StoryEditorSpółdzielnia mleczarska

OSM Kraśnik: Rolnicy chcą swoich pieniędzy

15.12.2018., 16:12h
Producenci mleka z Wilkołaza (pow. kraśnicki), wobec których spółdzielnia ma zaległości w zapłacie za mleko tracą cierpliwość. Chcą odzyskać pieniądze na drodze sądowej. Tymczasem prezes OSM Kraśnik informuje, że 14 grudnia powinna się rozstrzygnąć sprawa przyznania spółdzielni kredytu obrotowego, a tym samym, może się otworzyć możliwość spłat należności.
We wrześniu usłyszeliśmy od prezesa OSM Kraśnik, że w ciągu tygodnia spółdzielnia przygotuje harmonogram wypłat, oczekiwaliśmy choćby symbolicznej spłaty, w geście dobrej woli – mówi Janusz Pelak z miejscowości Wilkołaz Drugi. – Wydawało się, że jakaś nić porozumienia została nawiązana. Niestety, mamy grudzień, nie dostałem ani złotówki. Ze strony prezesa nie ma milimetra dobrej woli. Dlatego razem z siedmiorgiem innych wierzycieli z Wilkołaza 18 października skierowaliśmy do spółdzielni wezwanie do zapłaty, w którym domagamy się zwrotu należnych nam pieniędzy wraz z ustawowymi odsetkami. Do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi. Wszystkie środki zostały wyczerpane, pozostaje droga sądowa – mówi rolnik.

Nie można wciąż czekać

Przypomnijmy. Latem do redakcji „Tygodnika Poradnika Rolniczego” zwróciła się grupa dostawców mleka OSM Kraśnik z Wilkołaza i okolic. Spotkali się z nami 10 września. Wyliczali, że spółdzielnia nie zapłaciła im za marzec oraz kolejne miesiące od maja. Martwili się, że wielu zniechęconych dostawców odeszło do konkurencji. Pan Janusz informuje, że większość producentów mleka, którzy nie doczekali się zapłaty, przeszła w ostatnich tygodniach do Mlekovity. Jak mówi, bezsilni wobec niespełnionych obietnic zapłaty rozważają wejście na drogę sądową. To trudna decyzja, bo koszty nie są małe. – Ale nie można w nieskończoność słuchać tych samych wyjaśnień i obietnic bez pokrycia. Tym bardziej, że podobno niektórzy pieniądze za mleko otrzymują i faktem jest że nie wszyscy dostawcy odeszli.

Janusz Pelak mówi, aby koniecznie podkreślić, że każdy spółdzielca powinien interesować się tym, co się dzieje w spółdzielni. On już się o tym przekonał. – Trzeba wiedzieć, co było na walnym, patrzeć na ręce prezesowi, radzie nadzorczej, interesować się. Żeby później nie mieć takich problemów, jak my teraz.



  • Janusz Pelak pokazuje wieloletnią umowę kontraktacji, którą podpisał ze spółdzielnią. – Tu jest wyraźnie napisane, że odbiorca zobowiązuje się do zapłaty za dostarczone mleko według aktualnie obowiązującego cennika

Grażyna i Leszek Igrasowie z Wlkołaza wciąż odstawiają mleko do Kraśnika. Ich gospodarstwo znajduje się na liście tych, które w przedsądowym wezwaniu do zapłaty domagają się pieniędzy. Leszek Igras we wrześniu oceniał, że spółdzielnia jest im winna za mleko ok. 10 tys. zł. Gdy w pierwszych dniach grudnia rozmawialiśmy ponownie, mówił o ok. 13–14 tys. zł. – Byłem w Kraśniku chyba ze cztery razy. I już dałem sobie spokój z jeżdżeniem. Tam nie ma z kim rozmawiać. Ciągle słyszę to samo, a pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Państwo Igrasowie zastanawiają się, co robić dalej. Z jednej strony zdają sobie sprawę, że to procedura sądowa jest czasochłonna i nietania. Ale z drugiej strony lepiej odzyskać nawet część kwoty po poniesieniu kosztów, niż zostać z niczym.

