StoryEditorInterwencje

Być albo nie być OSM Kraśnik

19.09.2018., 15:09h
Spółdzielnia nie zapłaciła nam za odstawione mleko – mówią dostawcy OSM Kraśnik. Jej prezes odpowiada, że jeśli spółdzielnia otrzyma kredyt, zaległości za mleko zostaną wszystkim spłacone od razu. Ważą się losy spółdzielni.
Grupa dostawców OSM Kraśnik spotkała się z nami 10 września. Producenci mleka z okolic Kraśnika chcą wiedzieć, co będzie dalej ze spółdzielnią i kiedy odzyskają należne im pieniądze. Martwią się, że wielu zniechęconych dostawców odeszło już do innych odbiorców.


Zaległości

Pieniądze za styczeń zostały zapłacone w marcu, czyli po terminie. Zarówno po umownym, jak i zwyczajowym – mówi Janusz Pelak. – Za luty wypłata była w kwietniu, za kwiecień w maju. Nie dostałem pieniędzy za marzec oraz od maja do dziś. To w sumie około 5 tys. zł.

 – Ja mam niezapłacone za marzec oraz od czerwca do dziś. W sumie 10 tys. zł – wylicza Leszek Igras. – Rozmawiałem z prezesem w tej sprawie dwa razy. Obiecywał spłatę przynajmniej części tej kwoty. Czas płynie, a na koncie nie ma żadnego przelewu z mleczarni.

Kolejny zabrał głos Stanisław Piotrowski. Mówi, że jest w podobnej sytuacji. Nie dostał pieniędzy za marzec i kwiecień oraz za ostatnie miesiące. W jego przypadku to w sumie 7 tys. zł. Marian Nagajek informuje, że jemu udało się już część należności odzyskać. – Byłem w trudnej sytuacji finansowej, kupiłem kombajn. Pieniądze za mleko były mi niezbędne. Dostałem 5 tys., 4 tys. spółdzielnia wciąż zalega.



  • Spółdzielcy obawiają się o losy OSM Kraśnik. – Drastycznie spadła liczba dostawców, zostali głównie ci najmniejsi – mówili podczas spotkania


Stanisław Koper jest w trochę innej sytuacji. Mówi, że już w kwietniu zrezygnował z oddawania mleka do OSM Kraśnik, po tym, jak nie dostał pieniędzy za marzec. – I dobrze zrobiłem, bo nie miałbym teraz nawet na opłaty.

Janusz Pelak opowiada, że znajomy z lubelskiej Izby Rolniczej umożliwił mu krótką rozmowę z ministrem rolnictwa Janem Ardanowskim. – Mówił, że ministerstwo nie ma możliwości, aby interweniować w sprawach dotyczących własności spółdzielczej. Powinniśmy sami oddolnie próbować coś zmienić. Obawiam się, niestety, że to mało realne.

Obecny na spotkaniu Wiesław Latos to członek Rady Nadzorczej spółdzielni od 2015 r., a od wielu lat delegat na walne. Wobec niego spółdzielnia też ma zaległości. – Właśnie dostałem pieniądze za maj. Na resztę czekam.



  • – Prezes mija się z prawdą, twierdząc, że spółdzielnia zalega dostawcom tylko za marzec – mówi Janusz Pelak

Wyjaśniał, że spółdzielnia w ostatnich latach głównie przynosiła straty, które były pokrywane z funduszu zasobowego, a ten był uzupełniany z udziałów. Kulał handel, zmieniali się prezesi.

Ostatecznie bank, który udzielał kredytu, wystąpił o spłatę. Spłacaliśmy po trochu, a gdy został sprzedany zakład w Opolu Lubelskim, kredyt spłaciliśmy w całości. Liczyłem na nowy początek. Jednak gdy na początku tego roku spółdzielnia zaczęła starać się o nowy kredyt obrotowy, nikt nie zgodził się na jego udzielenie. I to mimo spełnienia warunków, polegających m.in. na zwolnieniu części załogi. A odprawy trzeba było zapłacić. Nawet wielomiesięczne. Ktoś kiedyś takie umowy podpisał – mówi Latos.




Pilnujcie swoich spraw

Członek Rady Nadzorczej informuje, że w marcu zgłosił propozycję, aby jednego miesiąca płacić dostawcom za mleko, drugiego pracownikom. Na zmianę. Po to, aby solidarnie ponosić koszty wyprowadzenia spółdzielni na prostą. – Przyjechała Inspekcja Pracy i na tym się skończyło.

Wiesław Latos powiedział też, że w spółdzielni trwa produkcja i sprzedaż, bieżące rachunki są płacone. – Zaległości spółdzielnia ma wobec dostawców. To my kredytujemy zakład mleczarski.

Według jego wiedzy obecne zadłużenie spółdzielni wobec dostawców wynosi ok. 2,3 mln zł, a dzienny skup jest na poziomie ok. 15 tys. litrów. Dla porównania, w ub. roku było to 70–80 tys. litrów dziennie.

Z perspektywy czasu Janusz Pelak uważa, że należało lepiej pilnować swoich spraw w spółdzielni.

Trzeba pilnować, co się z naszym majątkiem dzieje. W naszym przypadku zaczęło się to właśnie od bierności i niereagowania na sygnały. Bo mówiło się o stratach, ale było to tak przedstawiane, że to nic groźnego, że się inwestuje, że są pomysły na rozwój. A jest, jak widać.



