StoryEditorWiadomości z branży

Tak, zmienić statut i odwołać Banacha z zarządu!

14.02.2017., 17:02h
Z Rafałem Stachurą, prezesem Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka rozmawiają: Krzysztof Wróblewski i Paweł Kuroczycki

W czasopiśmie „Hodowla i Chów Bydła” nr 2 – wydawanym przez Polską Federację Producentów Mleka i Hodowców Bydła – ukazał się wywiad dziennikarza Radosława Iwańskiego z wiceprezydentem Krzysztofem Banachem, który jawi się jako łagodny człowiek, pozbawiony agresji, który się rzadko denerwuje. A jeśli tak, to tylko wieczorami – po zakończeniu oficjalnych obrad. Z tego wywiadu wynika jasno, że to pan jest politycznym awanturnikiem, który tylko miesza w organizacji, jaką jest Federacja, czepia się też spółki – Polska Federacja sp. z o.o., która według rozmówców, jest prowadzona wzorowo. A pański argument, że koszty ogólne zarządu wzrosły w tej spółce w ciągu 4 lat o około 300 procent jest wręcz żałosny, bo biegły rewident ocenił dobrze dokumenty finansowe tej spółki.

– Będę nadal mówił swoje, bowiem miarka się przebrała. Jeszcze raz powtarzam: najważniejszym zadaniem zarządu tej kadencji jest zmienić statut tak, by zwiększyć przejrzystość działania oraz podwyższyć standardy organizacyjne i moralne władz Federacji, a przede wszystkim prezydium. Temu tematowi niestety zostało poświęcone tylko kilka zdań we wspomnianym wywiadzie. A przecież zmian pragnie wielu hodowców i część członków zarządu.

Natomiast bardzo dużo napisano o moim rzekomym ataku na pana Banacha. Chciałbym podkreślić, że nie jest to żaden atak, czy też bezzasadne oskarżenie. Pobicie naszego kolegi to fakt. Policja na podstawie art. 305 § 4 kodeksu postępowania karnego wszczęła dochodzenie o przestępstwo określone w art. 157 § 1 kodeksu karnego. Na to są naoczni świadkowie, w hotelu zabezpieczono monitoring. Bardzo niepokojące jest to, że prezydent Federacji Leszek Hądzlik chciał zamieść sprawę pod dywan twierdząc, że to incydent. Nie udało się między innymi dlatego, że istnieją media. Dziwi mnie wypowiedź pana Banacha, że działo się to w prywatnym czasie. Wynika z tego, że w prywatnym czasie można bić inne osoby. Nie było żadnej rozmowy o polityce z poszkodowanym. Ponadto, skoro pan Banach twierdzi, że Federacja jest zrzeszeniem apolitycznym, to dlaczego rozmawiał o polityce?

Już wcześniej, wieczorem, szukał zaczepki z innym kolegą w żartach kopiąc go po „czterech literach”. Z nim też nie rozmawiał o polityce. Ponadto nie jest to pierwszy konflikt z prawem, jaki ma na swoim koncie. Pan Banach o tym doskonale wie, a ja nie chcę tutaj publicznie go dobijać, bo ten incydent nie miał związku z PFHBiPM. Ale usunięcie pana Banacha z zarządu jest postulatem wielu osób z zarządu, jak i wielu hodowców z całej Polski. Świadczy o tym głosowanie jawne na zjeździe w Zakopanem nad wprowadzeniem pod obrady podjęcia decyzji o zwołaniu Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Delegatów Federacji, w którym aż 10 członków zarządów było za, 11 przeciw, a 6 się wstrzymało. Przypomnę, że było to głosowanie jawne, gdyż na tajne nie zezwolił prezydent Leszek Hądzlik. Gdyby w Zakopanem zarządzono tajne głosowanie, wynik byłby inny. Świadczą o tym również artykuły w TPR. To są wywiady z polskimi hodowcami, którzy byli związani bardzo blisko z Federacją i nadal leży im na sercu dobro polskiej hodowli bydła mlecznego. Jednak panowie Iwański i Banach, nawet nie zająknęli się w swojej rozmowie na temat głosowania. A przecież pan Banach mógł powiedzieć wprost: „wygrałem jawne głosowanie jednym głosem” i przy tym serdecznie podziękować prezydentowi Hądzlikowi.

Ale musimy być obiektywni, prezydent Banach wygrał, i to wyraźnie, starcie na Podlasiu – na posiedzeniu zarządu Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, które odbyło się w Supraślu w dniach 1–3 lutego 2017 roku.

