Dla polskiego rolnika zagrożeniem jest nie tylko unijny rynek, ale i napływ żywności zza wschodu i krajów MercosurFreepik
StoryEditorIzby rolnicze

Rolnik z Mazowsza alarmuje: tani import zabija polskie mleko

04.12.2025., 16:30h

Co zagraża polskiemu rolnictwu? Na takie pytanie Mariusz Maliszkiewicz odpowiada krótko – niekontrolowany import żywności, zarówno spoza granic Unii Europejskiej np. z Ukrainy, USA czy też krajów Mercosur, ale również z krajów Unii Europejskiej, takich jak Niemcy i Francja.

Nierówna walka o rynki zbytu

– Żyjemy w niespokojnych czasach. Trwają nie tylko wojny militarne, ale też handlowe. Zwycięsko wyjdą ci, którzy są silni, a silni są rolnicy, których wspiera państwo. Niestety, my jako polscy rolnicy nie widzimy tego wsparcia. Nie ma od lat konsekwentnej krajowej polityki eksportowej, która wspierałaby polskich rolników i przetwórców, a przecież w przypadku mleka, bo ja produkuję mleko, musimy znaczną nadwyżkę wyeksportować. A to Niemcy i Francja eksportują do Polski żywność po dumpingowych cenach. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że ten eksport odbywa się ze wsparciem tamtejszych rządów, które dbają o swoich rolników i własną gospodarkę. A u nas? No cóż, u nas jest tak, że wjeżdża wszystko, również spoza Unii Europejskiej, jak np. z Ukrainy o znacznie niższej jakości, ta żywność nie spełnia wyśrubowanych norm, które nasze produkty muszą spełniać. Niestety, taka sytuacja prowadzi do tego, że mało w której branży rolniczej można produkować opłacalnie – podkreślił Mariusz Maliszkiewicz.

Stabilność ważniejsza niż rekordowe ceny

Choć ceny mleka w skupie spadają zarówno w Polsce, jak i na świecie, to rozmówca przyznaje, że jego osobiście spadki cen jeszcze nie dotknęły, chociaż cena, po jakiej sprzedawał do tej pory nie była zbytnio wygórowana, ale też nie była niska. A dla wielu rolników liczy się właśnie to, aby ceny były opłacalne i stabilne, pozwalające na długofalowe planowanie rozwoju i inwestycji, a niekoniecznie bardzo wysokie, bo spadki z wysokiego konia bywają bolesne.

Widmo umowy z Mercosur i trująca żywność

Docierają do nas informacje, że bardzo tanie mleko przyjeżdża do Polski z zagranicy i to dobrze nie wróży na najbliższe miesiące. Obawiam się także wejścia na unijny rynek żywności z krajów Mercosur, oni są w stanie zalać nas każdym asortymentem płodów rolnych. Do tego ta żywność jest znacznie gorsza jakościowo niż ta produkowana u nas. Stosują tam środki chemiczne zakazane w UE, uznane za wysoce szkodliwe. Ponadto nikt tam nie kontroluje ilości stosowanych środków chemicznych na 1 ha i te ilości są wręcz zastraszające. Wojciech Cejrowski mówi, że jest to trująca żywność ta z Mercosur, a nigdzie nie stosuje się tylu zabiegów chemicznych co na polach soi w Brazylii. Z kolei profesor Grażyna Cichosz – technolog żywności i autorytet w kwestiach zdrowego odżywiania, mówi wprost, że żywność z Mercosur będzie wręcz niejadalna i będzie ona ogromnym ciosem w nasze zdrowie, bo nie tylko nie spełnia norm technologii produkcji, ale też traci wartość odżywczą w transporcie – zaznaczył Mariusz Maliszkiewicz.

WIZYTÓWKA GOSPODARSTWA:

Mariusz Maliszkiewicz ze wsi Wyłazy (pow. siedlecki, gm. Mokobody) gospodaruje na 70 ha. Uprawia zboża, kukurydzę i użytki zielone. Utrzymuje 75 sztuk bydła, w tym 40 krów. Mleko dostarcza do OSM Siedlce. Pełni funkcję członka Rady Powiatowej Mazowieckiej Izby Rolniczej Powiatu Siedleckiego.

