StoryEditorPolska

Susza, dopłaty i przekazywanie gospodarstw – jak politycy chcą rozwiązać problemy rolników?

21.05.2019., 14:05h
Rolnicy borykają się z wieloma problemami, w tym z opłacalności produkcji, klęskami żywiołowymi czy wymianą pokoleniową. Tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego chcieliśmy poznać jak problemy polskiej wsi zamierzają rozwiązać politycy głównych sił politycznych. 

14 maja 2019 roku w Warszawie odbyła się AGRO ring – debata o polskim rolnictwie. Zorganizowały ją „Tygodnik Poradnik Rolniczy” oraz Agro Unia. 

W debacie udział wzięli reprezentanci wszystkich ugrupowań zasiadających obecnie w sejmie: 

  • Jacek Bogucki, poseł PiS i były wiceminister rolnictwa; 
  • Artur Dunin, poseł PO i członek sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, który przybył na debatę w zastępstwie Doroty Niedzieli; 
  • dr Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15 i jednocześnie przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
  • Jacek Wilk, poseł i przewodniczący Koła Poselskiego Konfederacja. 
W debacie miał wziąć udział również Marek Sawicki, poseł PSL i były minister rolnictwa jednak nie przybył on na spotkanie. 

– Główną ideą tej debaty jest, aby rozmawiać ponad podziałami politycznymi na temat przyszłości polskiego rolnictwa – powiedział Krzysztof Wróblewski, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. 

Z kolei Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii, stwierdził, że politycy powinni stworzyć odpowiednie warunki dla rolnictwa, aby praca na roli dawała godziwe wynagrodzenie. 

 

Dopłaty bezpośrednie wyłącznie dla rolników produkujących?

– Struktura agrarna polskiego rolnictwa została zabetonowana przez system dopłat bezpośrednich. Obecnie ten dostaje dopłaty, kto jest właścicielem ziemi, a nie ten kto ją uprawia. Czy nie warto byłoby zmienić tego systemu i znaczną część dopłat kierować do produkcyjnych gospodarstw rodzinnych? – dopytywał się Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.  

– My i nasi partnerzy w Europie, Ruch 5 Gwiazd, jesteśmy za tym, żeby przestać płacić tylko za posiadanie ziemi, a należy zacząć wypłacać dopłaty za produkcję i dotować tylko tych rolników, którzy ziemię uprawiają – mówił Jarosław Sachajko. – Jest szansa, żeby to zmienić, bo ten problem nie istnieje tylko u nas. Włosi, Chorwaci czy Estończycy popierają takie uczciwe podejście do Wspólnej Polityki Rolnej – dodał.

– Określnie momentu, w którym jeszcze ktoś jest prowadzącym gospodarstwo rolne, a kiedy tylko właścicielem ziemi jest bardzo trudne. Pracowaliśmy nad tym w ministerstwie rolnictwa, żeby na nowo określić status rolnika. Rzeczywiście w Polsce na potrzeby różnych ustaw jest różnie określany. Rolnikiem z definicji jest przecież także przedsiębiorca, który płaci KRUS, a rolnictwem w zasadzie się nie zajmuje – mówił Jacek Bogucki. – Zgadzam się, że dopłaty powinni brać tylko rolnicy, którzy rzeczywiście uprawiają ziemię, czego jestem przykładem. Mam ziemię, ale nie wziąłem ani złotówki dopłat, tylko otrzymują je rolnicy, którzy moją ziemie obrabiają – zapewniał poseł PiS. – Chcemy pójść inną drogą. Chcemy dopłacać do każdej krowy i do każdej świni hodowanej przy spełnieniu zasad dobrostanu, przy wykorzystaniu polskiej paszy i przy wykorzystaniu polskiego materiału hodowlanego – dodał. Zapewnił też, że rząd planuje skierowanie dopłat do małych i średnich gospodarstw i one otrzymywałyby głównie dotacje

– Taki program dopłat do krów funkcjonuje od czasów rządu Platformy Obywatelskiej i PSL-u, więc proszę sobie nie dopisywać rzeczy, których nie zrobiliście – ripostował Artur Dunin. – Budżet unijny, który jest właśnie na etapie tworzenia, będzie umożliwiał przekazywania rolnikom właśnie takich środkom finansowych. Ale wy – PiS – nie jesteście w stanie tego dobrze wynegocjować. Dlatego uważam, że wspólna praca parlamentarzystów w Parlamencie Europejskim musi być nastawiona na Wspólną Politykę Rolną, tak aby polski rolnik uzyskał z tego jak najwięcej. Zgadzam się z ministrem Boguckim, że jasna i prosta definicja aktywnego rolnika będzie trudna do wynegocjowania, ale tylko Platforma Obywatelska i Koalicja Europejska jest w stanie to uczynić. Proszę zwrócić uwagę, że mimo mniejszego budżetu na rolnictwo unijne w budżecie 2014–2020, to środki dla Polski były wyższe. Liczy się skuteczność w ściągnięciu pieniędzy – przekonywał poseł PO. 

