StoryEditorInterwencja

Błąd techników Enei kosztował ich dorobek całych pokoleń

30.05.2020., 08:05h
Katarzyna i Leszek Błaszkowscy prowadzą w Grochowie w powiecie tucholskim gospodarstwo specjalizujące się w produkcji mleka. Są dostawcami do bydgoskiego oddziału spółdzielni Mlekpol. Tej wiosny stracili 25 krów, ponieważ pracownicy Enei źle podłączyli zerwane przewody zasilające gospodarstwo.

Nieszczęśliwy wypadek, który spowodował lawinę problemów i śmierć kilkudziesięciu krów

To były prace porządkowe w ogrodzie. Wykonywaliśmy je ładowarką, która zerwała kable. Nieszczęśliwy wypadek – opowiada Leszek Błaszkowski.

Do awarii doszło 8 kwietnia około godziny 14.00. Rolnik zadzwonił pod numer alarmowy. Po godzinie do gospodarstwa przyjechały dwa samochody i dwóch pracowników służb technicznych. Naprawa trwała około 15 minut. Najpierw odłączono dopływ prądu.

Wtedy pracownicy przystąpili do naprawy zerwanego kabla. Po założeniu zacisków jeden z techników udał się do stacji, aby włączyć zasilanie – mówi Błaszkowski.

Błąd operatora energetycznego przyczynił się do tragedii i dramatu rodziny

Niestety, kabel został źle naprawiony. Technicy pomylili końce przewodów i złączyli je odwrotnie. Spowodowało to katastrofę w gospodarstwie. Prąd popłynął przez elementy metalowe i rury z wodą. Hodowca dysponuje oborą uwięziową. Znajdowało się w niej 45 krów dojnych. Podczas usuwania awarii krowy były przed wieczornym dojem. Prąd popłynął rurami z dojarki i myjki do jej mycia.

"Krowy padały, trzęsły się i miały drgawki". Zagrożony był także pracownik

Usłyszałem straszny ryk krów. Krzyczeliśmy, aby wyłączyć zasilanie. Podbiegłem do bezpieczników i je wyłączyłem, ale to nic nie dało. Prąd nadal płynął. Krowy padały, trzęsły się i miały drgawki. Pracownik obsługujący krowy był w środku. Zadawał paszę, ale szczęśliwie nie dotykał żadnego metalowego elementu – relacjonuje Leszek Błaszkowski.

Od porażenia prądem padło 25 krów. Gospodarstwo jest pod oceną użytkowości mlecznej. Średnia wydajność za ubiegły rok wyniosła 11,3 tys. kg mleka. – Zostało mi jeszcze 75 zwierząt. Szczęśliwie prąd nie poraził tych znajdujących się w cielętniku, który jest wolnostanowiskowy. Jest w nim mniej elementów metalowych – tłumaczy Błaszkowski.
Błąd techników Enei kosztował ich dorobek całych pokoleń
Katarzyna i Leszek Błaszkowscy z Grochowa w gminie Kęsowo. Na razie kupili
25 jałowic do gospodarstwa

Oprócz krów, w gospodarstwie ucierpiały również: sprzęt elektroniczny, dojarka i agregat do chłodzenia mleka.

Zniszczony został dorobek kilku pokoleń

- Taki błąd naraził na niebezpieczeństwo całą rodzinę. Zniszczony został dorobek kilku pokoleń. Pracownicy techniczni mieli problem z identyfikacją końców kabla. Twierdzili, że przez to, że zarysowałem łyżką przewody, nie były czytelne ich oznaczenia. Są urządzenia, które pozwalały to sprawdzić. Gdy po raz drugi podłączano prąd, włączono go ponownie dopiero po dokonaniu pomiarów – relacjonuje Błaszkowski.

Lekarz weterynarii o przyczynach śmierci zwierząt

Hodowca o zdarzeniu poinformował policję i lekarza weterynarii, który opiekuje się stadem. Lekarz potwierdził, że krowy były zdrowe, a ich śmierć nastąpiła wskutek porażenia prądem.

Sprawę uśmiercenia krów bada policja

Policjanci podjęli interwencję, zbadali okoliczności, przesłuchali świadków. Prowadzone czynności mają ustalić, czy nie doszło do złamania art. 160 Kodeksu karnego – informuje mł. asp. Bartosz Wiese, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tucholi.

