Niskie ceny zbóż. Rolnicy apelują o dopłaty
Ceny zbóż w Polsce są bardzo niskie, a rolnicy biją na alarm. Pszenica konsumpcyjna skupowana jest dziś w zależności od parametrów białka po 690–760 zł/t, pszenica paszowa po 650 zł/t, jęczmień po 660 zł/t, a żyto tylko po 590 zł/t. Z wyliczeń analityków IERiGŻ wynika, że pszenica jest dziś realnie o jedną czwartą tańsza niż w 2020 roku.
Dlatego izby rolnicze domagają się dopłat do zbóż, tym bardziej, że sprzedaż ziarna staje się ogromnym problemem, bo skupy się zamykają. Samorząd rolniczy proponuje również zwiększenie przerobu zbóż na spirytus m.in. poprzez podniesienie obowiązkowej domieszki bioetanolu w paliwach. - To mogłoby uruchomić nieczynne gorzelnie i poprawić sytuację na rynku – tłumaczą Izby w piśmie do ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego.
Dopłaty do zbóż? Minister nie mówi „nie”, ale łatwo nie będzie
Co na te żądania odpowiedział minister rolnictwa? 21 sierpnia podczas konferencji prasowej Krajewski poinformował, że resort analizuje sytuację w zakresie uruchomienia mechanizmów wsparcia dla producentów zbóż.
- Słyszymy opozycję, która mówi, że trzeba dopłacić do zboża. Analizujemy tę sytuację. Pewnie nie byłoby tego problemu, gdyby była większa ilość zwierząt, w tym trzody chlewnej. Dzisiaj mamy więcej zboża paszowego i większy problem z jego zagospodarowaniem – zaznaczył.
Minister zaznaczył jednak, że jeśli chodzi o ceny zbóż, nie jesteśmy wyjątkiem. Takie ceny są również na giełdzie MATIF, która wyznacza poziom cenowy. Poza tym wcześniej, w czasie COVID i wojny w Ukrainie, była możliwość stosowania tzw. pomocy wojennej za zgodą Komisji Europejskiej, ale mechanizm ten wygasł wraz z końcem 2024 roku. Trudno więc będzie o uruchomienie dopłat. Krajewski zapewnił jednak, że będzie szukał pomocy dla rolników.
- Jeżeli będzie możliwość wsparcia, będziemy jej szukać – poinformował.
Przypomnijmy: dopłaty do zbóż w 2024 r. wynosiły od 680 zł do 1490 zł/ha, w zależności od gatunku ziarna i terminu sprzedaży. Wcześniej, w 2023 roku rząd wypłacał rolnikom 2200 zł do hektara pszenicy.
Krajewski: rolnicy dobrze wyszli na przechowaniu kukurydzy w rękawach
Minister podkreślił, że sytuacja na rynku może się zmieniać dynamicznie. – Są rolnicy, którzy sprzedają dziś zboże, bo nie mają powierzchni magazynowych, ale są też tacy, którzy dzięki KPO postawili silosy i mogą poczekać. To już jest indywidualna decyzja – wyjaśnił.
Przypomniał też, że można szukać innych rozwiązań, jak np. zakiszanie ziarna. – W momencie, kiedy kukurydza była bardzo tania, wielu rolników pytało mnie, co robić. Wtedy mówiłem: jeśli macie możliwość zakisić w rękawach foliowych, to róbcie to, bo to szansa na przechowanie ziarna. Później okazało się, że to zboże było potrzebne i nikt nie musiał pozbywać się go za bezcen – przypomniał minister.
Minister: 1/3 pszenicy nie spełnia parametrów konsumpcyjnych
Minister rolnictwa Stefan Krajewski poinformował, że według najnowszych danych plony pszenicy są bardzo dobre, ale nawet 30–35 proc. ziarna nie spełnia parametrów konsumpcyjnych i trafi do kategorii paszowej.
– Ze względu na warunki pogodowe mamy niską liczbę opadania, małą gęstość i niski poziom białka. Podaż pszenicy konsumpcyjnej wyniesie około 8,5 mln ton przy krajowym zapotrzebowaniu 3,8–4 mln ton. Zatem pszenicy konsumpcyjnej nie powinno zabraknąć. Będziemy mogli ją nawet eksportować – powiedział minister.
Kamila Szałaj
