StoryEditorżycie wsi

Józef odrestaurował Syrenę 104 i kolejnym cudom przywraca blask

17.10.2019., 11:10h
Stare żelazka pozbawione duszy, rowery, których od lat nikt nie dosiadł, kawałki starego drewna, skrawki metalu i pożółkłe zdjęcia. To raj Józefa Częstochowskiego z Bielska w powiecie słupeckim. Ale nad tym wszystkim czuwa siwa syrenka.
Spotkałam go podczas niedawnego festiwalu kaszy w Goryszewie. Kiedy już odwiedziłam wszystkie stoiska, przy wyjściu natknęłam się na rozłożone amatorsko na ziemi stare sprzęty. Było tam kilka żeliwnych żelazek, peerelowski srebrzysty elektryczny grzejnik z owalnymi otworkami, stara maszynka do strzyżenia. Okazało się, że gromadzenie starych sprzętów to niedawna pasja Józefa. Obok stała jeszcze syrenka, którą przyjechał z żoną na festiwal. I to ona przesądziła o tym, że odwiedziłam Częstochowskich chwilę później.

Dom z historią

Mieszkają w domu, który na pierwszy rzut oka przypomina budynek o innym przeznaczeniu. I w pierwszych zdaniach nad herbatą okazuje się, że mury też mają swoją historię.

Tutaj był kiedyś sklep. Dom wybudował Niemiec. Sprzedał go Polakowi, który właśnie wrócił z Ameryki. Polak otworzył oberżę i sklep. Dlatego takie grube są tu ściany. A piec kaflowy, który tu stał, był w jednym miejscu pocięty. Okazało się, że kiedy w oberży zatrzymywali się ułani, po kuflu robiło się im weselej i „ostrzyli” szable na kaflach – opowiada Józef i nadmienia, że jego dziadek też był w Ameryce i znał ...
Pozostało 86% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
11. grudzień 2024 12:57