Rolnicy chcą zmian w kredytach na ziemię
Rolnicy wystąpili do ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego o zmiany w zasadach udzielania kredytów z dopłatą do oprocentowania na zakup ziemi rolnej (tzw. linia Z).
Postulat rolników: ceny rynkowe, nie tylko GUS
Chodzi o to, by przy wyliczaniu wysokości kredytu ARiMR brała pod uwagę nie tylko średnie ceny gruntów publikowane przez GUS, ale także realną wartość rynkową ziemi. Rolnicy postulują również, by banki mogły w wyjątkowych przypadkach podwyższać maksymalnie o 30 proc. cenę umowną, w zależności od lokalizacji kupowanych gruntów.
Ceny z GUS oderwane od rzeczywistości
– Obecnie wysokość kredytu z dopłatą do oprocentowania ustalana jest na podstawie cen publikowanych przez GUS dla danego województwa. W praktyce jednak ceny rynkowe gruntów tej samej klasy w obrębie jednego województwa mogą różnić się nawet o kilkaset procent – tłumaczy Wiktor Szmulewicz, szef Izb Rolniczych.
Rolnik dopłaca z własnej kieszeni
Jeśli ziemia kosztuje mniej niż w tabelach GUS, problemu nie ma, bo różnicę pokrywa wkład własny rolnika. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy ziemia jest dużo droższa niż wskaźniki statystyczne. Wtedy rolnik musi wyłożyć z własnej kieszeni nawet połowę wartości całej transakcji.
- Gdy cena rynkowa gruntów znacząco przewyższa wartość wskazaną przez GUS (niekiedy nawet o ponad 100%), rolnik zmuszony jest do wniesienia wkładu własnego sięgającego ponad połowy wartości inwestycji - podkreśla Szmulewicz.
Rolnicy: obecne wsparcie traci sens
– To sprawia, że obecna forma wsparcia staje się dla wielu rolników mało atrakcyjna i nie spełnia w pełni swojej funkcji – podkreślają przedstawiciele izb rolniczych.
Samorząd rolniczy liczy, że ministerstwo przychyli się do wniosku i wprowadzi bardziej elastyczne zasady, które pozwolą lepiej dopasować kredyty do realiów i cen ziemi.
Kamila Szałaj
