Do rodzinnego gniazda, w miejscowości Gaj, wrócił po piętnastoletniej nieobecności. Po skończonych studiach próbował bowiem zapuścić korzenie w Łodzi, gdzie pracował i założył rodzinę. Jak przyznał nam Tomasz Chądzyński – bo o nim piszemy – zwyciężył rozsądek i na wieś wrócił. – Kiedy rodzice zdecydowali się przejść na rolniczą emeryturę, łza mi się w oku zakręciła, że z naszego gospodarstwa znikną krowy. Wspólnie z żoną zdecydowaliśmy się wrócić na wieś i kontynuować po rodzicach prowadzenie gospodarstwa, w którym – jak pamiętam – mleko było od zawsze.