StoryEditorWiadomości rolnicze

Ursus – król polskiej wsi

17.03.2017., 10:03h
O czym marzy i na co oszczędza pieniądze współczesny gimnazjalista? Nowoczesny smartfon, konsola do gier i wydajny komputer. Są to pewnie obiekty pożądania i westchnień tysięcy uczniów w naszym kraju. Nie dla niego. On woli zbierać na nową pompę wodną, instalację wodorową czy składać się z dziadkiem na nowe opony. Wszystko zaś w trosce o stan techniczny ukochanego Ursusa.

Zamiłowanie do ciągników legendarnej marki to nie tylko jego pasja. To sens życia a motywy związane z Ursusem pojawiają się także podczas szkolnej nauki. Okazuje się, że Ursusa można wykorzystać także w procesach poznawczych i przy zdobywaniu wiedzy.

Marcin Kołodziejski jest uczniem drugiej klasy Gimnazjum w Jeżewie. To mała wioska w Borach Tucholskich. Marcin ma 14 lat i bardzo interesuje się rolnictwem. Pomaga rodzicom w niedużym gospodarstwie i w przyszłości chciałby się związać z rolnictwem. Uczeń prenumeruje „Tygodnik Poradnik Rolniczy”, dużo czyta i wykorzystuje informacje modernizując gospodarstwo rodziców. Od dziecka najbardziej pasjonuje się marką Ursus i wszystkie swoje działania sprowadza do tego, aby promować Ursusa w środowisku lokalnym wśród miejscowych rolników. Na bieżąco śledzi wszystkie nowości w dziedzinie maszyn rolniczych, zbiera ciekawe artykuły i swoją pasją zaraża kolegów. Zebrał grupę chłopców ze szkoły i wymyślił autorski projekt „Ursus – król polskiej wsi”, który wkrótce będzie zaprezentowany szerszej społeczności szkolnej i mieszkańcom Jeżewa – napisała do nas Beata Smeja, nauczycielka przedmiotów plastycznych miejscowego gimnazjum.

Fanatyk marki

Opis pasji Marcina wydał nam się niezwykle ciekawy. Dlatego też odwiedziliśmy Jeżewo. Jednak to, co nas spotkało na miejscu wprawiło w szczery podziw. Okazało się, że uczeń II klasy gimnazjum może pochwalić się nie tylko znajomością danych historycznych o marce Ursus. Dysponuje wiedzą techniczną dotyczącą budowy współczesnych ciągników godną fabrycznego pracownika Ursusa. Pasja Marcina zaczęła się nagle. Jej wybuch był gwałtowny, lecz mimo upływu lat nie jest ograniczana. Przeciwnie, uczeń już teraz planuje swoje życie zawodowe związać z ciągnikami Ursus.


– Kiedy miałem 8 lat w moje ręce trafił egzemplarz „Tygodnika Rolniczego”. Było tam sporo artykułów o ciągnikach. Znalazłem też wiele fajnych zdjęć ciągników Ursus. Moi rodzice mają niewielkie gospodarstwo rolne. Liczy kilka hektarów. Posiadamy też Ursusa C-355 z 1972 roku. W tamtym czasie mój tata wykonywał u sąsiada usługę ubijania kiszonki. To wtedy stwierdziłem, że ten ciągnik jest niezwykły. Ursus to przecież legenda, a bez niego polska wieś mogłaby być zupełnie inna. Postanowiłem, że będę zgłębiał wiedzę o marce. Chciałem dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Jako dziecko zdałem sobie sprawę jak dużo wszyscy rolnicy w kraju zawdzięczają Ursusowi – powiedział nam Marcin Kołodziejski.

Historyczne modele Ursusów, tak jak i tysiące polskich rolników, ceni za solidność oraz prostotę wykonania i bardzo długą żywotność.

– Części są dostępne powszechnie. Usterkę można naprawić zwykle przy użyciu podstawowych narzędzi. W niektórych sytuacjach wystarczy młotek oraz przecinak. Zestaw naprawczy dla silnika opierał się na demontażu cylindrów, wstawieniu nowych panewek i tłoków. To wystarcza, aby silnik zregenerowany pracował na nowo prawidłowo i to jest najpiękniejsze w starych Ursusach – uważa Marcin.

Jego C–355 po zastosowaniu zasilania wodorowego mimo swoich lat zyskał na mocy. Silnik jest bardziej elastyczny, wykazuje wyższy moment obrotowy, a także moc.

– Kiedy te modele wyjeżdżały z hal fabrycznych w Ursusie miały moc nominalną 45 KM. Po zmianach nasz C-355 wykazuje moc wyższą o jakieś 10 procent – chwali się Marcin.

Reaktywacja

To, co najbardziej cieszy ucznia, to systematycznie rosnące notowania sprzedaży Ursusów. Producent oferuje przecież modele z silnikami średniej mocy, a właśnie to takich potrzebują polskie gospodarstwa.

