StoryEditorCiągniki rolnicze

Prawda o ciągnikach Kuboty – ciąg dalszy

04.03.2020., 12:03h
Publikujemy odpowiedź firmy Kubota, a także naszej redakcji na artykuł „Cała prawda o ciągnikach Kuboty”, opublikowanego na stronie internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego”.

Dotyczy artykułu „Cała prawda o ciągnikach Kuboty” opublikowanego na stronie internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego” dn. 28.01.2020 r.

Redaktorzy Naczelni
Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki
Szanowni Panowie,

Z wielkim zainteresowaniem zapoznaliśmy się z Panów odpowiedzią na nasz list otwarty z dnia 10 stycznia 2020 r., opublikowany 28 stycznia w internecie w formie artykułu „Cała prawda o ciągnikach Kuboty”.

Na wstępie pragniemy wyjaśnić, że celem wysłania listu otwartego do Państwa i innych redakcji było rozpoczęcie dyskusji na temat miejsca rolnictwa specjalistycznego w szerokim obrazie polskiego rolnictwa i widzimy, że cel ten został osiągnięty. Warto wspólnie określić, jak definiujemy branżę rolniczą i kwestię mechanizacji gospodarstw, w tym między innymi, jakie pojazdy nazywamy ciągnikami rolniczymi. Czy adekwatnym jest przyjęcie założenia, że każdy pojazd roboczy (nośnik narzędzi), który ma więcej niż 50 KM to ciągnik rolniczy, a każdy pojazd roboczy o mniejszej mocy już ciągnikiem rolniczym nie jest?

To prawda, że rozwiązania marki Kubota nabywają podmioty reprezentujące różne branże, nie kwestionujemy tego i otwarcie o tym mówimy. Prawdą jest również, że ciągniki rolnicze – niezależnie od ich mocy – można spotkać w miastach, na budowach, nowych inwestycjach drogowych itd. Producent nie ma wpływu na to, jak jest wykorzystywana jego maszyna. Podsumowując, Kubota nie kryje tego, że ciągniki rolnicze o mocy poniżej 50 KM – w nomenklaturze handlowej zwane ciągnikami kompaktowymi lub miniciągnikami – pracują w różnych branżach. Te ciągniki podlegają jednak takim samym prawom rejestracji, jak sprzęt o mocy np. powyżej 170 KM. Jedne i drugie ustawodawca uznaje za ciągniki rolnicze. Co więcej, jedne i drugie pracują w rolnictwie i poza nim.

Wspomniana seria BX jest znakomitą serią ciągników kompaktowych Kubota i notuje świetne wyniki sprzedaży. Można rzeczywiście spotkać ją w zastosowaniach komunalnych. Fakt ten jest niezaprzeczalny, ale nie może stanowić podstawy do odmawiania temu produktowi prawa bycia rejestrowanym jako ciągnik rolniczy. Tym bardziej, że ciągnik ten pracuje również w gospodarstwach wyspecjalizowanych w produkcji warzywniczo-ogrodniczej oraz w szkółkarstwie. Zastosowania te mieszczą się w definicji rolnictwa, które dla nas jest pojęciem dużo szerszym niż tylko gospodarstwa hodowlane czy nastawione na uprawy zbóż. Segment produkcji warzywniczo-ogrodniczej czy sadowniczej jest istotny z punktu widzenia kondycji polskiego sektora rolnego, wyników eksportowych, jak również ważny dla wszystkich globalnych producentów maszyn. Taka też była wiodąca teza naszego listu otwartego.

Japoński koncern Kubota bardzo wysoko ceni polski rynek i polskich rolników oraz reprezentantów całej branży rolniczej. Świadczą o tym liczne fakty, między innymi powołanie 1 listopada 2012 roku bezpośredniego oddziału japońskiego producenta w Polsce (zamiast niezależnego importera) oraz wizyty przedstawicieli marki Kubota u użytkowników naszych maszyn w ramach programu Kubota Insight Program. Dla uzupełnienia, jesteśmy spółką działającą w Polsce, mamy tu swoją siedzibę, podlegamy wszelkim procedurom prawnym dotyczącym spółek, a nasza dokumentacja jest ogólnie dostępna zgodnie z wymogami prawa polskiego.

Cała dyskusja pomiędzy marką Kubota a redakcją „Tygodnika Poradnika Rolniczego” jest według nas wyrazem najwyższej troski o polską branżę rolniczą i wszystkich jej uczestników.

