StoryEditorWiadomości rolnicze

Nazywa ulice i uczy samoobrony – głosuj SMS na nr 71200 o treści TPR.12

20.07.2015., 14:07h
Wulkan energii. Bezkompromisowa, kiedy chodzi o rozwój kobiet, ale jednocześnie tolerancyjna wobec ludzkich słabości. Mistrzyni w stawianiu poprzeczki coraz wyżej. Rogata dusza – powiedziałby o niej niejeden. Cóż, miałby rację. W końcu to Alina Jeleń – nasza kolejna kandydatka w plebiscycie „Wieś jest kobietą”.   

Właśnie skończyła 43 lata. Jej działalność społeczna liczy sobie jednak zaledwie kilka lat mniej. Już w podstawówce była gospodarzem klasy. Potem kapitanem drużyny siatkarskiej. Zawsze jakoś mobilizowała, ciągnęła za sobą innych. Ostatnio, na walnym zebraniu stowarzyszenia „Kobiety – Kwiaty Kociewia”, któremu przewodzi, najstarsza, 77-letnia członkini powiedziała: „Mam wniosek. Po co robić wybory, jeżeli my lepszej pani prezes już nie wybierzemy?”. Zebranie trwało trzy minuty. Nie było nawet cienia sprzeciwu. Nie uważa, że nie będzie lepszej od niej. Poruszyła ją po prostu skala ludzkiego zaufania.

– To dla mnie nieprawdopodobny zaszczyt. Kobieta w wieku niemal mojej babci wyraziła takie uznanie! Miałam ciarki na plecach – przyznaje Alina Jeleń.

Nie wyssała tych umiejętności z mlekiem matki. Często zastanawia się, skąd w niej ta pasja. 

– Nie wiem, po prostu tak mam – mówi o sobie. W stowarzyszeniu ma 180 kobiet. Dyscyplinuje je, czasem strofuje, nie kryje swojego zdania, a mimo to ma je bezwzględnie po swoje stronie.

Nazwijmy ją Rodzinna

Jej pierwsza „dorosła” praca społeczna to sołtysowanie. Sołtyską Koteż, do których przyszła z miasta, została po dwóch latach od zamieszkania. Miała wtedy 25 lat. Ludzie powierzyli władzę „obcej”, ale szybko przekonali się, że jej rewolucyjna natura przysparza wsi korzyści. Namówiła kobiety na koło gospodyń – przystały natychmiast. Z nimi przy boku mogła transformować wieś. Nie było w niej nic poza wodociągiem. Adresy? Koteże z numerami. Czuła się jak „uczycielka” z „Konopielki”, kiedy postanowiła zorganizować w Koteżach ulice i zbudować skrzynki na listy. Żeby w sklepie, który dotąd dystrybuował pocztę, nie analizowano już, do kogo i w jakiej sprawie piszą urzędy, banki i inne instytucje. Stanęły prywatne skrzynki, a do Koteż przyjeżdża się dziś na Rodzinną – bo mieszkała tam rodzina, albo Wesołą – do Jeleniów. We wsi pojawiły się telefony, klub sportowy, ruszyły festyny i okolicznościowe imprezy. Za wszystkim stała ona ale, dyplomatycznie, jak przystało na dojrzałą demokrację, ważne stanowiska w kole zostawiła innym. 

– Niedobrze jest, jeśli jedna osoba trzyma ważne urzędy. To niezdrowe – mówi. 

Milej jest mieszkać przy nazwanej ulicy, ale i przy... plaży. Alina Jeleń wpadła więc na pomysł, żeby zwieźć od kogoś piach „jak z Łeby”. Zebrała ludzi, kupili siatkę, pomalowali słupki i boisko do siatkówki plażowej działa do dzisiaj. 

Talent do pisania

Przygodę z sołtysowaniem opisała w pracy wysłanej na konkurs „Wieś, w której mieszkam” do jednego z wiejskich periodyków. Skutek? Ledwo zdążyła zaadoptować dwoje dzieci, gdy starostwo wraz z gminnym związkiem rolników, kółek i organizacji rolniczych zaproponowało jej zajęcie się nie kołem, a kołami gospodyń na szczeblu powiatu. Założyła wtedy stowarzyszenie. Dziś, kiedy któraś z członkiń nie może przyjechać na walne, usprawiedliwia się szefowej jak uczennica. Nie z lęku, z poczucia obowiązku, które udziela się wszystkim z nią pracującym. Od początku pracy w stowarzyszeniu okazała się mistrzynią pisania projektów. Pierwszym było „Zamieńmy chochle na klawiatury”. Przy kolejnych okazywało się, że chętnych do szkolenia się jest zawsze więcej niż miejsc. 

– Miejsca „dzielą się” naturalnie. Panie, które chcą kulinariów, nie przyjdą na samoobronę czy jogę. A te z jogi czy zumby rzadziej wybierają kursy gotowania czy szydełkowania – opowiada.

Zainspirowała lokalną społeczność do stworzenia albumu o niezwykłych kobietach Kociewia, a potem – książki o kociewskich tradycjach. Ludzie pisali, pozowali do zdjęć, poznając przy tym swoje korzenie. 

Wbrew stereotypom

Wiele jej projektów ma w tle walkę ze stereotypem kobiety wiejskiej „stojącej przy garach”. 

– Chcecie, żeby coś ugotowały? Proszę zapewnić im surowce i transport. Dziewczyny nie mogą do tego dokładać! – mówi każdemu, kto chce wykorzystać kulinarne umiejętności Kociewianek.

Kobieta, która zaczynała w Koteżach z zumbą, dziś w Starogardzie prowadzi szkołę tego tańca. A Alina Jeleń cieszy się, że „babki zobaczyły, że można się ruszać w rytmie latino bez względu na tuszę”. 

Jest laureatką Konkursu im. Heleny Radlińskiej na animatora społecznego w 2008 r. i wygrała konkurs „Kociewskie pióro” w 2012 r. Wśród trofeów ma laur Wierzyczanki – nagrody prezydenta Starogardu. Bez niej nie byłoby Ogólnopolskiego Festiwalu Kabaretów Kół Gospodyń Wiejskich. Za jej sprawą w Koteżach podczas warsztatów zawzięcie szydełkują także chłopcy. Za chwilę rusza kolejny projekt – Kociewianki będą szkolić się w carvingu pod okiem wicemistrza Europy w tej dziedzinie. Dzieli życie między pracę a Marcelinę, Tymka i Michaśkę. I , jak każe zaznaczyć, fantastycznego mężczyznę przy boku – męża Jacka, który czasem „koryguje zwariowane pomysły”.

Karolina Kasperek

Zagłosuj i wybierz kobietę roku 2015 

 
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 22:37