StoryEditorWiadomości rolnicze

Dzierżawa ziemi od ANR - „słupy” dalej wygrywają przetargi

12.07.2017., 15:07h
Czy warto wyłączać 30% ziemi dzierżawcom, jeśli nie trafia ona na powiększenie małych gospodarstw rodzinnych, a jest dobrym kąskiem dla innych posiadaczy ziemskich, którzy posiłkując się „słupami” zdobywają kolejne hektary?
To pytanie zadają sobie rolnicy z gminy Lubin w woj. dolnośląskim. 10 kwietnia bieżącego roku były licytowane we Wrocławiu grunty w Księginicach wyłączone z gospodarstwa popegeerowskiego na mocy przepisów o kształtowaniu ustroju rolnego z 2011 r. Dzierżawca zgodził się na zmianę umowy, użytkuje państwową ziemię od połowy lat dziewięćdziesiątych.

Wyłączone grunty zlicytowano tego samego dnia na dwóch przetargach.

Licytowano łącznie 8 działek wydzielonych z dwóch większych. Podział działek na mniejsze sugerował, że ziemia jest przeznaczona na powiększenie kilku gospodarstw. Tymczasem siedem o łącznej powierzchni 89 ha wylicytowała ta sama osoba. Tylko jedna działka trafiła w inne ręce – relacjonuje jeden z rolników, uczestnik przetargu, chcący zachować anonimowość.
Obietnice swoje, życie swoje

W sprawie rozdysponowania gruntów m.in. w Księginicach odbyły się dwa spotkania z rolnikami: jedno w listopadzie ub.r. we wsi Czerniec w gminie Lubin, drugie w styczniu w sąsiedniej gminie Rudna. Przybyli na nie zarówno pracownicy wrocławskiej Agencji, jak i z sekcji zamiejscowej Agencji w Legnicy. Uczestniczyły w nim też osoby z izb rolniczych oraz wójtowie i liczni rolnicy. Jak relacjonują obecni na spotkaniu, przedstawiciele ANR zaznaczali wtedy, iż jeden rolnik może otrzymać tylko jedną działkę.

Tłumaczyli, iż jak zostanie się wyłonionym na kandydata na dzierżawę jednej działki, nie będzie można licytować kolejnych. Na zapytanie skierowane do pracowników ANR, dlaczego w przetargu na grunty w naszej gminie nie dotrzymali tego co mówili na zebraniu z rolnikami, odpowiedzieli, że powinniśmy w tej sprawie wystosować do nich odpowiednie pismo. Dlaczego wtedy na spotkaniu nic o tym nie wspominano? – dziwi się nasz rozmówca.

Już kilka dni przed przetargiem, kiedy rolnik zaczął dokładnie przeglądać oferty, rzuciło mu się w oczy, że nie było w niej zastrzeżenia wskazującego na to, iż kandydat na dzierżawę jednej działki zostaje automatycznie wykluczony ze startowania po inne. Po rezultatach przetargu, można domyślać się, że celowo opuszczono ten zapis (OT ANR we Wrocławiu nie ustosunkował się jeszcze do tego).

Sporne grunty trzy tygodnie temu zostały obsiane kukurydzą. Nie trudno sprawdzić, czy ten, który wygrał przetarg na ich dzierżawę ma na siebie faktury za nasiona, paliwo, czy sam obrobił pole

Biorą wszystko

Zwycięzca siedmiu licytacji podbijał wysoko czynsze. Przykładowo za 13 ha do 171 dt pszenicy, za 13,6 ha – do 201 dt pszenicy, a za 13,7 ha – do 277 dt pszenicy. Na przetargu był obecny również rolnik z powiatu wołowskiego, gminy Wołów, dla którego ta osoba licytowała.

Oni się z tym wcale nie ukrywali, już przed licytacjami zapowiadali, że wezmą wszystko. Podstawiający znany jest tutaj wszystkim. Ten rolnik w podobny sposób, ale na innego słupa chciał zgarnąć też działki wyłączone z majątku w gminie Rudna. To, że jego słup nie wylicytował tym razem wszystkich 8 działek, było tylko przypadkiem, jeden z uczestników nie wytrzymał już bowiem nerwowo, zareagował, co doprowadziło, że odpuścili ostatnią działkę – opowiada uczestnik przetargu.

Najgorsze jest to, że tak naprawdę, wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Wygrany jest rolnikiem indywidualnym i wylicytował najwyższy czynsz, a o to chodzi w przetargu ograniczonym ustnym.

Nikt mu nie zabronił licytować więcej niż jednej działki. Po co jednak mówi się wokół, że ziemia będzie teraz przeznaczana na powiększenie gospodarstw rodzinnych. Czy za takie gospodarstwo wrocławska Agencja uznaje powiększane przez owego „słupa” – zadaje sobie retoryczne pytanie nasz rozmówca.

Po przetargu powiatowa izba rolnicza w Lubinie wystosowała pismo do Agencji we Wrocławiu, aby sprawdziła skąd młoda osoba bez żadnego zaplecza do prowadzenia działalności rolniczej, która wylicytowała te siedem działek, miała środki na zabezpieczenie tych transakcji. Do tej pory nie otrzymała w tej sprawie żadnych wyjaśnień.

