Lublin. Ogień wyszedł z lasu
Stasin to wieć znajdując się około 7 km od Lublina (woj. lubelskie). To tam 30 sierpnia doszło do pożaru, który miał fatalne skutki materialne. Ogień pochłonął: sprzęt rolniczy i warsztatowy, nawozy, opryskiwacze, ule, panele fotowoltaiczne, budynki (w tym szklarnia i drewniana szopa), ambona myśliwska, a także rośliny owocowe i ozdobne, 100 szt. choinek, szpaler tui, ściernisko, las i zarośla. Lista nie jest krótka.
Działania strażackie na miejscu trwały ponad trzy godziny. Uczestniczyli w niej zarówno ochotnicy z okolicznych jednostek jak i strażacy zawodowi. Strażacy potwierdzają, że ogień wyszedł z lasu.
To było podpalenie?
Oficjalna przyczyna wciąż pozostaje nieznana. Sprawą zajmują się policjanci z wydziału dochodzeniowo-śledczego, bowiem straty w wyniku pożaru są znaczące. Badane są dwie hipotezy: jedna mówi o celowym podłożeniu ognia, inna o nieumyślnym zaprószeniu. Instytut Analiz Środowiskowych, który jest organizacją pożytku publicznego, która opowiada się za racjonalną ochroną przyrody opartą na zrównoważonym korzystaniu z jej odnawialnych zasobów, już wyrokował i wskazuje, że to było podpalenie. "To nie był wypadek – to było CELOWE podpalenie." - zaznacza Instytut. Jako powód organizacja wskazuje hejt na myśliwych.
Warto jednak pamięać, że nie są to oficjalne ustalenia, ale jedynie domysły. Oficjalne czynności w sprawie, do któej doszło raptem kilka dni temu cały czas są w toku.
Michał Czubak
fot. ilustrująca
