StoryEditorRzepak

Nowa dyrektywa azotanowa a uprawa rzepaku

04.04.2019., 00:04h
Naukowcy oraz eksperci z firm zajmujących się dystrybucją nawozów i środków ochrony roślin, to intelektualny potencjał, który firma Osadkowski-Cebulski zgromadziła w Legnicy na konferencji naukowo-technicznej poświęconej nowym wyzwaniom w uprawie rzepaku i oddała go do dyspozycji rolnikom z regionu.
Dla rolników szczególnie ważne były tematy związane ze stosowaniem azotu w kontekście nowych przepisów „Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu”, czyli dyrektywy azotanowej. 

Wystarczyłby podpis ministra, aby marzec przyszedł w tym roku wcześniej 

To teraz jeden z najpoważniejszych problemów, z jakimi muszą się od nowego roku zmagać uprawiający rzepak, a szczególnie na wiosnę, gdy zasilają roślinę azotem. Dlatego Osadkowski-Cebulski postanowili postawić szczególny akcent właśnie na rzepak i kwestie związane z jego wiosennym nawożeniem azotowym. A wykład – „Optymalizacja wykorzystania azotu w uprawie rzepaku, nowa dyrektywa azotanowa”, który zebranym zaprezentował dr inż. Witold Szczepaniak (Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu) należał chyba do najciekawszych.

Nowa dyrektywa unijna, to jeden z trudniejszych tematów. W rzepaku azot powinien czekać na roślinę w ziemi, a nie odwrotnie. W Niemczech wysiali go już w lutym, a my musieliśmy czekać do marca, żeby to zrobić – mówił dr Szczepaniak. Zapowiadając także czarne scenariusze, bo jeśli ze względu na warunki pogodowe nawóz trafi do gleby na przełomie marca i kwietnia, to będzie kiepsko. 

Co niezwykle interesujące dr Szczepaniak zaznaczył, iż w Polsce obowiązuje w tej sprawie rozporządzenie i można je łatwo zmienić, gdyż wystarczy zaledwie podpis korygujący terminy wysiewu azotu i np. przyspieszając je tak jak to zrobiono właśnie w Niemczech

Można wprowadzić dywersyfikację terminów wysiewu na przykład na poszczególne regiony, żeby w przyszłym roku nie zrobić takiej głupoty jak w tym. Jeden podpis ministra może to zmienić – akcentował naukowiec.

Dokarmianie rzepaku azotem doglebowo i dolistnie

Jednak najwięcej informacji dotyczyło samej uprawy i nawożenia rzepaku, co m.in. właśnie ze względu na dyrektywę oraz coraz bardziej zmieniające się warunki klimatyczne, powoduje narastające problemy. 

Korzenie rzepaku na wiosnę mają przynajmniej po kilkanaście centymetrów to znak, że wegetacja już ruszyła. Teraz jedno z podstawowych pytań to, czy azot stosować na liście czy rzutowo do gleby? W tym roku zalecałbym też nalistne dokarmianie azotem rzepaku, także jeśli nie zdążyliśmy podać jeszcze pierwszej dawki. Należałoby podzielić i działać dwustronnie, czyli doglebowo i dolistnie – mówił dr Szczepaniak. 

Wszystko wskazuje na to, że w tym roku np. saletra amonowa nie będzie najlepszym rozwiązaniem, bo będzie migrować w głąb gleby. Ważna jest także kwestia korzeni głównych i bocznych, które wybiegają w głąb korzeniem głównym, bo roślina jest po prostu głodna i szuka pokarmu. Analizując te rozwiązania rolnicy, zdaniem naukowca, powinni planować nawożenie pod realnie oszacowany plon, a nie pod najwyższy. 

Sugerowałbym, aby robić plany nawożenia pod przyzwoite plony, a nie rekordowe, gdyż podnoszenie poziomu nawożenia azotem nie zawsze jest najlepsze, a w konsekwencji może nawet zaszkodzić – zauważa dr. Witold Szczepaniak. 

Także dlatego, że rzepak (podobnie jak pszenica), powinien mieć w tym zakresie zrobiony fundament jesienią. A rzepak już wznowił wegetację wiosenną. 

