StoryEditorSpółdzielnie mleczarskie

Logo ROTR warte 22 mln złotych. "Prokuratorze, to jakiś szwindel"

05.02.2022., 10:02h
Telewizja Polsat i jej program interwencyjny „Państwo w państwie” w niedzielę 16 stycznia wyemitowała mocny program, w którym zostali przedstawieni rolnicy poszkodowani przez SM ROTR w Rypinie. 

Sprawę upadłości ROTR-u prowadzi wyspecjalizowana jednostka do spraw przestępczości gospodarczej 

„Tygodnik Poradnik Rolniczy” o problemach rolników poszkodowanych przez SM ROTR pisze od 2018 r. Jako pierwsi szeroko przedstawialiśmy przyczyny upadłości ROTR-u.Cieszymy się, że nasze artykuły przyczyniły się lub przynajmniej pomogły zrealizować ów bardzo dobry program!

SM ROTR upadła w drugiej połowie 2018 r. szybko ujawniliśmy wielomilionowe straty mleczarni, które generowane były przez zarząd od kilku lat – przy biernej postawie rady nadzorczej mleczarni. Na dodatek, ROTR nie zapłacił hodowcom i producentom mleka 20 mln zł. Przepadły też pokaźne udziały należne członkom spółdzielni.

We wspomnianym telewizyjnym programie udział wziął Piotr Kosmaty z Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, który zapewniał, że organy państwa, mimo upływu prawie 3,5 lat, nie ustają w działaniach związanych z ustaleniem, kto jest odpowiedzialny za upadek rypińskiej spółdzielni.

Do końca stycznia prokurator podejmie decyzję pod kątem przedstawienia zarzutów dotyczących niegospodarności, wyrządzenia szkody w wielkich rozmiarach i oszustwa. Doświadczenie zawodowe wskazuje, że to idzie w dobrym kierunku. Mleko się rozlało i byłoby nielogiczne, gdyby postępowanie zakończyło się bez postawienia zarzutów. Było ono wydłużone, ponieważ potrzebna była pomoc prawna, utrudnienia wywołała pandemia, trzeba było sprawdzić konta bankowe, informacje w urzędach, trudno też było znaleźć i powołać odpowiednich biegłych. W takich sprawach od ich opinii zależy późniejsza odpowiedzialność karna. Zostały one sporządzone pod koniec października 2021 r. Nie każde postępowanie można przeprowadzić w 1–3 miesiące. W przypadku ROTR było ono zawiłe, o czym świadczy fakt, że prokuratura rejonowa we Włocławku przestała zajmować się tą sprawą po 10 miesiącach i przekazała ją do prokuratury okręgowej ze względu na zawiłość sprawy. Prowadzi ją wyspecjalizowana jednostka do spraw przestępczości gospodarczej policji – mówił w telewizyjnym studio Piotr Kosmaty.

Nieprawidłowości w ROTR

W programie udział wziął między innymi lider AgroUnii Michał Kołodziejczak oraz Marian Chojnicki, hodowca i producent mleka z miejscowości Makówiec w powiecie lipnowskim. Prowadzi on gospodarstwo wraz z synem Patrykiem. Gospodarze nie otrzymali płatności za mleko. Hodowcy utrzymują 140 krów dojnych i obecnie są dostawcami OSM Sierpc.

W programie wiele słów krytyki padło pod adresem rządowego rozporządzenia, które teoretycznie miało pomóc rolnikom poszkodowanym przez nierzetelnych przetwórców mleka. Faktycznie okazało się, że wsparcie finansowe przysługuje niewielu rolnikom, w dodatku należą się im niewielkie kwoty. Słowa krytyki były kierowane wobec Pawła Wojcieszaka, który reprezentował ARiMR. Urzędnik tłumaczył, że jest zobligowany do realizowania przepisów, które zostały opracowane przez rząd. Agencja nie ponosi więc odpowiedzialności za to, że wsparcie przysługuje niewielkiej grupie hodowców, realizuje bowiem obowiązujące procedury.

Wiele słów krytyki w programie padło pod adresem zarządu SM ROTR. Padały zarzuty niekompetencji, nieprawidłowości oraz składania fałszywych zapewnień hodowcom przez prezesa SM ROTR. Nasze artykuły, które wielokrotnie przedstawiały przyczyny oraz skutki upadku ROTR-u pomogły w realizacji programu. Jego prowadzący dla podkreślenia skali możliwych nadużyć w pewnym momencie nawiązał do publikacji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i przedstawił opublikowaną przez nas relację Zbigniewa Arentowicza, hodowcy z miejscowości Rusinowo, który dostarcza obecnie mleko do Lactalis Polska. W ubiegłym roku pisaliśmy, że kiedy zaczął aktywnie działać i składać zawiadomienia do organów ścigania, gwałtownie pogorszyły się parametry mleka, które odstawiał do ROTR. Zrezygnował więc i znalazł innego odbiorcę, którego badania potwierdziły, że dostarcza surowiec wysokiej jakości. Do dzisiaj rolnik uważa, że został zmuszony do odejścia, bo zadawał niewygodne pytania. Z perspektywy czasu cieszy się z tego, ponieważ nie stracił w ROTR pieniędzy za dostarczone mleko. Prowadzący program był wyraźnie zszokowany skalą możliwych nadużyć w rypińskiej spółdzielni.