Uważam, że wznowienie produkcji Ursusów w polskiej fabryce w Lublinie to jedno z ważniejszych wydarzeń w historii polskiego przemysłu maszynowego. Jak skończę 18 lat chciałbym móc kiedyś pracować współczesnym modelem C-385 z ładowaczem czołowym. Podobają mi się także nowe Ursusy C-380 i C-350. To lekkie konstrukcje ze sprawdzonymi silnikami. Trochę żal, że jednostki napędowe nie są produkowane w polskiej fabryce to jednak trzeba zrozumieć, ponieważ takie są współczesne realia. Ursus przecież nie jest pierwszym producentem, który silniki kupuje u zewnętrznych dostawców – uważa Marcin.

Uczeń twierdzi także, że surowe normy spalin, które obowiązują, są krzywdzące dla producentów małych i średnich ciągników, w tym Ursusa. Niewielkie traktory trzeba bowiem wyposażać w kosztowne technologie oczyszczania, przez co znacznie wzrasta ich cena.

– To niesprawiedliwe, ponieważ oczyszczanie spalin to stosunkowo niewielki jednostkowy koszt dla dużych ciągników mających silniki dysponujące mocą kilkuset koni. W przypadku Ursusa C-385, to musi być znaczny wydatek dla fabryki przy produkcji maszyny – mówi Marcin.
Zbiera, kolekcjonuje oraz archiwizuje każdy numer „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, w którym pojawiają się informacje o Ursusach. Jak twierdzi, jesteśmy dla niego cennym źródłem wiedzy.

– Uważam, że ciekawie opisujecie Ursusy. Sam się wiele nauczyłem. Artykuły są cenne, ponieważ dzięki nim mogę zmieniać, udoskonalać oraz poprawiać stan techniczny naszego traktora. To z TPR dowiedziałem się, że ciagnik można wyposażyć w instalację wodorową. Postanowiłem, że takiego ulepszenia dokonam i w swoim ciągniku. Zacząłem szukać i udało mi się znaleźć części dla rozwiązania alternatywnego. Stworzyłem instalację za niespełna 1000 zł – mówi Marcin.

Oszczędności na części

Na co dzień pasjonuje się jednak nie tylko dorobkiem i historią marki Ursus. Jego oczkiem w głowie jest maszyna, która pracuje w gospodarstwie rodziców. Sam dokonuje wielu ulepszeń i drobniejszych napraw tak, aby stan techniczny ciągnika C-355 był coraz lepszy. Angażuje w to środki z własnego kieszonkowego.

Trochę oszczędzałem i na szczęście udało mi się zebrać wymaganą kwotę. Konieczna była wymiana pompy wodnej. Zbierałem dwa lata i za kilkaset złotych udało mi się nabyć oryginalną wraz z paskiem klinowym. Udało mi się też naprawić hamulce korzystając z części Ursusa – opowiada Marcin.

Stwierdził też, że opony w ciągniku są wysłużone. Dlatego też na nowe ogumienie dla przedniej osi złożył się z dziadkiem.

– Dzięki nim ciągnik zyskał bardziej agresywny wygląd. Do tego poprawiły się właściwości jezdne zarówno podczas jazdy drogowej, jak i prac polowych – cieszy się Marcin.

Swoich wydatków nie ogranicza jedynie do fabrycznych części. Uwielbia firmową odzież oferowaną przez Ursusa. Dostępne są między innymi czapki, koszulki, bluzy oraz spodnie. Uczeń zaś konsekwentnie zbiera środki na poszczególne elementy. Uzbierał ich sporą kolekcję, a w szkole widywany jest najczęściej w rzeczach, na których znajdują się obrazki nawiązujące do ulubionej marki ciągników. Z pomocą przychodzą rodzice, ponieważ Marcin przy okazji kolejnych świąt składa zamówienia na świąteczne prezenty.

Cieszyłem się bardzo z innego prezentu. Podczas Centralnych Targów Rolniczych rodzice zaprenumerowali mi TPR. Dla mnie to cenne źródło fachowych informacji – opowiada uczeń. – Artykuły o Ursusach, które znajduje w TPR, cenię za rzetelność i poruszaną tematykę. Doceniam fakt, że piszecie nie tylko o nowych maszynach, ale także sporo o używanych. Interesujące są wszelki informacje o pomysłach rolników na remonty i udoskonalanie liczących kilkadziesiąt lat maszyn.

Maszyny z plasteliny

Jak się okazuje, ciągniki Ursus i zamiłowanie do nich stało się częścią zajęć dydaktycznych, jakie odbywa w szkole. Nauczyciele od niego dowiedzieli się o roli i znaczeniu tych maszyn w polskim rolnictwie. Najważniejsze jest jednak to, że w szkole znalazł opiekunów, którzy rozumieją jego zamiłowanie i pomagają je rozwijać. Także artystycznie.