– Bzdury, bzdury i jeszcze raz bzdury – zareagował natychmiast Jacek Bogucki.  

Jeszcze inaczej do kwestii dopłat bezpośrednich podszedł Jacek Wilk z Konfederacji. 

– Byliśmy mamieni, że polski rolnik będzie w niedługiej perspektywie miał takie same dopłaty jak na zachodzie. Dzisiaj widziałem wystąpienie sprzed pięciu lat Janusza Wojciechowskiego, europosła PiS, który narzeka, że poprzednie rządy nic nie zrobiły, aby polski rolnik miał dopłaty takiej jak zachodni. Mija kolejne 5 lat i nic się nie zdarzyło. Ja widzę to tak, że należy z Unią bardzo ostro negocjować, czyli albo w jakiejś realnie szybkiej perspektywie te dopłaty wyrówna, albo Unia pozwoli nam te dopłaty co otrzymujemy dzielić według własnego pomysłu. Jak je dzielić? W bardzo prosty sposób. Nie ma sensu dopłacać do tych ogromnych gospodarstw, które tylko z tego żyją, ale dla tych, które produkują. Wyznaczamy jakieś proste kryterium, np. do 20, do 30 czy do 50 ha, to jest kwestia do dyskusji, i do takiego areału dajemy dopłaty. Cała pulę dopłat jaką dostajemy jako Polska dzielimy na takie gospodarstwa. Wówczas znika nam problem kto jest rolnikiem, a kto nie. Nie interesuje nas czy ma dzierżawę czy jest właścicielem ziemi – dostaje dopłaty tylko do np. 50 ha. Powyżej tego areału już nie ma dopłat. Przy okazji tym sposobem wspieramy też gospodarstwa rodzinne. Trzeba tylko to z Unią wynegocjować. Dzięki temu radykalnie podwyższymy dopłaty dla małych i średnich gospodarstw – mówił Jacek Wilk. 

– Mieliśmy już taki system, który określił ten pułap na 300 ha. Wówczas właściciele wielkich gospodarstw podzielili gospodarstwo na mniejsze i poprzepisywali na dzieci. Każde z tych gospodarstw miało 299 ha – zauważył Paweł Kuroczycki. 

– Ja w tym nie widzę niczego złego. To są dalej poszczególne gospodarstwa – odparł poseł Konfederacji.  

W AGRO ringu z problemami polskiego rolnictwa próbowali zmierzyć się (od lewej): Jarosław Sachajko z Kukiz’15, Jacek Bogucki z PiS, Artur Dunin z PO oraz Jacek Wilk z Konfederacji. Na debatę, mimo zaproszenia, nie przybył Marek Sawicki z PSL
W AGRO ringu z problemami polskiego rolnictwa próbowali zmierzyć się (od lewej): Jarosław Sachajko z Kukiz’15, Jacek Bogucki z PiS, Artur Dunin z PO oraz Jacek Wilk z Konfederacji. Na debatę, mimo zaproszenia, nie przybył Marek Sawicki z PSL (fot. Andrzej Rutkowski/Tygodnik Poradnik Rolniczy)

Jak zatrzymać młodych na wsi? Dotować młodego rolnika czy wprowadzić renty strukturalne?

Niezwykle istotnym pytaniem – także dla naszych Czytelników – był to zadane przez Pawła Kuroczyckiego: Jakie warunki należy stworzyć młodym rolnikom, aby ułatwić im wcześniejsze przejmowanie gospodarstw, zatrzymując w ten sposób odpływ młodych z polskiej wsi? Czy nie należy powrócić do wcześniejszego wieku emerytalnego czy może wprowadzić program rent strukturalnych?

