
Uszkodzenia mrozowe ziemniaka mają różną skalę – od przemrożenia końcówek, do zmarznięcia całych nadziemnych pędów. Skutki będą zależne właśnie od tej skali. Zmrożone końcówki szybko powinny zostać zrekompensowane nowymi przyrostami. Jeśli jednak zmarzły całe pędy, to mamy większy problem – nastąpi istotne opóźnienie wegetacji, jednak rośliny powinny zregenerować się z dodatkowych pędów z oczek uśpionych. Warto tutaj przypomnieć, że sadzeniak ma oczko, w skład którego wchodzą zwykle trzy pąki. Jako pierwszy (i często jedyny) kiełkuje środkowy pąk, najsilniejszy. Jeśli z jakiś przyczyn zostanie on zniszczony, np. mrozem, to zaczyna kiełkować jeden z bocznych pąków. Ma miejsce jednak opóźnienie wegetacji, często nawet o ponad tydzień. Ponadto boczny pąk najczęściej tworzy słabszy pęd, a przez to jest osłabiona fotosynteza.
W buraku nie ma dodatkowych pąków, bo siejemy je z nasion jednokiełkowych. Siewka tego gatunku jednak często tuż po przymrozku wydaje się sina i zwiędnięta. Nie powinniśmy jednak od razu likwidować plantacji i siać nowej, chociaż czas goni. Trzeba poczekać 2-3 dni i obserwować rośliny. Najczęściej burak regeneruje się i choć także opóźnia wegetację, to tylko o kilka dni. Jeśli jednak siewki zaczną zasychać, to konieczne będzie przesianie plantacji.
Stymulatory, biostymulatory i nawozy dolistne - stosować?
Stosowanie środków na stres niskiej temperatury, w tym stymulatorów i biostymulatorów oraz nawozów dolistnych jest możliwe, ale dopiero gdy stwierdzimy, że tkanki zielone są żywe. Wcześniej nie ma sensu, ponieważ zniszczone liście i tak nie podbiorą środka. Lepszym rozwiązaniem było zastosowanie takich preparatów przez przymrozkiem, kiedy liście jeszcze na pewno są żywe, ale na to zwykle jest już za późno.
Jak zabezpieczyć plantacje?
Plantacje można czesiowo zabezpieczyć przez działaniem ujemnej temperatury. Jest kilka metod. Najdroższa, ale najskuteczniejsza, to przykrywanie roślin włókniną. Pozwala to na zwiększenie tolerancji nawet o 2-4 st. C.
Niektóre plantacje ziemniaka są tak okryte już od sadzenia. Często jednak włóknina została zniszczona przez zwierzynę. Wówczas rolnicy w miejsca z dziurami we włóknienie wstawiają wkłady do zniczy nagrobkowych i zapalają je w nocy, na kilka godzin przed spodziewanym spadkiem temperatury. Oddziaływanie takiego wkładu, jak twierdzą, ma zasięg do 2-3 metrów wokół takiego "ogniska".
Do skutecznych metod należy też zraszanie roślin przez mrozem i w czasie jego trwania (o ile nie jest tak silny, że zamarza dysza). To pozwala na zwiększenie tolerancji o ok 2-3 st. C. Trzeba jednak pamiętać, że dawka wody w takim zraszaniu musi być dość duża i nie zrobimy tego opryskiwaczem. Trzeba zatem podać co najmniej 30 tys. l/ha, co odpowiada opadowi 3 mm.
Zabezpieczenie roślin przez spływem fali mrozu możliwe jest przez zadymienie powierzchni pola. Tą metodą możemy liczyć na zwiększenie tolerancji o 1-2 st. C. W tym celu z brzegu pola, od strony nawietrznej, w kilku miejscach pali się ogniska, z np. wilgotnej słomy. Warto jednak zawiadomić o tej czynności lokalną straż pożarną, gdyż zdarzają się przypadki, że nieświadomi sąsiedzi wzywają strażaków do gaszenia tego "pożaru".
Jest jeszcze metoda mieszania powietrza nad roślinami. Ta pozwala na zwiększenie tolerancji o ok. 1 st. C. W tym celu z brzegu pola, także najlepiej od strony nawietrznej ustawia się przemysłowe wentylatory, które wymuszają poziomy ruch powietrza nad roślinami. Metoda ta jest skuteczna na przygruntowe przymrozki, kiedy na wysokości 1-1,5 m temperatura jest dodatnia.
tcz