– Nie widzę tego w kategoriach wygrania. Z poparciem u zwykłych hodowców bywa różnie. Wiem o tym. Ale wątpię czy w Supraślu rozmawiano dogłębnie o niejasności w funkcjonowaniu Polskiej Federacji spółka z o.o. – np. o kosztach ogólnych zarządu opiewających na blisko 1 800 000 zł za rok 2015, z czego około 1 450 000 zł było przeznaczone na płace dla 8 pracowników spółki i 8 członków zarządu. Te dane zostały potwierdzone przez prezesa Spółki Stanisława Kautza. Pan Banach pisze, że o wszystkim decyduje Walne Zgromadzenie Wspólników. Z kontekstu wydawać by się mogło, że to duża grupa osób. W rzeczywistości chodzi o jedną osobę – pana Leszka Hądzlika, prezydenta Polskiej Federacji, który również zasiada we władzach spółki i jest jedynym reprezentantem właściciela, czyli Polskiej Federacji. Jeśli tak jest, to pan prezydent podjął samodzielnie decyzję o zwiększeniu diet lub innych wynagrodzeń dla przedstawicieli organów spółki. Przypominam, że w roku 2015 koszty zarządu ogólnego wzrosły o ponad 300%. Nigdy na zarządzie PF prezydent Hądzlik nie mówił o podwyższaniu diet dla przedstawicieli organów spółki. Chcieliśmy sprawdzić umowę spółki. Prosiłem o nią w rozmowie telefonicznej zastępcę dyrektora Mieczysława Klupczyńskiego, który zajmuje się sprawami prawnymi w Federacji, odesłał mnie do Stanisława Kautza, dyrektora Federacji. Pan dyrektor, który pełni również funkcję prezesa spółki skierował mnie do prezydenta Hądzlika. Dzwoniłem, niestety pan prezydent nie odebrał telefonu ani też nie oddzwonił. Skieruję więc prośbę pisemnie o udostępnienie mi umowy spółki. Skoro Federacja jest właścicielem spółki w 100%, to dlaczego kryje się przed zarządem konkretne koszty, które stanowią 40% całego przychodu w spółce i które tak mocno wzrosły, aż około 300%? Na najbliższym zarządzie powinniśmy powołać komisję wyjaśniającą dogłębnie tę sytuację. Takie zachowanie łamie statut. W § 14 MAJĄTEK I FINANSE POLSKIEJ FEDERACJI w pkt. 4 jest jasno napisane GOSPODARKA FINANSOWA JEST JAWNA DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW POLSKIEJ FEDERACJI.

Kto konkretnie łamie statut Federacji?

– Robi to prezydium. To na poziomie prezydium Federacji są zatrzymywane wszystkie szczegółowe informacje odnośnie wydatków nie tylko w spółce, ale też w Federacji. A czy tam nie ma kosztów osobowych i czy one się nie dublują? Na to pytanie trzeba wyraźnie odpowiedzieć. Z rozmów z niektórymi członkami prezydium wynika, że nie wiedzą ile wynoszą diety poszczególnych osób w spółce. Jeden mówi, że miesięcznie ma ze spółki 2500 zł. W rozmowie z innym członkiem prezydium, kiedy pytam, czy możliwe jest, że za zasiadanie w zarządzie spółki bierze około 100 tys. zł na rok (bo tak by wynikało z prostego rachunku 1 450 000 zł podzielone na 16 osób – 8 pracowników i 8 członków zarządu) aż chwyta się za głowę, mówi, że nie pamięta dokładnie, ale na pewno nie są to aż tak zawrotne sumy. Dlatego chcemy wiedzy na ten temat. Dziś przedstawiciele prezydium jawnie łamią statut §14, pkt 4 statutu. Chcemy wiedzieć, kto decyduje o wynagrodzeniach, na jakiej podstawie podejmuje się decyzje o wysokości wynagrodzeń, czy to ktoś inny zatwierdza, czy decyzja jest jednoosobowa. Zarząd PF nie ma żadnej kontroli nad spółką, natomiast transparentność w jej funkcjonowaniu jest ograniczona, ponieważ w kwestiach finansowych podawane są nam tylko ogólniki, z których niewiele wynika.



Powiedzmy krótko: za to wszystko, za to cwaniactwo, za ten wzrost kosztów, zapłacą przede wszystkim zwykli hodowcy!