– Polski system emerytalny trzeba zmienić na coś o wiele bardziej sensownego, bo ten który ma obecnie przypomina bardziej piramidę finansową i wyzysku. Trzeba go zbudować zupełnie od nowa. Jednak to nie system emerytalny ma być ułatwieniem dla młodych rolników. Oni powinni mieć możliwość godnego zarabiania w swoim gospodarstwie. Żeby tak było należy uwolnić rolnictwo od oligopoli i otworzyć rynki zbytu np. na Chiny. Jestem przeciwny temu, aby państwo w jaki sposób wtrącało się w to, kiedy ojciec ma przekazać gospodarstwo synowi – odpowiedział Jacek Wilk. 

Innego zdania był Artur Dunin, który uważa, że rząd powinien stworzyć jak najlepsze warunki umożliwiające przekazywanie gruntów młodym rolnikom przez ich rodziców. 

– Przede wszystkim musi być zapewnione bezpieczeństwo finansowe tego rolnika, który przekazuje swoje gospodarstwo, dlatego powinniśmy wrócić do rent strukturalnych – mówił poseł PO. Zwracał on uwagę także na konieczność zapewnienia odpowiedniej edukacji i służby zdrowia na obszarach wiejskich.

Jacek Bogucki z PiS w tym momencie zaatakował PO za wprowadzenie wieku emerytalnego na poziomie 67 lat, co w jego opinii miało jeszcze bardziej hamować przekazywanie gospodarstw młodszym pokoleniom. 

– Trzeba być merytorycznym. Powinno wrócić się do rent strukturalnych – przekonywał Jarosław Sachajko. Uważa on także, że najważniejsza jest opłacalność pracy na roli i poziom życia na wsi.
– Powinniśmy wrócić do gospodarstw wielopokoleniowych, co mogłoby się udać. Mniej istotne jest kto jest właścicielem gospodarstwa: czy ojciec, czy syn, bo przecież razem pracują w gospodarstwie. Proszę zwrócić uwagę, że rolnicy są jedyną grupą zawodową, która musi pozbyć się swoich narzędzi pracy, czyli ziemi, aby uzyskać emeryturę – dodał Sachajko.

Jaka powinna być rola organizacji rolniczych, w tym izb rolniczych? 

Michał Kołodziejczak z Agro Unii dopytywał się polityków także o to jaką widzą rolę dla organizacji rolniczych, takich jak Agro Unia, izby rolnicze czy związki branżowe. Chciał też wiedzieć, w jaki sposób organizacje te powinny funkcjonować, aby nie były wykorzystywane politycznie przez poszczególne partie.  

– Powinny istnieć silne izby rolnicze i silne organizacje rolnicze, a obecnie takie nie są. Brakuje nam jedności na wsi, współdziałania. Miejsce organizacji rolniczych powinno być przy stole, gdzie powinny rozmawiać z rządem o rozwiązywaniu najważniejszy problemów rolnictwa – przekonywa Jacek Bogucki. 

Z kolei Jacek Wilk zwrócił uwagę, że minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski oraz premier Mateusz Morawiecki nie chcieli rozmawiać z rolnikami z Agro Unii, którzy protestowali w Warszawie. W jego opinii, przedstawiciele PO i PiS interesują się rolnikami jedynie przed wyborami. Jednak do rolni organizacji rolniczych w ogóle się nie odniósł. 

Artur Dunin mówiąc o organizacjach rolniczych stwierdził, że wszystkie środki publiczne przekazywane takim instytucjom były w pełni transparentne. Poprał on też postulat Agro Unii, aby przeprowadzić audyt wydatków obecnie działających organizacji rolniczych z publicznych środków. 

– Izby rolnicze obecnie nie reprezentują rolników, tylko dogadują się z każdym ministrem rolnictwa – mówił Jarosław Sachajko. Jego zdaniem, rolnik samodzielnie powinien decydować na jaką organizację czy związek rolniczy zostanie przekazany 1% z jego podatku rolnego. I to by tak naprawdę pokazało siłę organizacji i w jakim stopniu reprezentują one gospodarzy. Powinny one mieć również możliwość składania do sejmu projektów ustaw. 

 

Czy warto powołać Rzecznika Rolnika?

Wśród pytań od rolników pojawiła się propozycja powołania Rzecznika Rolnika? 

– Nie ma sensu tworzyć kolejne instytucje. Dajmy raczej większe uprawnienia już istniejącym organizacjom rolniczym. Dajmy im dostęp do dokumentów i inicjatywę ustawodawczą – mówił Jarosław Sachajko. Uważa on, że byłaby to pewnie kolejna instytucja, która drenowałaby portfele rolników i w niewielkim stopniu wpływała na poprawę ich losu. 

