Farma fotowoltaiczna na 400 ha!
To one właśnie mają na terenie gminy zająć aż 400 ha gruntów, na których jak na razie króluje przyroda oraz rolnicze uprawy. O fotowoltaice pisaliśmy w TPR wielokrotnie. Wielu naszych Czytelników ma takie panele na swoich dachach lub obok domów i produkują one dla nich prąd. Jednak tak duża elektrownia słoneczna może budzić wątpliwości. Scenariusz jej budowy próbują zmienić mieszkańcy kilku gmin, których niestety ten problem może dotknąć w przyszłości. Protestują przeciwko budowie ogromnej farmy fotowoltaicznej.
Mieszkańcy kilku wsi po realizacji tego przedsięwzięcia żyliby niczym w filmie science fiction. Zaś wielu rolników straciłoby możliwość uprawy choćby traw na pastwiskach, a mieszkańcy bliższych czy dalszych miast – możliwość korzystania z uroków agroturystyki na terenie gminy.
– Pieniądze są ważne, ale to nie wszystko – mówi Barbara Widziewicz, sołtys wsi Świdnik na terenie gminy Marciszów. – Kilka wsi z naszej gminy znalazłoby się w takiej sytuacji, jak my, i zostałoby okaleczonych.
W bardzo podobnym tonie mówi Edward Sikora, sołtys sąsiednich Pastewnik.
– Jak na razie nie ma żadnych szczegółów, jak ten problem zostanie rozwiązany. Wszystkie sołectwa, których on dotyczy, złożyły protesty. Działamy w porozumieniu, aby do tego nie dopuścić – relacjonuje Edward Sikora.
Kiedy mieszkańcy kilku wsi w gminie oraz sołtysi dowiedzieli się o projekcie farmy – elektrowni fotowoltaicznej, sprzeciwili się mu. W piśmie do władz gminy mieszkańcy sołectwa Świdnik napisali m.in.:
Powodów, dla których nie chcą inwestycji jest kilka
r e k l a m a
„My, niżej podpisani, wnosimy sprzeciw na realizację planowanego przedsięwzięcia polegającego na Budowie Elektrowni Słonecznej. Nie zgadzamy się na realizację przedmiotowej inwestycji, gdyż:
-
zaburzy wygląd naszego kraj-obrazu, który jest dużym atrybutem gminy Marciszów;
-
będzie zlokalizowana blisko budynków mieszkalnych i w związku z tym będzie to miało negatywny wpływ bezpośrednio na mieszkańców Świdnika i pozostałych sołectw objętych inwestycją, a w konsekwencji doprowadzi to do wyludnienia tych miejscowości;
-
brak jest badań naukowych, które określają wpływ elektrowni fotowoltaicznych, w szczególności pola elektrycznego, na zdrowie i życie ludzi, zwierząt domowych i gospodarskich w perspektywie kilkudziesięciu lat;
-
możemy się spodziewać znacznego spadku wartości nieruchomości w tej okolicy;
-
wskazujemy na zagrożenie pożarowe, naruszenie korytarzy ekologicznych i powstanie barier w istniejącym ekosystemie;
-
zostanie zaburzona atrakcyjność terenów wiejskich pod względem krajobrazowym, a tym samym zostanie zniszczony rozwój działalności w zakresie rozwoju agroturystycznych gospodarstw wiejskich”.
Zdaniem mieszkańców także karta informacyjna przedsięwzięcia (zawierająca kluczowe wiadomości dotyczące budowy i jej oddziaływania na środowisko naturalne) została przygotowana nierzetelnie, z pominięciem wielu znaczących faktów, z wieloma uchybieniami oraz błędnymi założeniami. Podkreślają konieczność sporządzenia raportu dotyczącego oddziaływania na środowisko. Protest mieszkańców kilku wsi przyniósł chyba dobre rezultaty dla ich dalszego życia w tym miejscu, bo lokalny samorząd zapowiada zmianę swojej polityki.
Decyzja jeszcze nie zapadła. Czy farma fotowoltaiczna będzie mniejsza?
– Jeszcze nie ma w tej sprawie decyzji – deklaruje Paweł Truszczyński, zastępca wójta gminy Marciszów. – Ale już dziś mogę powiedzieć, że na pewno nie będzie to aż tak duża inwestycja. Teraz szacujemy, że będzie to około 40–50 ha przy torowisku na szlaku kolejowym Mieroszów – Malczyce – Strzegom.
– Dla nas to bardzo ważne, choćby z tak istotnego powodu, aby z okien oglądać piękne krajobrazy, a nie czarne panele po horyzont – dodaje Barbara Widziewicz. – Wielu ludzi przyjechało tutaj, żeby odpoczywać na emeryturze, spędzić jesień życia albo założyło gospodarstwa agroturystyczne.
– Nie jestem przeciwnikiem fotowoltaiki i odnawialnych źródeł energii. Ale niewielkie farmy są pożyteczne i bezpieczne, zaś w przypadku przedsięwzięcia o tak ogromnej skali również jestem przeciwny – mówi Andrzej Mitczak, radny gminy Marciszów.
Sprawą zajmuje się RDOŚ
Zobacz także
Teraz sprawą zajmie się także Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska we Wrocławiu, która sprawdzi, czy tak ogromna farma fotowoltaiczna jest bezpieczna i zdrowa dla ludzi.