StoryEditorWiadomości rolnicze

Zmiany i nadzieje

01.06.2015., 15:06h
68 procent głosujących mieszkańców polskiej wsi poparło w wyborach prezydenckich Andrzeja Dudę – kandydata Prawa i Sprawiedliwości, którego politycznym ojcem jest Jarosław Kaczyński.

Wszak to prezes PiS-u jednoznacznie postawił na niezbyt znanego polityka, dystansując się od pomysłu wyłaniania wspólnego kandydata prawicy w tzw. prawyborach. Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że prezydent Bronisław Komorowski, człowiek doświadczony życiowo, a przy tym wyważony i mało agresywny, zdobędzie bez kłopotów głosy wiejskich wyborców. Są oni przeważnie konserwatywni i nie lubią radykalnych zmian. Kandydat Duda – szczególnie w początkach kampanii wyborczej – sprawiał wrażenie miastowego elegancika, a i młodość nie była bynajmniej jego atutem. Bo na wsi liczy się nade wszystko praktyka i doświadczenie. Jednak z dnia na dzień Andrzej Duda zyskiwał sympatię wiejskich wyborców. I na pewno pomocny był mu w tym europoseł Janusz Wojciechowski – były prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego i były prezes Najwyższej Izby Kontroli. Jednak wielu mieszkańców polskiej wsi, szczególnie rolników, głosowało na nieznanego kandydata, bo w ten sposób można było powiedzieć „nie” dalszym rządom koalicji PO-PSL. Było już to widać w wynikach pierwszej tury prezydenckich wyborów. Wszak kandydat PSL – Adam Jarubas – młody, sympatyczny polityk otrzymał znikomą ilość głosów. A przecież pod względem wizerunkowym nie był gorszy od Andrzeja Dudy. Na dodatek, był bardziej znany niż przyszły prezydent elekt, bo głośno mówiono, że wnet zastąpi Janusza Piechocińskiego, prezesa PSL. Jednak ta posada z dnia na dzień staje się coraz mniej atrakcyjna, bowiem notowania Stronnictwa spadają. Chociaż są jeszcze większe niż Ruchu Palikota. Tak. PSL ponosi konsekwencję buty i pychy ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który to przez lata uprawiał propagandę sukcesu, za co był chwalony przez polityków PO. A przecież na polskiej wsi panuje atmosfera strachu i zagrożenia. Byt tysięcy gospodarstw jest zagrożony. Gdzie ich właściciele znajdą robotę na stare lata? W Wielkiej Brytanii a może w Niemczech! Ale nie chodzi tutaj wyłącznie o sprawy natury ekonomicznej typu kryzys na rynku mleka, embargo rosyjskie czy też ASF. Minister – taki ma po prostu charakter – nie potrafi rozmawiać ze zwykłymi rolnikami. Nie potrafi ich nawet wesprzeć dobrym słowem. Ale lubi ośmieszać. Nie tak dawno rozpoczęła się fala procesów rolników, których celem jest ukaranie ich za uczestnictwo w pamiętnych blokadach. Oczywiście nie karze się ich wprost za blokady, ale według zasady: pokaż człowieka, a ja na niego paragraf znajdę. Mam pytanie: dlaczego minister Sawicki nie stanął w obronie pokrzywdzonych rolników? Oczywiście są i tacy rolnicy, z którymi ministra łączą bardzo dobre relacje i którzy mówią o nim „nasz minister”. To dla nich są zaszczyty i ordery. Znam ich doskonale i wiem, że o następcy Sawickiego będą mówili to samo, bo w resorcie czują się lepiej niż w swojej oborze. Ale większość rolników, w tym tych co od zawsze głosują na PSL, straciło do tej partii zaufanie. Jak je odzyskać? Chyba są jeszcze w Stronnictwie ludzie, którzy wiedzą jak to zrobić. A minister Marek Sawicki? Ten problem też można pokojowo rozwiązać. Życzę mu po raz kolejny, aby został ambasadorem w Chinach i by nie zapomniał zabrać kilku swoich doradców. 

Krzysztof Wróblewski

redaktor naczelny

 
 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
02. maj 2024 19:52