StoryEditorŚwinie

Ekologiczna hodowla świń opłacalna z masarnią

08.11.2018., 14:11h
ASF to ogromne wyzwanie dla gospodarstw prowadzących produkcję ekologiczną trzody chlewnej. Musiały dodatkowo zainwestować w bioasekurację. Problemem dla gospodarstw ekologicznych jest też brak w Polsce polityki wspierającej produkcję żywności ekologicznej. Dlatego polskie produkty są wypierane przez zagraniczne.

Utrzymanie dzięki własnemu przetwórstwu

Maciej Zdziarski wraz z synem Piotrem prowadzą dwa gospodarstwa posiadające certyfikaty ekologiczne. Produkcja roślinna w całości jest podporządkowana zwierzęcej. Rolnicy utrzymują się dzięki możliwości samodzielnego przetworzenia surowców mięsnych i detalicznej sprzedaży. Na początku lat 90. w miejscowości Łabiszyn Wieś niedaleko Bydgoszczy została założona firma „Rolmięs”. W 2002 r. została pierwszą w Polsce masarnią ekologiczną. „Rolmięs” prowadzi także skup trzody chlewnej od innych producentów ekologicznych.

Produkcja świń w rygorze „eko” różni się znacznie od konwencjonalnego utrzymania świń. Dłuższy jest tucz, większe zużycie paszy, zwierzęta przebywają w niewielkich stadach w dobrych warunkach fitosanitarnych w chlewniach z dostępem do wybiegów, a nawet pastwisk. Dzięki takim warunkom nie ma konieczności stosowania antybiotyków oraz innych leków.

Prewencyjne działanie

Pojawienie się w naszym kraju ASF spowodowało jednak, że producenci zostali zmuszeni do zamknięcia wybiegów.

Jest to sytuacja nadzwyczajna. Nie wypuszczamy świń na zewnątrz. Na szczęście nie spowolniło to wzrostu zwierząt. W gospodarstwie wprowadziliśmy zabezpieczenia – mówi Maciej Zdziarski.

W tym roku została postawiona nowa brama wjazdowa, ułożono maty odkażające na wjazdach. Kilka dodatkowych zainstalowano w ciągach komunikacyjnych na ich terenie. Dodatkowe zabezpieczenie to metalowe kratki, które pełnią funkcję kolejnych drzwi. Zostało także zbudowane ogrodzenie separujące gospodarstwo i masarnię od otoczenia. Pracownicy w części socjalnej zostawiają swoją odzież i zmieniają na roboczą.

Nie wprowadziliśmy jeszcze obowiązku zakładania specjalnych fartuchów. Jednak gdyby ASF pojawił się w okolicy, będziemy na to przygotowani. Mamy odzież ochronną – mówi Zdziarski.


Fot. Tomasz Ślęzak
  • Wybiegi dla ekologicznych świń od chwili przekroczenia Wisły przez wirus ASF świecą pustkami
Wprowadzenie dodatkowych zabezpieczeń wiązało się z poniesieniem sporych nakładów. Przeprowadzenie inwestycji ułatwił specjalny program ministra rolnictwa.

Dzięki temu bioasekuracja nie będzie dla nas uciążliwa. Koszt, jaki ponieśliśmy, wyniósł około 25 tys. zł. Wnioskowaliśmy o refundację w wysokości 75%. Jeśli otrzymalibyśmy zwrot, to byłoby to duże wsparcie dla gospodarstw – uważa Maciej Zdziarski. – Gdyby wirus pojawił się u nas, stracilibyśmy podwójnie. Cena zwykłego żywca to około 4 zł/kg. U nas stawka wynosi 7 zł. Różnica jest znaczna, a nie sądzę, że odszkodowania za obowiązkowe wybicie tuczników byłyby wyższe.

„Rolmięs” prowadzi produkcję wędlin i wyrobów z certyfikatami ekologicznymi na niewielką skalę, ale i tak jest regionalnym hegemonem. Stawka 7 zł/kg żywca została przez tę firmę ustalona i taka obowiązuje na niewielkim rynku. Gdyby była niższa, ostatnie gospodarstwa produkujące ekologiczną trzodę uległyby likwidacji.

W masarni przerabiane są zwierzęta z własnego gospodarstwa oraz pochodzące ze skupu.

Tygodniowo skupujemy około 10 sztuk od zewnętrznych dostawców. Surowca jest niewiele, a jego znalezienie kosztuje wiele wysiłku. Zdarzało się, że po 4 świnie jechaliśmy pod Świnoujście. Jeszcze 10 lat temu w regionie było 15–20 gospodarstw produkujących ekologiczne tuczniki. Obecnie zostało ich 7 wylicza Zdziarski.

Dłuższy tucz

Na terenie nadnoteckiej gminy Łabiszyn dominują słabe gleby. W przypadku zbóż uprawianych konwencjonalnymi metodami plon możliwy do osiągnięcia to 5 t/ha.

W ekologii maksymalnie osiągamy 3 t/ha, ale tylko przy dużej ilości obornika, który mamy dzięki produkcji zwierzęcej. Zdarzały się słabe lata, kiedy go nie mogliśmy zastosować i wtedy plon spadał do 1 t/ha – opowiada Zdziarski.

Rygor ekologicznego utrzymania świń przewiduje dla nich większą przestrzeń. Obsada zwierząt w kojcach wynosi 50% w porównaniu z wymogami tuczu tradycyjnego. W Łabiszynie Wsi tuczniki są utrzymywane na głębokiej ściółce.

Tucznik rośnie nawet do dziewięciu miesięcy. Utrzymywany jest do momentu osiągnięcia wagi 105–110 kg. Wynika to z braku łatwo przyswajalnego białka. Można w żywieniu naszych świń stosować tylko to z własnych źródeł. Na rynku nie sposób kupić białka z certyfikatem ekologicznym – mówi Maciej Zdziarski.

W gospodarstwie musi więc być stosowany specjalny płodozmian.  Rolnicy uprawiają lucernę i trawę z koniczyną dla bydła mięsnego. Uprawiają zboża, następnie sieją mieszankę zbożowo–strączkową, w której jest po 1/3 owsa, jęczmienia i grochu z łubinem. Po mieszance sieją, a w kolejnym roku cykl zaczyna się od nowa.

Syn specjalizuje się w produkcji ekologicznego bydła opasowego. Wymieniamy się gruntami, bo inaczej nie byłoby możliwe zagwarantowanie odpowiedniej paszy – mówi Zdziarski.

„Rolmięs” oferuje wyroby, które mają status produktów ekologicznych. Dostępne jest także ekologiczne surowe mięso wieprzowe, wołowe oraz drobiowe. Na potrzeby masarni działa ubojnia drobiu.

Tygodniowo do masarni trafia jeden byk, z którego są wyrabiane produkty bądź też sprzedawane gotowe mięso. Dystrybucja odbywa się poprzez kilka współpracujących z masarnią sklepów. Sklepy firmowe znajdują się w Bydgoszczy. Zakład „Rolmięs” raz w tygodniu prowadzi także sprzedaż w Toruniu.

Nie ma w naszym kraju polityki, która sprzyjałaby rozwojowi produkcji żywności ekologicznej. Na półkach sklepowych trudno znaleźć ekologiczne mąki, soki, orzechy i słodycze wyprodukowane w Polsce. Nie mamy wsparcia, więc dominują towary wytworzone w Niemczech, Danii czy Szwajcarii – uważa Maciej Zdziarski.

Tomasz Ślęzak
(Fot. główne: Pixabay)
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 06:57