„Dynamitki” – jak miliony innych – piorą, gotują, pieką, prasują, udzielają się społecznie. Ale wieczorami robią coś trochę bardziej niecodziennego. Śpiewają, i to na dwa, a czasem nawet trzy głosy. Szlagiery, którymi żyły całe pokolenia. I robią to zaskakująco profesjonalnie, choć żadna z nich nie ma wykształcenia muzycznego.