Inną rzeczą jest, że przetarg odbył się dopiero w kwietniu, podczas gdy już na przełomie października i listopada były dzierżawca sprzątnął uprawy. To zaś, że ziemia ta będzie wyłączona było wiadomym jeszcze wcześniej.

Można było inaczej

Osoba, robiąca za „słupa”, która wygrała przetarg na grunty w Księginicach pochodzi z gminy sąsiedniej. Stratowała też pod koniec ubiegłego roku w przetargu na grunty w Czerńcu i Kłopotowie, też w gminie Lubin. Organizowała go sekcja zamiejscowa OT ANR we Wrocławiu w Legnicy, był to też przetarg licytacyjny.

Złożyła oferty na wszystko. Komisja przetargowa formalnie nie miała podstaw do tego, by nie zakwalifikować tego rolnika do przetargu, miał na własność 1,99 ha ziemi. Złożył dokumenty na wszystkie działki w obu wsiach, wcześniej wygrał inne przetargi, zdawaliśmy sobie sprawę z tego z kim mamy do czynienia. Wyszła sprawa z zagubieniem oryginału pełnomocnictwa, co się potwierdziło, że do przetargu staje tzw. słup i przetarg udało się odwołać – relacjonuje Franciszek Baranowski z powiatowej izby rolniczej w Lubinie.

Odwołany przetarg był ustny, potem odbył się ofertowy, do którego on już nie przystąpił. Co ciekawe, w tym ofertowym przetargu zamieszczono zastrzeżenie, że jeden oferent może otrzymać tylko jedną działkę. Ziemia z tego przetargu trafiła do okolicznych rolników.

Jak podkreśla Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej, zarząd DIR jest za tym, by każdorazowo były przeprowadzane przetargi ograniczone ofert pisemnych.

Wnioskujemy o to do dyrekcji OT ANR we Wrocławiu każdorazowo. W wielu przypadkach nasze prośby nie są jednak respektowane – komentuje Grala.

W powiecie lubińskim jest ok. 1600 gospodarstw, kilkanaście z nich to gospodarstwa około 300 ha powstałe na bazie byłych pgr-ów. Znaczna część mniejszych gospodarstw to tzw. dwuzawodowcy. Sprzyja temu obecność KGHM, który uchodzi za dobrego pracodawcę. Ziemię traktują więc albo jako hobby albo wydzierżawiają za dopłaty. 120–150 gospodarstw mniejszych żyje jednak wyłącznie z rolnictwa.

Gdyby ziemię w Księginicach wziął jakiś rolnik dla siebie, nie mielibyśmy nic przeciw. Razi nas jednak sposób, w jaki obchodzi się kryterium 300 ha, które blokuje udział w przetargach i to, że odbywa się to za przyzwoleniem Agencji – komentuje nasz rozmówca.

  • Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej

    To, że do przetargu może stawać osoba, która wystarczy, że jest rolnikiem, czyli posiada minimum hektar ziemi powoduje, iż do przetargów startują tzw. słupy
    .

    Obecne kryteria, wg jakich oceniani są kandydaci na dzierżawców powoduje, iż przetargi wygrywają osoby pracujące na czarno, dwuzawodowcy lub tacy, którzy pracują w Niemczech. Mamy więc do czynienia z przybywającą liczbą gospodarstw. Takie rozdysponowywanie państwowej ziemi nie ma nic wspólnego z poprawą struktury agrarnej, a wręcz jej szkodzi. Bo co z tego, że nie daje się ziemi temu kto ma np. 320 ha, ale dostaje ją taki, który odpisał coś na syna, startują teraz obaj w przetargach i mają do dyspozycji wspólnie 600 ha, bardzo często syna i tak nie ma na gospodarstwie bo „siedzi” w Niemczech albo studiuje we Wrocławiu. Tworzymy sztuczne warunki do wygrywania przetargów. Warto sprawdzić, ile z tych młodych rolników, którzy wygrywają dziś przetargi, będzie pracowało na roli za kilka lat. Z jednej strony wprowadzamy zakazy i ograniczenia, z drugiej zaś stwarzamy luki, furtki, jak je obejść.

    W powiecie zgorzeleckim mieliśmy taki przypadek, w którym do przetargu z jednej rodziny stanęły cztery osoby. Trójka dzieci była jeszcze preferowana ze względu na wiek. Na wsiach nie widzimy zbyt wielu młodych ludzi a w przetargach młodzi stanowią ponad połowę. Dlatego nasza izba stoi na stanowisku, iż owszem, powinni być preferowani w przetargach młodzi rolnicy, ale tacy, którzy mają więcej ziemi niż średnia krajowa. Wtedy wiadomo, że ten ktoś wiąże przyszłość z rolnictwem.

    Jesteśmy za tym, by każdy kto prowadzi gospodarstwo miał warunki do jego powiększenia, przy zachowaniu zasady i nacisku na to, że je prowadzi.


Magdalena Szymańska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
14. grudzień 2024 00:05