Nierówna walka o rynki zbytu
– Żyjemy w niespokojnych czasach. Trwają nie tylko wojny militarne, ale też handlowe. Zwycięsko wyjdą ci, którzy są silni, a silni są rolnicy, których wspiera państwo. Niestety, my jako polscy rolnicy nie widzimy tego wsparcia. Nie ma od lat konsekwentnej krajowej polityki eksportowej, która wspierałaby polskich rolników i przetwórców, a przecież w przypadku mleka, bo ja produkuję mleko, musimy znaczną nadwyżkę wyeksportować. A to Niemcy i Francja eksportują do Polski żywność po dumpingowych cenach. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że ten eksport odbywa się ze wsparciem tamtejszych rządów, które dbają o swoich rolników i własną gospodarkę. A u nas? No cóż, u nas jest tak, że wjeżdża wszystko, również spoza Unii Europejskiej, jak np. z Ukrainy o znacznie niższej jakości, ta żywność nie spełnia wyśrubowanych norm, które nasze produkty muszą spełniać. Niestety, taka sytuacja prowadzi do tego, że mało w której branży rolniczej można produkować opłacalnie – podkreślił Mariusz Maliszkiewicz.
Stabilność ważniejsza niż rekordowe ceny
Choć ceny mleka w skupie spadają zarówno w Polsce, jak i na świecie, to rozmówca przyznaje, że jego osobiście spadki cen jeszcze nie dotknęły, chociaż cena, po jakiej sprzedawał do tej pory nie była zbytnio wygórowana, ale też nie była niska. A dla wielu rolników liczy się właśnie to, aby ceny były opłacalne i stabilne, pozwalające na długofalowe planowanie rozwoju i inwestycji, a niekoniecznie bardzo wysokie, bo spadki z wysokiego konia bywają bolesne.
Widmo umowy z Mercosur i trująca żywność
– Docierają do nas informacje, że bardzo tanie mleko przyjeżdża do Polski z zagranicy i to dobrze nie wróży na najbliższe miesiące. Obawiam się także wejścia na unijny rynek żywności z krajów Mercosur, oni są w stanie zalać nas każdym asortymentem płodów rolnych. Do tego ta żywność jest znacznie gorsza jakościowo niż ta produkowana u nas. Stosują tam środki chemiczne zakazane w UE, uznane za wysoce szkodliwe. Ponadto nikt tam nie kontroluje ilości stosowanych środków chemicznych na 1 ha i te ilości są wręcz zastraszające. Wojciech Cejrowski mówi, że jest to trująca żywność ta z Mercosur, a nigdzie nie stosuje się tylu zabiegów chemicznych co na polach soi w Brazylii. Z kolei profesor Grażyna Cichosz – technolog żywności i autorytet w kwestiach zdrowego odżywiania, mówi wprost, że żywność z Mercosur będzie wręcz niejadalna i będzie ona ogromnym ciosem w nasze zdrowie, bo nie tylko nie spełnia norm technologii produkcji, ale też traci wartość odżywczą w transporcie – zaznaczył Mariusz Maliszkiewicz.
Ceny zbóż poniżej kosztów produkcji
Oprócz mleka rolnik sprzedaje także ziarno pszenicy, które zdecydował się magazynować, jednak on sam nie widzi większych szans na wzrost cen, a te są poniżej kosztów produkcji.
– W mijającym roku w moim gospodarstwie zboża plonowały na podobnym poziomie co w roku poprzednim, przy czym ceny są tragicznie niskie. Za pszenicę konsumpcyjną, czyli najwyższej jakości jest to 700 zł netto za tonę, a za paszową ceny zaczynają się na poziomie 600 zł, podobnie 600 zł można uzyskać za tonę pszenżyta, a za owies i żyto ok. 500 zł za tonę – powiedział rolnik.
Zadowalające zapasy pasz objętościowych
W gospodarstwie rozmówcy plony pszenicy nigdy nie przekroczyły 7 ton z ha i tak też było w tym roku, a gospodaruje on na glebach od III do V klasy bonitacyjnej z przewagą klasy IV.
– Niektórzy rolnicy uzyskali w tym roku wyjątkowo wysokie plony zbóż, u nas plony były przeciętne ani wysokie, ani niskie. Co do pasz objętościowych, bardzo ważnych w przypadku krów mlecznych będących przeżuwaczami, to zgromadziłem ich zadowalającą ilość i mam bezpieczny zapas przed zimą zarówno kiszonki z kukurydzy, sianokiszonki, jak i siana. Rocznie spasamy ponad 360 balotów siana i ponad 360 balotów sianokiszonki – stwierdził hodowca.
Rolnik utrzymuje głównie bydło rasy hf, bo ta rasa uzyskuje najlepsze wydajności mleczne, a na mleku zależy mu najbardziej. W przyszłości chciałby wprowadzić żywienie dawką TMR, co wiąże się z zakupem wozu paszowego.
– Krowy doimy dojarką przewodową wyposażoną w 6 aparatów udojowych. Warto byłoby przejść na żywienie bydła z wozu paszowego, ale to wymaga też zmiany technologii produkcji sianokiszonki. Ponieważ sianokiszonka w balotach jest bardzo zbita i trudna do pocięcia przez paszowóz. To powoduje, że maszyna dłużej pracuje, jej elementy szybciej się wycierają oraz stosunkowo duże jest zużycie paliwa. Dlatego warto wdrażać dawkę TMR, ale w połączeniu z przejściem na zbiór traw przyczepą zbierającą i ich zakiszanie w silosie lub na pryzmie – powiedział Mariusz Maliszkiewicz.
Droga energia i ucieczka w produkcję mleka
Rolnik obawia się utraty rynków eksportowych, jeśli chodzi o branżę mleczarską, ze względu na coraz wyższe koszty, głównie energii elektrycznej – najdroższej w UE.
– Nadprodukcja mleka jest w wielu krajach i każdy chce eksportować. Dużo gospodarstw znika z mapy mlecznej naszego kraju, ale większe, które zostają, często rozwijają produkcję mleka i ta produkcja rośnie. Nie opłaca się sprzedaż tanich zbóż i wielu rolników utrzymujących krowy, decyduje się na spasanie tych zbóż we własnym zakresie i powiększają skalę produkcji. Podobnie jest z kukurydzą, niskie ceny ziarna kukurydzy spowodowały to, że więksi producenci mleka, którzy uprawiali plantacje kiszonkowe, jak i ziarnowe, zdecydowali się kukurydzę ziarnową skosić na kiszonkę zamiast na ziarno. Teraz tę kiszonkę spasają i zamieniają na mleko – zakończył Mariusz Maliszkiewicz.
Andrzej Rutkowski
fot. Freepik