Artur Dunin również zauważył, że instytucja Rzecznika Rolnika oznaczałaby kolejne wydatki z budżetu państwa, które jego zdaniem powinny trafić bezpośrednio do rolników. Jednak obiecał, że temat Rzecznika Rolnika zostanie omówiony przez klub PO. 

Jacek Bogucki stwierdził, że jest to ciekawy pomysł, jednak jego zdaniem powinna istnieć silna organizacja reprezentująca rolników, która powinna rozmawiać z rządem. 

Z kolei Jacek Wilk stwierdził, że Rzecznik Rolnika byłby powoływany zapewne przez większość sejmową, więc byłby kolejnym urzędnikiem powiązanym z układem rządzącym. 

– Platforma Obywatelska z PSL oraz Prawo i Sprawiedliwość rządzą w Polsce na zmianę nieprzerwanie od 14 lat. W tym czasie nie uczyniliście nic, aby wzmocnić role jedynego, powszechnego samorządu, jakim są izby rolnicze. Doszło do tego, że obecnie KRIR jest listkiem figowym kolejnych ministrów rolnictwa – spuentował tę dyskusję Paweł Kuroczycki. 

Debatę prowadzili Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego” oraz Michał Kołodziejczak, lider AGRO Unii  

Debatę prowadzili Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego” oraz Michał Kołodziejczak, lider AGRO Unii  (fot. Paweł Mikos/Tygodnik Poradnik Rolniczy)

Jak państwo powinno wspierać rolnictwo w związku z coraz częstszymi suszami? 

Politycy musieli zmierzyć się również z pytaniem od naszego Czytelnika, Kamila Pastuszka, który chciał wiedzieć jakie działania podejmują państwo, aby sprostać wyzwaniom związanymi ze zmianą klimatu i coraz gorszymi suszami powodującymi ogromne straty w rolnictwie.  

– Obecnie mniej melioracji remontujemy niż choćby za zaboru pruskiego było budowane – podsumował Jarosław Sachajko.  – Rolnictwo zostało w tym aspekcie zostawione same sobie. Na dodatek, wprowadzono prawo według, którego rolnik ma płacić za wodę, którą sam sobie zgromadził. Tak naprawdę rolnicy powinni otrzymać pieniądze na odtworzenie urządzeń melioracyjnych, bo oni sami wiedza, jak to zrobić – dodał poseł Kukiz’15. 

Z kolei Jacek Bogucki zauważył, że obecnie mści się na nas melioracja w jedną stronę, czyli tylko osuszanie wprowadzone za Gierka. Przedstawiciel PiS zapowiedział, że w kolejnym PROW zostaną zarezerwowane środki na odtwarzanie melioracji służącej także do nawadniania. 

– Woda jest coraz droższa, także dla rolników – podkreślił Artur Dunin. – Niezwykle ważna jest mała retencja. Przy tych klęskach, które dotykają nasz kraj, czy to susze, czy powodzie, polski rolnik musi mieć zapewnione godziwe i sprawiedliwe fundusze klęskowe – zadeklarował poseł PO. 

– Realnym pytaniem jest jak zwiększyć w Polsce ilość wody – mówił Jacek Wilk. – Trzeba poważnego programu infrastrukturalnego, który zwiększy zasoby wody w Polsce. My opowiadamy się za zbudowaniem połączenia kanałowego między Dunajem a Odrą z opcją przerzucania części wody z Dunaju na polską stronę – zaproponował poseł Konfederacji, jako rozwiązanie kwestii suszy w Polsce. 
 

Trzeba rozwijać spółdzielnie, które wspierają rolników

Głos w debacie mogły zabrać także osoby obserwujące dyskusję w sali Centralnej Biblioteki Rolniczej.

– Polscy rolnicy, producenci surowców nie mają innej alternatywy niż zakładanie spółdzielni. To spółdzielnia jest tym dobrem, która reguluje ich poziom życia – mówił Waldemar Broś, prezes Krajowego Związki Spółdzielni Mleczarskich. – My różnimy się od innych branż, że nie zostawiamy rolników, producentów surowca samych sobie, tak jak to robią co roku przetwórcy mali, jabłek czy porzeczek. Spółdzielnie są własnością rolników i to rolnicy decydują i rządza w niej. Mam w związku z tym ogromną prośbę do rządzących o powołanie komisji trójstronnej, na wzór chociażby Niemiec, złożonej z przedstawicieli rolników, przetwórców i handlu. Bo dzisiaj wypracowywana wartość rynkowa nie idzie do rolnika i przetwórcy, a jedynie do handlu – apelował Waldemar Broś. 

