Komisje szacujące szkody łowieckie na polach rolników można zauważyć wszędzie, ale chyba najczęściej w Lubuskiem. W tym regionie bowiem pola, którym towarzyszą lasy, to nieodłączny element krajobrazu.
– Ten, kto odpowiada za spowodowanie szkody, ocenia ją i szacuje jej wysokość. Jak to możliwe, że szkody spowodowane przez zwierzynę łowną szacują zainteresowani w tej sprawie myśliwi nadzorujący konkretne obwody łowieckie? Przecież oni oceniają dany przypadek ze swojej perspektywy, perspektywy swojego obwodu i, oczywiście, odszkodowania, jakie będą musieli zapłacić. To naturalne. To jak w wojsku odwoływanie się przez szeregowca od decyzji kaprala, ale właśnie do kaprala – wskazuje na nonsens prawny Tadeusz Swaryczewski gospodarujący w Lubuskiem.
Opowiada swój przykład, który potwierdza tę tezę:
– Koło łowieckie chciało mi zapłacić za szkody 1700 złotych. Chodziło o straty w kukurydzy spowodowane przez dziki. Sprawę musiałem skierować do sądu, bo ich wycena była całkowicie niewiarygodna. I okazało się, że miałem rację, gdyż w sądzie niezależny rzeczoznawca oszacował moje straty na 11,8 tysięcy złotych.
Jednak d...