Na Dolnym Śląsku w protestach uczestniczyli członkowie Dolnośląskiej Izby Rolniczej, różnych związków oraz rolnicy, którzy nie są nigdzie zrzeszeni. Zdaniem Leszka Grali, prezesa Dolnośląskiej Izby Rolniczej, wspólne protesty pozwalają zjednoczyć rolników z różnych grup, organizacji i środowisk.
– Naszym celem nie było wyłącznie blokowanie dróg, ale przede wszystkim informowanie społeczeństwa o naszych problemach i pokazanie, w jak brutalny sposób jest likwidowane rolnictwo w Polsce – podkreśla Grala.
Dlatego na drodze krajowej nr 30 z Lubania do Gryfowa pojawiła się zwarta kolumna kilkudziesięciu rolniczych maszyn.
– Nie chodzi nam o wylewanie gnojowicy czy wyrzucanie obornika, bo to utrudnia merytoryczną rozmowę na temat problemów rolników, którą musimy toczyć z politykami – wyjaśnia Leszek Grala. – Myślę, że większe znaczenie ma to, że ludzie z miast dowiedzą się o naszych bolączkach. Nie chcemy z nimi konfliktu, bo i my, i oni zostali oszukani.
Podobnie było w Kobierzycach na DK8, gdzie protest był większy i uczestniczyło w nim ponad 40 rolników z maszynami.
Dolnośląska Izba Rol...