Rolnicy załamani. Sieją oziminy, ale nie wiedzą, czy coś zarobią
Rolnicy w całej Polsce ruszyli w pola z oziminami, ale zamiast spokojnie planować przyszłoroczne żniwa, wielu z nich zastanawia się, czy w ogóle jest sens siać. Pszenica po 700 zł, pszenżyto po 660 zł, a kukurydza po 350–400 zł za tonę. To ceny sprzed 15 lat, podczas gdy koszty produkcji biją dziś rekordy.
– Oram pod oziminy i zastanawiam się, co posiać, żeby cokolwiek zarobić z hektara pola. Pszenicę, żeby oddać ją po 700 zł, pszenżyto po 660, czy wiosną kukurydzę na ziarno i sprzedać po 350–400 zł za tonę? Ceny sprzed lat, a koszty dzisiejsze.– mówi rolnik Konrad Krupiński z Warmii i Mazur, z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych.
Rolnicy biją na alarm: Mercosur i Ukraina za rogiem, a z USA już płynie tanie masło
Krupiński nie ukrywa, że sytuacja przypomina rolnicze samobójstwo. – W imię ochrony środowiska za rogiem stoi umowa z krajami Mercosur, które nie spełniają żadnych norm obowiązujących nas, europejskich rolników. Ukraina też czeka za rogiem, żeby wrzucić na nasz rynek towary produkowane bez standardów, które nas obowiązują – mówi rolnik.
Jednocześnie podkreśla, że polski rząd w tej sprawie nie robi nic, zasłaniając się bezradnością wobec unijnych reguł. – Mleczarze tacy jak ja już widzą spadki cen. Masło poleciało z 23 na 18 zł, z USA już płynie kolejny statek z mlekiem w proszku. Za chwilę runie wołowina. Gdzie polski rolnik ma zarobić? – pyta Krupiński.
Eksperci: trzeci rok z rzędu ceny zbóż poniżej kosztów produkcji
Niepokój rolników potwierdzają eksperci Copa-Cogeca. – Największym problemem unijnych rolników pozostaje opłacalność produkcji. Pszenica zwyczajna wyceniana jest obecnie na 160–170 euro za tonę, co już trzeci rok z rzędu nie pokrywa kosztów – alarmują przedstawiciele organizacji.
W Polsce problemem jest dodatkowo zastój w skupach. Magazyny są pełne, firmy odbierają głównie zakontraktowane wcześniej dostawy. W ostatnim czasie wyjątkiem jest jedynie żyto, bo tam, gdzie pojawia się większe zainteresowanie, ceny utrzymują się stabilniej lub lekko rosną.
Marciniak: na wiosnę 2026 może być jeszcze trudniej
Mirosław Marciniak, analityk rynku zbóż i właściciel InfoGrain, zwraca uwagę, że konkurencja na światowym rynku będzie jeszcze ostrzejsza. Wielu eksporterów ma dziś większe nadwyżki niż rok temu. Na dodatek niebawem na rynek wejdą zbiory z Australii i Argentyny. To może zepchnąć ceny jeszcze niżej.
Marciniak podkreśla, że fundusze inwestycyjne decydujące o notowaniach giełdowych nie mają powodów do zmiany nastawienia. – Jeżeli na wiosnę 2026 okaże się, że produkcja nie jest zagrożona, że kolejne zbiory w 2026 roku będą przyzwoite, wtedy może być jeszcze trudniej. Fundusze w dalszym ciągu mogą utrzymywać niekorzystny z punktu widzenia rolnika trend i wtedy nie ma się co spodziewać, że zobaczymy jakieś znaczące odbicie – zaznaczył ekspert.
Maszyny rolnicze droższe ponad dwukrotnie względem zbóż
Jakby problemów było mało, koszty inwestycji w gospodarstwie rosną w zawrotnym tempie. Arkadiusz Zalewski z IERiGŻ podkreśla, że relacje cen maszyn do cen skupu zbóż są najgorsze od wielu lat. – Na zakup siewnika za 40 tys. zł rolnik musiał w 2024 roku przeznaczyć równowartość pszenicy o 133 proc. większą niż w 2022 roku. Podobnie przyczepa rolnicza za 74 tys. zł – podrożała względem pszenicy ponad dwukrotnie – wylicza ekspert.
Ceny zbóż znów spadły. Sonda z 19 września 2025
Z naszej sondy redakcyjnej "Tygodnika Poradnika Rolniczego" z 19 września wynika, że w wielu regionach pszenica i pszenżyto znowu potaniały. W woj. łódzkim pszenica konsumpcyjna spadła do 700 zł/t, w Elewarrze w Białymstoku cena pszenicy zwyczajnej wynosi 630 zł/t. W Wielkopolsce zboża kosztują podobnie – pszenica konsumpcyjna 700 zł/t, pszenżyto 600 zł/t. Stosunkowo stabilny pozostaje rzepak – w skupach waha się między 1900 a 1980 zł/t, w zależności od regionu.
Krupiński: zostaje nam tylko garb i kupa gówna na polu
Coraz wyższe koszty i coraz niższe ceny zbóż sprawiają, że wielu rolników zastanawia się, czy w ogóle warto siać. – My mamy tyrać tak, żeby nie zdechnąć, ale też się nie dorobić. Zostaje tylko garb i kupa gówna na polu – podsumowuje gorzko Konrad Krupiński.
Kamila Szałaj