Przepis ten określa kary dla osób dopuszczających się narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – podczas wypadku w oborze znajdował się pracownik.

Straty rodziny bardzo trudne do oszacowania

Trudne będzie dokładne oszacowanie strat. Krowy o wydajności 11,3 tys. kg mleka nie sposób kupić. Rolnik w gospodarstwie ma własny plan hodowlany. Sam dobiera odpowiedni materiał genetyczny i dokonuje inseminacji krów. Kupienie zacielonych jałowic nie będzie gwarantować zwierząt o potencjale, jaki sam w gospodarstwie osiągnął.

Przed wypadkiem Spółdzielnia Mleczarska Mlekpol co dwa dni odbierała od rolnika około 2,8 tys. l mleka. O pomoc w oszacowaniu wartości krów został poproszony RO PFHBiPM w  Minikowie. Śmierć poniosły także krowy cielne. Produkcji mleka podporządkowana jest  produkcja roślinna. Kukurydza nie została jeszcze zasiana, jednak gospodarze zgromadzili już materiał siewny. Sprzedawca nie chciał wymienić nasion z odmian kiszonkowych na ziarnowe. W gruzach legły też plany inwestycyjne gospodarstwa – rolnicy chcieli wybudować nową oborę wyposażoną w robota udojowego i zwiększyć liczbę krów dojnych w stadzie.

Strata krów dla rolnika może oznaczać również stratę płynności finansowej

Mam nadzieję, że nadal będę w stanie płacić rachunki. Dzięki krowom mogłem opłacać raty kredytów i regulować wszystkie inne zobowiązania – mówi rolnik.

O wypadku została poinformowana Enea. Firma zapewniła, że dysponuje polisą OC i to ubezpieczyciel będzie regulować zobowiązania. Powinny uwzględniać nie tylko wartość rynkową w pełni produkcyjnych krów, ale także utracony dochód z produkcji mleka, stratę paszy, koszty hodowlane związane z doprowadzeniem krów do wydajności przekraczającej 11 tys. kg rocznie oraz zniszczone wyposażenie obory.

Leszkowi Błaszkowskiemu pomoc zaoferowała SM Mlekpol. Rolnik będzie mógł się starać o niskooprocentowany kredyt. Do gospodarstwa przybył rzeczoznawca ubezpieczeniowy. Hodowca otrzymał obietnicę pokrycia kosztów zakupu 25 jałowic. Zostały już sprowadzone do gospodarstwa. Taka rekompensata nie jest jednak satysfakcjonująca. Jałowice nie zaczną natychmiast produkować mleka. Osiągnięcie wydajności przekraczającej 10 tys. kg nie będzie łatwe. Firma ubezpieczeniowa ma przeprowadzić analizę, która pozwoli na oszacowanie wszystkich strat. Wtedy też ma zaproponować odpowiednią rekompensatę.

Stanowisko Enea Operator, której technicy źle podłączyli kable

Po otrzymaniu zgłoszenia od odbiorcy o zerwanym przyłączu na miejsce pojechał zespół pogotowia energetycznego. Przyczyną awarii było uszkodzenie przewodów przez sprzęt mechaniczny na posesji odbiorcy. Ze względu na stan epidemii i ograniczenie kontaktów bezpośrednich zespół pogotowia zadecydował, że dokona naprawy z podnośnika bez ingerencji w wewnętrzną linię zasilającą w pomieszczeniach Odbiorcy. W celu jak najszybszego przywrócenia zasilania zespół nie wymieniał całego przyłącza, tylko uszkodzone fragmenty. Po naprawie załączono zasilanie w stacji transformatorowej. W momencie wznowienia dostawy energii elektrycznej doszło do porażenia zwierząt gospodarskich.

Spółka jest ubezpieczona od takich zdarzeń. Wysłaliśmy odbiorcy drogą elektroniczną odpowiedni formularz, który właściciel gospodarstwa wypełnił. Wniosek został dostarczony do naszego ubezpieczyciela już następnego dnia, żeby jak najszybciej uruchomić postępowanie odszkodowawcze. Informuje Danuta Tabaka, rzecznik Enea Operator.

Tomasz Ślęzak
fot. T. Slęzak
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
26. kwiecień 2024 12:43