StoryEditorWiadomości rolnicze

ASF zaatakował chlewnię

29.07.2014., 11:07h
Pierwsze w kraju ognisko tej choroby wykryto w gospodarstwie utrzymującym trzodę chlewną w miejscowości Zielona, w gminie Gródek, w powiecie białostockim (woj. podlaskie). Było w nim 5 świń, choć (jak się później okazało) kilka dni przed zgłoszeniem, na ASF padły trzy inne sztuki i zostały zakopane w pobliżu gospodarstwa.

Wszystkie zwierzęta, również te wykopane, zostały zutylizowane, a w promieniu 3 km od ogniska choroby wyznaczono tzw. strefę zapowietrzoną, natomiast kolejnych 7 km określanych jest jako strefa zagrożona. Specjaliści uważają, że w całym regionie objętym ograniczeniami w marcu br. należy wybić wszystkie świnie. Zwłaszcza że większość stanowią stada bardzo małe, liczące po kilka sztuk.

– Wiem, że jest to trudna decyzja, ale jeśli nie zostanie podjęta, to ASF przeniesie się w końcu na inne tereny kraju. Wszyscy poniesiemy konsekwencje tego, że nie zlikwidowano kilkuset czy kilku tysięcy świń – twierdzi dr Tadeusz Blicharski z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „POLSUS”. 

Prof. Zygmunt Pejsak z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach uważa, że rolnicy z tych terenów nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, jakie istnieje, a ich stada nie spełniają norm bioasekuracji. Jego zdaniem, bez zdecydowanych działań wyprzedzających nie mamy szans na długofalową obronę stad przed ASF.

 

– Z moich wyliczeń wynika, że prewencyjna depopulacja świń jest wielokrotnie tańsza dla budżetu państwa niż wybijanie zwierząt po tym, jak podjęta zostanie decyzja o stworzeniu strefy zapowietrzonej i zagrożonej – mówi prof. Pejsak. 

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
05. maj 2024 09:03