 Z takim postulatem zgodził się Artur Dunin z PO. Opowiedział się on również za rozwojem spółdzielczości i grup producenckich. Również Jarosałw Sachajko chciałby rozwijania się spółdzielczości i wspierania jej finansowo na podobnych zasadach co grupy producenckie. Jacek Bogucki przypomniał, że niedawno weszła w życie ustawa o spółdzielniach rolników, która ma wspierać takie rozwiązania i również jest za stworzeniem komisji trójstronnej. Jednak uważa on, że jej działanie może być utrudnione, ponieważ obecne próby rozmów między rolnikami, przetwórcami i sieciami handlowymi nie przynoszą rezultatów. Dzieje się tak, ponieważ sieci handlowe nie przysyłają na nie osób decyzyjnych. Zdaniem byłego wiceministra rolnictwa, rozwiązaniem tego problemu ma być stworzenie holdingu rolno-spożywczego oraz polskie sieci handlowych. Z kolej Jacek Wilk stwierdził, że taka komisja nie przyniesie korzyści dla rolnika.  
– Spółdzielnie mleczarskie różnią się od innych branż, że nie zostawiają rolników samych sobie, tak jak to robią co roku przetwórcy mali, jabłek czy porzeczek – podkreślał Waldemar Broś, prezes KZSM
– Spółdzielnie mleczarskie różnią się od innych branż, że nie zostawiają rolników samych sobie, tak jak to robią co roku przetwórcy mali, jabłek czy porzeczek – podkreślał Waldemar Broś, prezes KZSM (fot. Andrzej Rutkowski/Tygodnik Poradnik Rolniczy)

Czy należy zmienić politykę zagraniczną i doprowadzić do zniesienia embarga rosyjskiego? 

Z kolei jeden z sadowników spod Warki zwrócił uwagę, że embargo rosyjskie najbardziej uderzyło w polskich rolników, którzy stracili jeden z głównych rynków zbytu swoich produktów. Chciałby on, żeby Polska wnioskowała o zniesienie tego embarga. 

– Oczywiście, że należy przywrócić handel zagraniczny. Obecnie za politykę zagraniczną płacą głownie rolnicy i sadownicy. Tylko jak mówię głośno o tym, to jestem nazywanym rosyjskim agentem – żalił się poseł Wilk. – Bez względu na to jaki jest tam reżim, to powinniśmy z nimi handlować – dodał. 

Natomiast Artur Dunin stwierdził, że polski rząd powinien poszukać dla produktów rolno-spożywczych nowych rynków zbytu, które zrekompensowałyby utratę rosyjskiego rynku. W jego opinii, rząd powinien promować bardziej polską żywność m.in. w Chinach czy Japonii. Jacek Bogucki zauważył, że od 3 lat eksport polskiej żywności wzrósł o około 30%. Natomiast Jarosław Sachajko zauważył, że nierozwiązany od lat problem embarga świadczy jedynie o słabości polskich ekip rządzących krajem. 

Ze względu na brak czasu niestety nie udało się zadać większej liczby pytań z sali. A rolnicy obecnie podczas debaty chcieli wiedzieć, dlaczego dopłaty bezpośrednie idą to „rolników z Marszałkowskiej”, którzy mają po kilka tysięcy hektarów, podczas gdy powinny być dotowane jedynie gospodarstwa do 300 ha. Z kolei Marcin Bustowski zwrócił uwagę, że rolnicy się wieszaj, bo banki zabierają im maszyny rolnicze. Na te i inne pytania, w tym te przesłane od naszych Czytelników, postaramy się uzyskać odpowiedzi od posłów i zaprezentować je na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. 

Podsumowując debatę Michał Kołodziejczak zwrócił uwagę posłom, że wytykanie błędów oponentom a brak konkretnych propozycji prowadzi tylko do powiększania frustracji wśród rolników. Skrytykował też Marka Sawickiego, że nie stawił się on na debacie na temat polskiego rolnictwa. 

Natomiast Krzysztof Wróblewski zaapelował do polityków o wspólne działanie ponad podziałami w Paramencie Europejskim i instytucjach unijnych a wypracowaniem dyrektywy, która pozwoliłaby na wyeliminowanie podwójnych standardów w praktykach sieci handlowych wobec rolników i przetwórców w ich macierzystych krajach i w Polsce.  


Paweł Mikos 
Fot. Andrzej Rutkowski i Paweł Mikos

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 07:55