StoryEditorŚrodki ochrony roślin

Kiedy można, a kiedy nie warto rezygnować ze środków ochrony roślin?

20.04.2018., 17:04h
Wiosna nabrała tempa i zaczęła się w gospodarstwach gorączka wykonywania zabiegów nawożenia i ochrony. Czy jest zasadna? Czy warto zaniechać wykonania zabiegu T1 i wykonać wcześniejszy zabieg T2? To wszystko zależy od presji chorób z jesieni i od prawidłowej oceny aktualnych zagrożeń.
Dr Marta Damszel z Katedry Kształtowania  Środowiska i Rolnictwa Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, zajmuje się naukowo diagnostyką sprawców chorób roślin. Na tegorocznych Konferencjach Zimowych Syngenta przedstawiła rolnikom referat pt. „Patogeny zbóż – aktualne wyzwania w ochronie roślin”  i wiele praktycznych informacji o zwalczaniu wybranych chorób.

Wystarczy klasyczna diagnostyka, ale…

Ważne w diagnostyce jest określenie sprawców chorób i dokładne przyjrzenie się, który z nich powoduje w uprawie straty ilościowe i jakościowe plonu – mówi dr Marta Damszel. – W praktyce są dwie groźne sytuacje. Jedna wynika z biologii grzybów, które bardzo szybko dostosowują się do zmieniających się czynników środowiska. Druga, to błędy popełniane przez rolników np. w agrotechnice, prowadzące do nasilania się objawów chorób. Jak zatem dobrać optymalną ochronę, jeżeli wiemy, który sprawca zagraża plonowaniu rośliny?

W aktualnej ochronie roślin posługujemy się metodami klasycznymi i molekularnymi. Te molekularne są drogie i wykorzystywane przez naukowców i firmy chemiczne. Dają jednak możliwość włożenia fragmentu liścia do mikroprobówki i po dodaniu odczynników określić sprawcę na nawet patotyp sprawcy w kilka godzin.

Rolnik jest zdany na metody klasyczne, tanie, mniej dokładne. To oko, lupa, doświadczenie, znajomość cech odmian, informacje zdobywane na szkoleniach, dniach pola i w prasie rolniczej. Do ich wykorzystania zachęcała rolników dr Marta Damszel. Taka wiedza i doświadczenie wystarczą do skutecznej ochrony roślin.



  • Chorobą podstępną, bo inkubującą trzy tygodnie, i o rosnącym w Polsce znaczeniu gospodarczym jest septorioza paskowana liści

Za podstawowe narzędzie pozwalające ograniczyć presję chorób zbóż dr Marta Damszel wskazała zaprawianie materiału siewnego i dobór odmian. Odmiany w obrębach gatunku często bardzo różnią się tolerancją na choroby. W przypadku pszenic wysoko plonujących można znaleźć odmiany będące swoistymi zielnikami fitopatologicznymi. Taką odmianą jest np. Arkadia, która nie nastręcza trudności w agrotechnice i toleruje opóźnione terminy. Plonuje przeciętnie, ale łapie na blaszki liściowe wszystkich sprawców chorób pszenicy. To doskonała odmiana do dydaktyki i rozpoznawania chorób.

Zaprawianie jest najważniejsze

Najważniejsze, bo ten stosunkowo tani i bardzo prosty zabieg na samym starcie ogranicza presję wielu groźnych chorób zbóż. W okresie wegetacji konieczne są zabiegi chemiczne i ich intensywność trzeba dopasować do odmian i agrotechniki a decyzje o zabiegach poprzedzać obserwacjami i możliwie dokładną diagnostyką sprawców chorób.

Można chronić zboża książkowo wykonując w zalecanych terminach zabiegi w T1, T2, T3. Przy doświadczeniu i wiedzy na temat chorób, możliwe jest elastyczne i ekonomiczne podejście do ochrony, bo często zabieg T1 można opóźnić, można z niego zrezygnować. Można dostosować ochronę do rzeczywistych zagrożeń. Nie jest to łatwe i wymaga dodatkowej wiedzy na temat różnych interakcji zachodzących w środowisku, np. między mikroorganizmami pożytecznymi a szkodliwymi sprawcami chorób roślin. Ważna jest wiedza o interakcji patogenów przy nawożeniu tylko mineralnym lub mineralnym i obornikiem. To robi dużą różnicę.

Praktyczne problemy ochrony

Mączniak prawdziwy zbóż i traw pojawia się nawet w łanach chronionych kompleksowo. Jak podkreślała dr Marta Damszel, najważniejsze jest trzymanie tego patogenu na smyczy, tzn. chronienie zbóż tak, aby nie dostał się na wyższe partie łanu. W zwalczaniu mączniaka łatwo o błędy. Zboża przed tym sprawcą należy chronić zanim mączniak uzyska rozwój stadium doskonałego (na nalocie pojawią się czarne punkty). Po osiągnięciu tego stadium grzyb będzie zrekombinowany i nie będzie się poddawał użytym tym samym substancjom czynnym w dalszej ochronie.

Za próg ekonomicznej szkodliwości w fazie krzewienia podaje się 50%–70% roślin z pierwszymi objawami porażenia. Dr Marta Damszel uważa, że to duża przesada, aby w intensywnej technologii produkcji pozwolić mączniakowi na swobodny rozwój na 70% blaszek liściowych. Ten próg szkodliwości trzeba ponownie przebadać i zweryfikować, bo mączniak już w piątym dniu po skutecznej infekcji pokaże białe kłaczki strzępków grzybni, na których szczycie będą odcinały się zarodniki infekując kolejne miejsca. Mączniaka wszyscy znają, ale jest to sprawca, który wprawdzie powoli, ale może dobić roślinę.

Bardzo groźny dla plonów jest kompleks chorób podstawy źdźbła. Te choroby są bardzo dobrze widoczne z typowymi objawami, ale niestety, na dwa tygodnie przed zbiorem. Te choroby trzeba zwalczać do fazy BBCH 32.

Podstępna i groźna septorioza

A konkretnie septorioza paskowana liści. Nasila się zagrożenie tą chorobą w Polsce, a na początku septorioza paskowana liści  objawia się plamkami, które jednak nie są specyficzne. Równie dobrze mogą być to inni sprawcy lub oznaki uszkodzeń przez mszyce. Te objawy nietypowe i niespecyficzne mogą utrzymywać się na liściu wiele dni.

Najwcześniej, bo po 7 dniach, niektóre plamy mogą okazać się brunatną plamistością liści, kilka dni później mogą pokazać się specyficzne objawy septoriozy plew, a dopiero po ok. 20 dniach będziemy mogli potwierdzić, że te pierwsze plamki były objawem septoriozy paskowanej liści. W tym momencie na zabieg ograniczający septoriozę paskowaną liści będzie o prawie trzy tygodnie za późno. Największą trudnością w konwencjonalnych metodach diagnostyki chorób jest często bardzo długi (jak w przypadku septoriozy paskowanej liści)  okres inkubacji, czyli okres rozwoju utajonego.

Marek Kalinowski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 17:15