StoryEditorWiadomości rolnicze

Kosztem hodowców i zootechników

28.04.2017., 17:04h
Nie tylko hodowcy są oburzeni i widzą potrzeby zmian działania Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Zadzwonił do nas jeden z byłych już zootechników, jednocześnie poprosił, aby jego personalia nie były ujawnione w artykule, a jedynie pozostały do wiadomości redakcji.

Jak się okazuje, zrezygnował z pracy polegającej na wykonywaniu próbnych udojów i wypełnianiu dokumentacji z tym związanej ze względu na zbyt małe zarobki, a mógł liczyć na miesięczne wynagrodzenie (2000–2100 zł) zbliżone do dziennego zarobku prezesa Stanisława Kautza i to tylko z tytułu zasiadania w jednoosobowym zarządzie Polskiej Federacji Sp. z o.o. należącej do PFHBiPM. Przypomnijmy, w roku 2015 prezes Kautz zarobił w spółce 746 tys. zł, a jest przecież jeszcze dyrektorem biura Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka za co również pobiera pensję.

– Odszedłem z pracy w Federacji gdyż w znaczny sposób zmienił się przelicznik wynagradzania zootechników. Zaczęliśmy zarabiać znacznie mniej. Aby zarobić tyle co wcześniej, średnia obora obsługiwana przeze mnie musiałaby się zwiększyć pod względem liczebności z 35 do 50 krów, co przecież nie jest możliwe, bo żaden hodowca nie dokona takiej zmiany z dnia na dzień. Ponadto próbne udoje w oborach do 50 krów były dla nas jeszcze opłacalne, ale w większych to tylko się narobiliśmy, a nie miało to żadnego przełożenia na pensję, bo tak były ustawione przeliczniki. Co więcej, nie podobało mi się również to, że gdy nastał mleczny kryzys PFHBiPM po wielu prośbach rolników obniżyła cenę za usługę, ale o śmieszną kwotę 6 gr od ocenianej krowy. Zatem rolnik dojący 50 krów zyskał miesięcznie tylko 3 zł. Następnie, gdy kryzys został złagodzony, cennik za usługi federacyjne od razu poszedł w górę i to nie o 6 a o 60 gr od ocenianej krowy, zatem ten sam rolnik dojący 50 krów musi wydać na ocenę o 30 zł więcej. Tak się zarabia na hodowcach i zootechnikach. W skali całego kraju są to ogromne sumy – powiedział rozmówca.

Inne uwagi byłego zootechnika dotyczyły nadmiernej papierologii oraz braku laptopów na wyposażeniu zootechników, co byłoby pomocne w wypełnianiu dokumentów oraz wykonywaniu rysunków, jakie zawiera każda karta krowy, czy też jałówki. W jego ocenie otrzymywane wynagrodzenie było  niskie zwłaszcza zważywszy na to, że forma pracy rozbija cały dzień, zootechnik pracuje i rano i wieczorem. Ponadto ponosi też nie małą odpowiedzialność, wszak na próbne udoje przyjeżdżają niezapowiedziani inspektorzy i jeśli dopatrzą się np. że rysunek w karcie nieco odbiega od umaszczenia krowy, to kończy się to karą finansową potrącaną z pensji. Skrytykował także to, że ostatnio umożliwia się ocenę krów bez owych kart, co jest problematyczne przy sprzedaży zwierząt hodowlanych. Wtedy sprzedający nie ma dowodu przed nabywającym, że jest to ta konkretna sztuka po takim a takim buhaju, o takiej a nie innej wydajności własnej czy też matki.

Andrzej Rutkowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2024 08:52