Pieniądze od komornika

Do sądu poszedł Andrzej Stec z Wilkołaza. Jest już byłym dostawcą OSM Kraśnik, obecnie mleko odbiera od niego Mlekovita. – Ja założyłem sprawę w lubelskim sądzie elektronicznym na początku sierpnia. Poszło dość sprawnie, już wpłynęły pierwsze pieniądze, które zajął komornik, zdaje się że 3 tys. zł – mówi. – Całość zadłużenia spółdzielni wobec mnie to 20 700 zł. Wiem o innych pozwach złożonych przez producentów, którym spółdzielnia jest winna pieniądze.

Pan Andrzej jest zdania, że sąd to jedyna droga do odzyskania pieniędzy za mleko od OSM Kraśnik. – Nie ma na co czekać. Polskie prawo jest takie, że bez wyroku trudno kogokolwiek zmusić, żeby zapłacił to, co jest winien. Spodziewam się, że jeśli spółdzielnia przetrwa, to będzie płacić, ale pod warunkiem, że dostawcy do niej wrócą. Oczywiście dotyczy to tych, którzy nie pójdą do sądu.

Prezes OSM Kraśnik Grzegorz Piątek informuje, że wie o toczących się sprawach sądowych. Ostrzega, że kolejne pozwy mogą ostatecznie okazać się przeciwskuteczne. – Jeśli wszyscy wierzyciele pójdą do sądu, to firma upadnie, a rolnicy będą czekać na swoje pieniądze długie lata.

Grupa szkodząca spółdzielni

Prezes pytany o to, kto ustala obecnie zasady wypłat pieniędzy za mleko i jakim kryterium się przy tym kieruje, odpowiedział, że zarząd spółdzielni. – W pierwszej kolejności pieniądze dostają ci, którzy dostarczają mleko – odpowiedział. Dopytywany o dostawców z Wlkołaza stwierdził, że musi sprawdzić, czy rzeczywiście, tak jak oni deklarują, żadne pieniądze do nich nie dotarły.

Zapytaliśmy też prezesa Piątka o harmonogram spłat zaległości, którego powstanie obiecał we wrześniu. – Prace nad nim są na ukończeniu, a decyzję ma podjąć 6 grudnia (rozmawialiśmy 4 grudnia – dopisek redakcji) rada nadzorcza. – Natomiast 14 grudnia powinna wyjaśnić się sprawa przyznania spółdzielni kredytu obrotowego. Jego uzyskanie pozwoli na większe, choć nie od razu, spłaty.

W tej sprawie prezes, jak informuje, udaje się aż na drugi koniec Polski, bo w okolicy nikt kredytu udzielić nie chce. – I nie jest to przypadek. Jest grupa osób, jest w niej np. pewien radny, która działa na szkodę spółdzielni i wykorzystując swoje kontakty, blokuje przyznanie kredytu obrotowego. To efekt tego, że uniemożliwiłem przejęcie zakładu w Kraśniku za grosze, pewni ludzie mieli takie plany. Teraz nam przeszkadzają. Gromadzimy w tej sprawie dowody i nie wykluczam zawiadomienia prokuratury w tej sprawie – informuje prezes Piątek. Powiedział, że wie, kto jest szefem tej grupy, ale na razie tego nie ujawni. – Jeśli zawiadomię organy ścigania, wtedy taką informację przekażę.

Prezes ma pretensje do części rolników. – Są tacy, którzy godzą się, żeby dla przetrwania spółdzielni poczekać na pieniądze i tacy, którzy domagają się pieniędzy i mówią, że nie powinna ona dostać kredytu. To się wpisuje w strategię tej grupy, o której wspomniałem wcześniej. I jednocześnie ci sami rolnicy, gdy przez kilkanaście lat w spółdzielni działo się źle (prezes podkreśla, że kieruje OSM od niewiele ponad roku – red.) i którzy obecnie podważają jej wiarygodność, wtedy siedzieli cicho i nie zauważali problemu. W końcu ten problem wybuchł, a my próbujemy go rozwiązać. Gdyby wszyscy dostawcy, a przynajmniej większość, zjednoczyła się w celu ratowania spółdzielni, zamiast uciekać, to dziś wszystko byłoby już wyprostowane – mówi prezes.

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
02. maj 2024 12:32