– Tak. Za spółkę ponosi odpowiedzialność zawsze właściciel, a w naszym przypadku to my – Polska Federacja. Dlatego wszystko powinno być transparentne, nie tylko dla członków zarządu, ale dla każdego członka naszej Federacji, czyli dla każdej hodowczyni i dla każdego hodowcy.

Audyty w spółce są pozytywne, ponieważ zapewne nie ma formalnych błędów księgowych, a to jest sprawdzane. Co do tego nikt nie ma wątpliwości w zarządzie PF. Jako 100-procentowy właściciel spółki chcemy wiedzieć dlaczego aż tak wzrosły koszty zarządu ogólnego. Wzrost kosztów ogólnego zarządu w latach 2011–2015 to 1 192 596,32 zł, czyli niemal 75 tys. zł na jedną osobę. Jak te koszty rozkładają na poszczególnych pracowników i osoby będące we władzach spółki? Zastanawia mnie, dlaczego nadal jest realizowane pierwotne założenie spółki. Pan Banach twierdzi „Pierwotnym założeniem powstania spółki nie było jednak nastawienie się na tworzenie zysku”, tak też przekazał nam prezydent Hądzlik na zarządzie Polskiej Federacji w Zakopanem. Pytam, czy według władz spółki jedynym sposobem niegenerowania zysku jest zwiększanie kosztów na zarząd spółki? Dlaczego tak nadal jest? Jak to mamy interpretować? Według niektórych osób, w ogóle nie powinniśmy pytać o takie sprawy. Ja jednak pytam, bo to nasz obowiązek i nasze prawo i nikt tego prawa nie może nam zabrać, jest to gwarantowane statutem PF. Zarząd PF powinien mieć wszystkie informacje finansowe i znać wynagrodzenia, zarówno władz spółki, jak i pracowników. Nie chodzi tylko o diety przyznawane przez prezydenta Hądzlika. Powinniśmy też wiedzieć, czy członkowie prezydium Federacji delegowani do władz Polska Federacja sp. z o.o. mają inne wynagrodzenia, premie, płace itp. Dobrze też byłoby wiedzieć, czym się zajmują. Zarząd PF nie posiada na dzień dzisiejszy takich informacji. Nigdy nie zostały nam przedstawione protokoły z posiedzeń zarządu spółki. W statucie Federacji należy wprowadzić wiele zmian. Decyzyjność ma powrócić do zarządu. Dziś odnosi się wrażenie, że nie wszystkie osoby wchodzące w skład prezydium podejmują decyzję. To trzeba zmienić. Jak? Odpowiednimi zapisami w statucie, które nie pozwolą koncentrować władzy tak, że nawet my w zarządzie nie wiemy do końca kto tak naprawdę pełni rolę głównego dowodzącego. Zarząd PF powinien też mieć możliwość głębszego wglądu w sprawy samej Federacji. Aby to było możliwe, to wszystko musimy zapisać w statucie. W innym przypadku kolejne nowo wybierane składy przyszłych zarządów będą miały przed sobą szklaną ścianę nie do przebicia. Właśnie przed taką ścianą stoi dzisiejszy zarząd. Trzeba wiele pracy, by nam się udało, bo opór jest wielki, zwłaszcza prezydium. Wiemy ile zarabia prezydent Andrzej Duda, premier Beata Szydło i minister Krzysztof Jurgiel. A my jako właściciele spółki nie wiemy, jakie korzyści majątkowe mają z racji kierowania PFHBiPM i podmiotami z nią związanymi przedstawiciele prezydium.

Z tego co w sposób zawoalowany powiedział pan Banach w wywiadzie, chce pan oddać Federację zagranicznemu kapitałowi. Z tego co wiemy, w Supraślu w sposób bardziej precyzyjny pan Banach formułował to zagrożenie.

– Nie ma możliwości przejęcia Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka przez obcy kapitał, jak sugeruje to pan Banach, bo to zrzeszenie branżowe, nie spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Takie straszenie jest zupełnie niepotrzebne. W moim działaniu nie ma zamiaru niszczenia dorobku Federacji. Jest chęć wprowadzenia transparentnych reguł, które jasno będą określać standardy organizacyjne i reprezentacyjne. Które będą określały, że decyzyjność należy do zarządu, a zarząd będzie miał dostęp do tego co dzieje się w samej Federacji i w spółkach córkach. Tylko tak będziemy mocną, praworządną i demokratyczną organizacją, która będzie reprezentowała nas hodowców.

Dziękujemy za rozmowę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
09. maj 2024 02:18