– Marcin to niemal wzorowy uczeń. Swoją pasję do ciągników przeniósł także na zajęcia plastyczne. Wszelkie projekty, jakie w ich ramach robimy zwykle są zdominowane jednym tematem – ciągnikom Ursus. Każdy uczeń gimnazjum jest zobowiązany do wykonania grupowego projektu, w ramach którego organizowane jest określone zadanie bądź cel. Oczywiście on zakomunikował, że przeprowadzi projekt „Ursus – król polskiej wsi”. Początkowo byłam zdziwiona i niechętna. Moja wiedza o ciągnikach jest znikoma. Miałam pojęcie, że dawniej Ursusów na wsi było mnóstwo. Ostatnio jednak tych ciągników jakoś mniej się spotyka. Dominują potężne maszyny o dziwnych nazwach. Myślałam, że chce zajmować się jakimiś starymi – zabytkowymi maszynami. Marcin przez dwie godziny wyjaśniał mi, jakie są powody mniejszej popularności Ursusów i że od kilku lat marka z sukcesem jest reanimowana – opowiada Beata Smeja.

Plastyczną pasją Marcina jest plastelina. Uwielbia z niej wykonywać w ramach szkolnych zajęć wszelkie artystyczne projekty. Niezależnie od tematu zadania, on zwykle wykonuje coś, co jest związane z Ursusem. Zawsze skutecznie jest w stanie uzasadnić swój wybór motywu.

– Podczas konkursu „Moja wyobraźnia to ja”, który odnosił się do Borów Tucholskich w otoczeniu dziecka, oczywiście z plasteliny Marcin ulepił ciągnik Ursusa pracujący na łące i zbierający siano. Uzasadnił to tym, iż przedstawia to faktyczne zdarzenia mające miejsce w Borach. Zdobył swoją pracą I miejsce. W tym roku w Konkursie Misyjnym Diecezji Pelplińskiej, którego tematem był „Mój kolega z Afryki” Marcin zaprezentował pracę przedstawiającą traktor Ursusa ciągnący przyczepę, z której rozdawane były butelki z wodą. Także i tym razem wygrał. Duże uznanie zyskał za to, że wiedział, iż Ursusy były kiedyś eksportowane do Afryki i faktycznie do dziś mogą tam jeszcze pracować – opowiada Beata Smeja.

Kiedy Marcin był małym chłopcem, od mamy dostał kilka pudełek plasteliny. Od tamtego czasu uwielbia tworzyć z niej nie tylko wylepianki, kolaże i obrazy, ale całe makiety. W pracowni gimnazjum w Jeżewie znajduje się ich kilka. Są to duże konstrukcje w całości wykonane z plasteliny. Wykonano je z dużą starannością i dokładnością. Odwzorowują okoliczne gospodarstwa. W parku maszynowym oczywiście Ursusy, choć nie tylko.

Marzenia gimnazjalisty

– Pasją do Ursusów zarażana jest niemal cała szkoła. Marcinowi skutecznie udaje się informować nie tylko nauczycieli, ale także i kolegów o dziedzictwie, tradycji i historii tej marki. Projekt „Ursus – król polskiej wsi” realizuje z kilkoma kolegami. Przed całą szkołą uczniowie opowiadać będą o polskich ciągnikach. Zamierzają zaprosić także i rolników, którzy będą opowiadać o tych maszynach. Marcin jest dobrym uczniem i wykazuje się wysoką kulturą osobistą i skromnością, jest bardzo lubiany przez rówieśników i nauczycieli Zespołu Szkół w Jeżewie – opowiada Beata Smeja.

Marcin odlicza dni do ukończenia 16. roku życia. Wtedy będzie mógł przystąpić do kursu prawa jazdy kategorii T. W przyszłości chciałby pracować w fabryce Ursusa. Marzy także o posiadaniu własnego gospodarstwa. Najlepiej takiego, które miałoby 30 ha. Oczywiście byłyby w nich tylko Ursusy. Nie tylko ciągniki. Jak podkreśla, Ursus produkuje znakomite inne maszyny. Bardzo żałuje, że zeszłoroczna edycja „Polska Moc Ursus Demo Tour” odbywała się bardzo daleko od Jeżewa. Nie miał możliwości na nią pojechać i na żywo zobaczyć najnowsze modele polskich ciągników.

Wspaniale byłoby móc kiedyś pojechać do Lublina i na własne oczy zobaczyć jak produkowane w fabryce są ciągniki. Być może udałoby się kiedyś taką wycieczkę zorganizować, o ile Ursus zgodziłby się uczniów wpuścić – zastanawia się Marcin.

Aktualnie ma też jeszcze jedno marzenie, bardzo nietypowe jak na współczesnego 14-latka.

– Chciałbym zaoszczędzić albo też dostać w prezencie książkę „Remont silnika od A do Z”. Tam jest dokładnie napisane jak należy dbać o jednostkę napędową ciągnika. Autorzy, jako przykład dają silniki Ursusa. Bardzo mi by się to przydało, bo pozwoliłoby dokładnie poznać budowę jednostki. Planuję po ukończeniu gimnazjum pójść do technikum rolniczego w Grudziądzu. Niestety, mają do praktyk Zetora a nie Ursusa. Szkoda, ale i tak pójdę do tego technikum – zapowiada Marcin.

Redakcja TPR po wizycie w Zespole Szkół w Jeżewie postanowiła miłośnikowi polskich ciągników ufundować egzemplarz książki „Remont silnika od A do Z”. Jej wydawcą jest Polskie Wydawnictwo Rolnicze.

Tomasz Ślęzak

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
03. maj 2024 02:04