jeszcze miesiąc – dwa takiej hossy i straty uda się odrobić. W związku z tym planują podwyżki cen skupu mleka. Czy to już koniec kryzysu na rynku mleka?

 Jesteśmy przecież w trakcie sezonu, kiedy produkcja mleka rośnie. W prawdzie nieco wyhamowała, ale ciągle jest bardzo duża. W magazynach Unii Europejskiej jest około 300 tys. ton mleka w proszku i prawie 250 tys. ton masła, z którymi nie wiadomo co zrobić. Jeśli trafią na unijny rynek, to czeka nas katastrofa.

My jednak do tej tzw. hossy podchodzimy z dużą ostrożnością. Naszym zdaniem, bardziej jest ona stworzona przez grę spekulacyjną niż przez prawa rynku. Po prostu ktoś chce zarobić na tej zwyżce cen, a następnie doprowadzić do jeszcze większej katastrofy. Oczywiście chcielibyśmy się mylić, ale początek lepszych czasów ogłosimy dopiero gdy znacząco wzrosną ceny zbytu produktów mleczarskich na rynku wewnętrznym, a szczególnie w wielkich sieciach handlowych. Gdy będzie tak, że wielkie sieci będą się biły o polskie produkty mleczarskie i to nie tylko ze względu na wysoką jakość, ale także dlatego, że te importowane będą znacznie droższe, a Unia Europejska uruchomi dopłaty do eksportu zapasów mleka w proszku i masła. Dopiero wówczas odtrąbimy prawdziwy koniec kryzysu.

To czego jesteśmy obecnie świadkami, przypomina sytuację na rynku wieprzowiny, na którym po kilku latach kryzysu cena skupu świń rosła na 2–3 miesiące, aby następnie spaść jeszcze niżej niż przed chwilową zwyżką. Z tego m.in. powodu dziś ponad jedna trzecia mięsa wieprzowego zjadanego przez Polaków pochodzi z importu. Jak słyszymy, niektóre duże zakłady mięsne wstrzymały skup oraz ubój i przerabiają przywiezione z zagranicy półtusze.
Choć polskie mleczarnie na razie nie planują zawieszenia skupu mleka (niektóre ograniczały skup wprowadzając wewnętrzne kwotowanie), to jednak ich byt ciągle jest zagrożony. Wszak wiele z nich już trzeci rok z rzędu „jedzie na stratach”, a ich fundusze zasobowe zostały poważnie naruszone. Od naszych Czytelników coraz częściej słyszymy następujące słowa: zapewne skończymy jak trzodziarze, jeśli nic nie zmieni się na lepsze. Stąd ich wielkie nadzieje związane z obecną hossą. Aż ciśnie się na usta znane powiedzenie, że „Nadzieja to matka…”. Jeśli ktoś poczuł się dotknięty, to oczywiście przepraszamy.

Na zakończenie ciekawa i autentyczna historia: jeden z rolników, którego gospodarstwo leży w centrum Polski przy głównej drodze i łatwo obok niego zaparkować samochód, opowiedział nam, że wielu mieszkańców miasta zatrzymuje się tam na postój. Rodzice proszą naszego Czytelnika, aby dzieciom pokazał krowy. Spełnia on bardzo ważną, edukacyjną rolę, bo tłumaczy dzieciom, że mleko pochodzi od krowy, a nie z Biedronki.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. maj 2024 22:37