Z poważaniem
Maciej Rujner, Dyrektor Zarządzający marki Kubota, Andrzej Sosiński, Manager ds. Marketingu Kuboty, Michał Poźniak, Szef Sprzedaży ciągników rolniczych Kuboty, Waldemar Zaremba, Szef Sprzedaży – Maszyny Groundcare Kubota

***

Odpowiedź redakcji „TPR”

W numerze 6/2020 „Tygodnika Poradnika Rolniczego” przedstawiliśmy podsumowanie rejestracji ciągników rolniczych za rok 2019. Wynika z nich, że Kubota w zestawieniu modeli powyżej 50 KM plasuje się dopiero na piątym miejscu, a nie na trzecim jak w zestawieniu, gdzie uwzględniane są wszystkie traktory, także mikrociągniki. I właśnie podawanie przez nas takich danych – naszym zdaniem – spowodowało zaatakowanie naszej redakcji przez firmę Kubota, a nie, jak pisze w liście ten producent, rzekoma troska o polską branżę rolniczą i wszystkich jej uczestników. Bo gdyby tylko o to chodziło to Kubota nie używałaby w liście tak mocnych sformułowań w stosunku do naszej redakcji i pracujących tam osób, jak „dalekie od profesjonalnej sztuki dziennikarskiej” czy „wstyd”. Po pierwsze, nie jest nam wstyd, że poruszamy tematy, które mogą się niektórym firmom czy koncernom nie podobać. Po drugie, Kubota nie jest chyba właściwym organem do analizowania sztuki dziennikarskiej, tym bardziej, że sama wcześniej miała już problemy z przekazem medialnym. Przypominamy, że w październiku 2018 roku Komisja Etyki Reklamy będąca organem Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy powołanym w celu badania zgodności przekazu reklamowego z powszechnie przyjętymi zasadami etyki podjęła uchwałę w sprawie reklamy internetowej opublikowanej na stronie Kuboty, która „nie była zgodna z następującymi powszechnie przyjętymi zasadami etyki a oceniany przekaz reklamowy naruszał dobre obyczaje, a nadto nie dochowano w nim wymaganej w takich przypadkach należytej staranności”. Komisja Etyki Reklamy uznała także, „że reklama nie była prowadzona w poczuciu odpowiedzialności społecznej i zawiera treści, które mogą nadużywać zaufania odbiorców i wykorzystywać ich brak doświadczenia lub wiedzy oraz wprowadzać odbiorców w błąd, ponieważ prezentowane w reklamie informacje o pozycji lidera nie zostały poparte badaniami, które byłyby dostępne dla odbiorców reklamy”. Jak widać, najlepiej jest osądzać innych, a najtrudniej być poprawnym samemu.

Kubota twierdzi, że pisząc obraźliwy list do redakcji chciała wywołać dyskusję na temat miejsca rolnictwa specjalistycznego. Nie kupujemy tak bzdurnego tłumaczenia, które to wykracza poza wszelkie normy przyzwoitości. Domagamy się od Kuboty przeprosin i dogłębnych przemyśleń nad swoim działaniem.

Kubota w powyższym liście zgadza się z naszym wcześniejszym stwierdzeniem, że ciągniki rolnicze tego producenta o mocy do 50 KM można spotkać w miastach, na budowach, nowych inwestycjach drogowych. Zatem ponawiamy pytanie: jak te maszyny odnoszą się do rolnictwa? Czy zatem „oddzielenie ich” od maszyn pracujących w gospodarstwach rolnych, co uczyniliśmy w artykule, do którego odnosiła się Kubota, nie było słusznym i właściwym działaniem? Jeżeli japoński producent ma jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, to dlaczego takie standardy przyjęto w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii? Odpowiadamy: a to dlatego, żeby nie dochodziło do zakłamywania prawdziwego obrazu rolnictwa. Trzeba mieć świadomość, że polscy rolnicy mają coraz większe problemy z wygenerowaniem środków na inwestycje w gospodarstwach rolnych. Z jednej strony zmagają się z trudną sytuacją pogodową (susza), z drugiej, dochodzą problemy z chorobami zwierząt m.in. ASF-em czy ptasią grypą. Do tego dochodzą rosnące koszty nawozów czy środków ochrony roślin. A podawanie tylko suchych faktów odczytywanych jako „ile to ciągników trafiło na wieś” byłoby krzywdzące dla rolników. Nasza redakcja jest daleka od powielania takich danych bez ich analizy, dlatego ze swojej strony możemy zapewnić, że nadal będziemy dogłębnie analizować dane rejestracyjne ciągników rolniczych, co jest prawdziwym wyrazem najwyższej troski o polską branżę rolniczą.
Krzysztof Wróblewski, Paweł Kuroczycki,
Przemysław Staniszewski
Zdjęcie: Paweł Mikos
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. październik 2024 06:13