Ceny zbóż poniżej kosztów produkcji

Oprócz mleka rolnik sprzedaje także ziarno pszenicy, które zdecydował się magazynować, jednak on sam nie widzi większych szans na wzrost cen, a te są poniżej kosztów produkcji.

– W mijającym roku w moim gospodarstwie zboża plonowały na podobnym poziomie co w roku poprzednim, przy czym ceny są tragicznie niskie. Za pszenicę konsumpcyjną, czyli najwyższej jakości jest to 700 zł netto za tonę, a za paszową ceny zaczynają się na poziomie 600 zł, podobnie 600 zł można uzyskać za tonę pszenżyta, a za owies i żyto ok. 500 zł za tonę – powiedział rolnik.

Zadowalające zapasy pasz objętościowych

W gospodarstwie rozmówcy plony pszenicy nigdy nie przekroczyły 7 ton z ha i tak też było w tym roku, a gospodaruje on na glebach od III do V klasy bonitacyjnej z przewagą klasy IV.

– Niektórzy rolnicy uzyskali w tym roku wyjątkowo wysokie plony zbóż, u nas plony były przeciętne ani wysokie, ani niskie. Co do pasz objętościowych, bardzo ważnych w przypadku krów mlecznych będących przeżuwaczami, to zgromadziłem ich zadowalającą ilość i mam bezpieczny zapas przed zimą zarówno kiszonki z kukurydzy, sianokiszonki, jak i siana. Rocznie spasamy ponad 360 balotów siana i ponad 360 balotów sianokiszonki – stwierdził hodowca.

image
Reportaż z gospodarstwa

Zaczęli od zera i w rok postawili nowoczesną oborę. Tak wygląda zwycięskie gospodarstwo z Lubelszczyzny

Rolnik utrzymuje głównie bydło rasy hf, bo ta rasa uzyskuje najlepsze wydajności mleczne, a na mleku zależy mu najbardziej. W przyszłości chciałby wprowadzić żywienie dawką TMR, co wiąże się z zakupem wozu paszowego.

Krowy doimy dojarką przewodową wyposażoną w 6 aparatów udojowych. Warto byłoby przejść na żywienie bydła z wozu paszowego, ale to wymaga też zmiany technologii produkcji sianokiszonki. Ponieważ sianokiszonka w balotach jest bardzo zbita i trudna do pocięcia przez paszowóz. To powoduje, że maszyna dłużej pracuje, jej elementy szybciej się wycierają oraz stosunkowo duże jest zużycie paliwa. Dlatego warto wdrażać dawkę TMR, ale w połączeniu z przejściem na zbiór traw przyczepą zbierającą i ich zakiszanie w silosie lub na pryzmie – powiedział Mariusz Maliszkiewicz.

Droga energia i ucieczka w produkcję mleka

Rolnik obawia się utraty rynków eksportowych, jeśli chodzi o branżę mleczarską, ze względu na coraz wyższe koszty, głównie energii elektrycznej – najdroższej w UE.

Nadprodukcja mleka jest w wielu krajach i każdy chce eksportować. Dużo gospodarstw znika z mapy mlecznej naszego kraju, ale większe, które zostają, często rozwijają produkcję mleka i ta produkcja rośnie. Nie opłaca się sprzedaż tanich zbóż i wielu rolników utrzymujących krowy, decyduje się na spasanie tych zbóż we własnym zakresie i powiększają skalę produkcji. Podobnie jest z kukurydzą, niskie ceny ziarna kukurydzy spowodowały to, że więksi producenci mleka, którzy uprawiali plantacje kiszonkowe, jak i ziarnowe, zdecydowali się kukurydzę ziarnową skosić na kiszonkę zamiast na ziarno. Teraz tę kiszonkę spasają i zamieniają na mleko – zakończył Mariusz Maliszkiewicz.

Andrzej Rutkowski
fot. Freepik

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 16:32