StoryEditorKomentarz naczelnych

Bogate miasta wyciągają ręce po wdowi grosz na tereny wiejskie

28.06.2021., 16:06h
Każdy grosz się liczy. Liczą także duże miasta, które jak się okazuje muszą obejść się smakiem. I dobrze. Ale po co wyciągali pieniądze po dotacje z rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych? Tego nie rozumiemy.

340 mln zł dla gmin popegeerowskich

Płacz rozlega się od Krakowa, przez Łódź i Warszawę po Białystok. Bo te miasta nie otrzymały dotacji z rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. To 340 mln zł dla gmin, w których funkcjonowały państwowe gospodarstwa rolne. Choć włodarze tych miast poskładali wnioski, to obeszli się smakiem.

Na przykład, Białystok zgłosił remont Domu Kultury „Śródmieście”. Warszawa planowała modernizację budynku na potrzeby Domu Dziennego Pobytu dla Seniorów w dzielnicy Targówek. Rzeczniczka stołecznego ratusza dowodziła nawet, że przecież na terenie Targówka funkcjonował 700-hektarowy ogrodniczy PGR Bródno, zaopatrujący kiedyś Warszawę w warzywa i owoce. Tak się składa, że na terenie obecnej Warszawy osada Bródno jest najstarsza i pochodzi z IX–X w. Ówczesną Warszowę założono w XIII w. Pani rzecznik, czy ładnie tak wyłączać z naszej stolicy najstarszą jej część?

Miliardy w kasie, a chcą jeszcze więcej

Sprawdziliśmy, jakie są budżety „poszkodowanych” miast. Warszawa co roku ma do wydania 18 mld zł, Łódź – ponad 5 mld zł, Kraków – 7 mld zł, Białystok ponad 2 mld zł. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że lwia część tych wydatków idzie na edukację czy transport publiczny. Ale i tak nie rozumiemy ich żalu i pretensji.

Milion dla jednych to nic, dla drugich to być albo nie być

Milion złotych dla bogatego miasta to kropla w morzu, a dla małej i biednej wiejskiej gminy, gdzieś między Słupskiem a Koszalinem może być potężnym zastrzykiem stawiającym na nogi i rozwiązującym wiele problemów. Dla porównania, nowy kolektor ściekowy do warszawskiej oczyszczalni Czajka (który ma zastąpić, ten dość regularnie „nawożący” Wisłę) ma kosztować 500 mln zł.

Kto bogatemu zabroni?

Zdajemy sobie sprawę, że PGR-y były obciążone wieloma problemami, że nie wszystkie były właściwie zarządzane, a ich pracownicy nie zawsze byli wzorem uczciwości i pracowitości. Pamiętamy, że w czasach słusznie minionego ustroju, ponad 60 procent ciągników wyprodukowanych w Polsce, trafiało do gospodarstw państwowych, choć uprawiały one nieco ponad 20 procent użytków rolnych. Jednak na litość boską! Dlaczego wielkie i bogate miasta wyciągają ręce po „wdowi grosz” na odbudowę terenów, które transformacja lat 90. zniszczyła w największym stopniu?

Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki
Redaktorzy naczelnik Tygodnika Poradnika Rolniczego
fot. Pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 04:47