W takiej sytuacji roślina potrzebuje składników pokarmowych. Dlatego jeżeli udało się jej wytworzyć 8 – 10 – 12, a nawet więcej liści, to najlepsze i najkorzystniejsze dla niej i dla nas, dla przyszłego plonu. Bowiem od ośmiu liści postępują zawiązki łuszczyn i najlepiej jeśli powstaną jesienią – analizował. – Jeśli się słabiej rozwiną, to cały ten potencjał musi czekać do wiosny i rozwijać się właśnie wiosną. 

Jednak i te rzepaki, które nie mają optymalnej ilości liści mogą stracony czas jesienny nadrobić wiosną. Z badań naukowych, jakie przeprowadził naukowiec (choć tylko jednorocznych) wynika, że takie ewentualne straty jest w stanie nadrobić rzepak siany odpowiednio wcześnie np. 22 sierpnia (jak w tym badaniu). Wtedy rośliny mają głęboki system korzeniowy (sięgający 50 cm w głąb gleby) i odpowiednio grubą szyjkę korzeniową. 

Natomiast, gdy siew prowadzono 4 września korzenie są już mniejsze, nawet dwa razy krótsze. Ma na to wpływ także system liściowy, który przy późniejszym siewie i gorszych warunkach jest słabszy. 

Jeśli rzepak posiejemy w optymalnym terminie, to plon może nawet wzrosnąć o pół tony/ha – podkreśla dr Witold Szczepaniak i dodaje – Jest to także zależne od odmiany i przygotowania pola, ale to już najlepiej wie rolnik. Problem może być, jeśli stanowisko nie było dobrze przygotowane albo były kłopoty ze wschodami czy też kiedy roślina została źle zaopatrzona w azot. 

Jak uratować plon z niedoborem azotu przy spadkach temperatury?

Dodatkowy kłopot, to pojawiające się w tym sezonie spadki temperatur, które razem z niedoborem azotu powodują przebarwienia na liściach. Ale jak podkreśla naukowiec, wtedy można zrobić korektę planu nawożenia. Sytuacja jest poważniejsza, gdy już jesienią pojawi się wirus żółtaczki rzepy. Nawożenie jesienne w takich warunkach powinno też być dostosowane do konkretnych sytuacji. Żeby zoptymalizować plon, należy pamiętać o siarce oraz startowo zastosować magnez, potas, fosfor. 

Na wiosnę należy jak najszybciej zastosować nawożenie azotem, bo ten składnik może wolniej się rozpuszczać – podkreśla dr Szczepaniak. 

  • Nowe przepisy związane ze stosowaniem azotu, to jeden z tematów spotkania i – jak widać po frekwencji – to problem każdego gospodarstwa

A jak to pogodzić z nowym prawem, nowymi terminami z ograniczeniami dawek? Przy wyliczaniu w planach nawozowych dawek azotu według nowych przepisów, nawet fachowcy popełniają błędy.

Popełniają je nawet ODR-y czy stacje rolniczo-chemiczne. To efekt różnych interpretacji nowych przepisów. Dlatego trzeba to zrobić dokładnie zgodnie z prawem – podkreślał dr Witold Szczepaniak i dodał – Plany nawozowe są obowiązkowe i trzeba zrobić je zgodnie z przepisami, ale nikt nas nie zwalnia ze stosowania zdrowego rozsądku i myślenia. 

Innym tematem konferencji było „Unijne wsparcie finansowe – dopłaty – dla rolników, w tym gospodarstw rolnych w kontekście historycznym, jak i lat następnych”, które prezentował Leszek Cebulski, prezes Osadkowski-Cebulski.

Zaznaczył, że w najbliższej perspektywie system przekazywania dotacji będzie uproszczony, bo zostanie przeniesiony przynajmniej w części z Brukseli do krajów członkowskich. A jednym z bardziej wiodących priorytetów będzie pomoc dla młodych rolników oraz innowacje. Ogromny wpływ na rozwój rolnictwa będą miały także zmiany klimatyczne, już dostrzegane także w Polsce. Niestety, spadną wydatki na WPR, choćby ze względu na Brexit, bo spadną wpływy budżetowe UE. 

Artur Kowalczyk
fot. Artur Kowalczyk (x2) 

Zdjęcie główne: Rolnicy mogli wykorzystać wiedzę naukowców, choćby dr. inż. Witolda Szczepaniaka z Uniwersytetu Rolniczego w Poznaniu, z którym wielu konsultowało swoje plany nawozowe

 

 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
18. kwiecień 2024 17:43