Ewidentny szwindel

Świetnie przygotowany do udziału w programie był Michał Kołodziejczak. Zaskakiwał nieoczywistymi informacjami. Przedstawiał zagadnienia związane z historią SM ROTR. Dobrze znane były mu fakty, które „Tygodnik Poradnik Rolniczy” publikował w latach 2018 – 2021.

Chciałbym poruszyć pewien wątek, tak aby wszyscy widzowie to wiedzieli. O skali nadużyć najlepiej świadczy fakt, że logo SM ROTR zostało wycenione na 22 mln zł. Było potem to przedstawiane radzie nadzorczej i rolnikom, jako dowód określający wartość aktywów spółdzielni – mówił Michał Kołodziejczak.

Informacja ta spotkała się z dużym zdziwieniem prowadzącego program.

Przepraszam, to logo, które widzieliśmy w materiale warte było aż 22 mln zł? – dopytywał zaskoczony.

Wycenił je człowiek nie wiadomo skąd i nie wiadomo jak. W artykułach można to znaleźć, zostało to podane – wyjaśniał lider AgroUnii.

Panie prokuratorze, przecież to jest ewidentny szwindel – zwrócił się do Piotra Kosmatego prowadzący.

Mam nadzieję, że ktoś się pod tą wyceną podpisał, bo rozumiem, że logo zostało wycenione na kwotę większą niż straty za mleko – powiedział Piotr Kosmaty.

Nasz Czytelnik: Michał Kołodziejczak, był dobrze przygotowany do programu. W czym pomogły mu nasze publikacje. Wszak to my ujawniliśmy, że zarząd ROTR doprowadził do wyceny logo i znaków towarowych spółdzielni na nierealne kwoty. Najpierw w 2015 r. na przeszło 15 mln zł a rok później wycena została zwiększona o ponad 6 mln zł. Wartość logo w sprawozdaniu finansowym została uwzględniona po stronie przychodów spółdzielni, co pozwoliło na pozorne obniżenie strat finansowych spółdzielni. Wiemy także, kto stoi za wyceną logo i znaków handlowych ROTR.

Władze spółdzielni postanowiły, że dodadzą wartość znaku towarowego „ROTR”, „Delikt” i „Delikt Blanco”, co pozwoliło zamaskować faktyczne jej straty. Nie podano jednak, jaka była metodologia określenia wartości słabo rozpoznawalnych na rynku marek produktów. W kolejnych latach sytuacja się powtórzyła a wartość tych marek została jeszcze zwiększona. W sprawozdaniach za 2016 i 2017 r. wartość składników niematerialnych i prawnych (licencji elektronicznych i marek handlowych ROTR) oszacowano na kwotę przekraczającą aż 22 mln zł. W innej publikacji z 2018 r. ujawniliśmy także, kto stoi za absurdalną wyceną znaków towarowych ROTR.

Nie jest też prawdą, że wyceny logo ROTR miała dokonać specjalistyczna firma. W sprawozdaniu zarządu za 2015 i 2016 r. jest napisane tylko, że została dokonana przez dr. Pawła N. Żadnych dodatkowych szczegółów na temat tego kim jest ów fachowiec zarząd nie podał. Ustaliliśmy, że dr Paweł N. faktycznie istnieje. Jest między innymi (…) doradcą ekonomicznym prezesa zarządu dużego toruńskiego zakładu, który jako jedno ze swoich zainteresowań wymienia analizę „rynku mleka w ujęciu globalnym”.

Paweł N. występował jako doradca zarządu ROTR. Obecnie jest doradcą dużej korporacji mającej siedzibę w Toruniu, która generuje kilka mld zł przychodów w ramach swojej działalności. Jest także wykładowcą akademickim. Do Pawła N. wysłaliśmy pytania dotyczące wyceny.

Uprzejmie informuję, że w przedmiocie Pana pytania nie udzielam komentarzy i proszę o uszanowanie mojego prawa do prywatności
– odpowiedział nam Paweł N.

Tomasz Ślęzak
Zdjęcie: Polsat  
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 05/2022 na str. 41. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR:  Zamów prenumeratę.
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
29. kwiecień 2024 02:11