  • Prezes Grzegorz Piątek uważa, że gdy spółdzielnia wyjdzie na prostą, wróci część dostawców


Rolnik jest zdania, że w obecnej sytuacji spółdzielni najlepszym rozwiązaniem byłoby znalezienie partnera w dobrej sytuacji finansowej, który by zakład przejął. – Póki koniunktura na mleko jest w miarę dobra. Bo ja się poważnie obawiam, że nawet jeśli spółdzielnia ten kredyt dostanie, to nie poradzi sobie finansowo z jego obsługą.


Prezes ma nadzieję

Grzegorz Piątek jest prezesem OSM Kraśnik od lipca ub. roku. Rozmowę z nami rozpoczyna od wyraźnej deklaracji. – Pieniądze zostaną dostawcom zapłacone – zaznacza Piątek.

Następnie przechodzi do wyjaśnienia, jak doszło do tej sytuacji. Według naszego rozmówcy zaległości wzięły się z konieczności wypłaty odpraw dla pracowników.

Nawet 8-miesięcznych. Takie zapisy znajdowały się w układzie zbiorowym z 1995 r. Druga sprawa to zablokowanie kredytu przez BGŻ bez podania przyczyn. Gdy zostałem prezesem, sytuacja w kwestii linii kredytowej już tak wyglądała, ale ani ja, ani Rada Nadzorcza wcześniej o tym nie wiedzieliśmy. Do stycznia udawało mi się wynegocjować przedłużenie finasowania, jednak w styczniu kredyt stał się wymagalny. Został spłacony po sprzedaniu zakładu w Opolu. Utrzymywanie tam produkcji ostatniej zimy, to także był potężny koszt, który nie pozostał bez wpływu na sytuację – tłumaczy prezes.

Prezes zaznacza, że to przyczyny bezpośrednie i mówi, że aby wyjaśnić i zrozumieć w pełni obecną sytuację spółdzielni, należałoby się cofnąć w przeszłość.

Nie wnikam w tym momencie, w to wszystko, co działo się tu we wcześniejszych latach. To – łagodnie rzecz ujmując – temat rzeka. Wspomnę tylko może o zupełnej bierności, jeśli chodzi o fundusze unijne. Gdy takie mleczarnie z regionu jak Krasnystaw, Ryki, Piaski czy Bieluch modernizowały się, budowały swoje marki i zdobywały rynki wykorzystując te środki, tutaj nic takiego niestety się nie działo – wyjaśnia Piątek.

Co do zaległości wobec dostawców, prezes kwestionuje słowa naszych rozmówców dotyczące tego, za jakie miesiące pieniądze za mleko nie zostały jeszcze wypłacone.

Jeśli ktoś opowiada, że od marca ma niepłacone, to nie jest to prawda – mówi Grzegorz Piątek. – Z zawieszeniem opłaty za marzec – za zgodą części dostawców – chodziło o to, aby odzyskać VAT. Pozostałe miesiące są płacone – twierdzi.

Prezes informuje, że łączne zaległości wobec dostawców wynoszą obecnie ok. 2 mln zł.

Gdybyśmy nie płacili od marca, to tych zaległości byłoby 12 mln a nie 2 mln – mówi. I dodaje, że ta druga kwota może być już niższa. – Żyjemy z tego, co sprzedamy, więc praktycznie po każdej wpłacie, każdego dnia, spłacamy kolejnych dostawców. Przy czym staramy się, aby w pierwszej kolejności byli to ci drobniejsi, bo oni żyją z miesiąca na miesiąc. Więksi mają większą możliwość manewru – tłumaczy.

Piątek informuje, że spółdzielnia poza zobowiązaniami wobec dostawców nie ma długów bankowych, hipoteka nie jest obciążona.

W tej chwili jest w spółdzielni ciężki okres, ponieważ szukamy finansowania bankowego. W ciągu dwóch tygodni (rozmawialiśmy 11 września – dop. red.) powinna być znana decyzja w sprawie linii kredytowej. Jeśli kredyt zostanie przyznany, to w ciągu ok. miesiąca od tego momentu wszystkie zaległości wobec dostawców zostaną jednorazowo spłacone – obiecuje nasz rozmówca.

Natomiast jeśli kredytowania nie będzie, zakład wejdzie w okres restrukturyzacji. Prezes tłumaczy, że dla spółdzielni oznaczałoby to m.in. zabezpieczenie przed ewentualnym wnioskiem o upadłość. Dałoby to zakładowi oddech i możliwość uzyskania lepszych wyników finansowych, a w konsekwencji uzyskanie kredytu.

Dla dostawców sytuacja byłaby zbliżona do obecnej. Spłata zaległości następowałaby stopniowo, w zależności od wpływów do kasy spółdzielni – mówi prezes. Nie wyklucza on też trzeciego wariantu rozwoju sytuacji, czyli połączenia z silnym spółdzielczym partnerem. Mówi, że takie rozmowy trwają, nie wymienia nazwy partnera.

Grzegorz Piątek mimo skomplikowanej sytuacji jest dobrej myśli.

W innej sytuacji by mnie tu nie było. Wierzę, że gdy spółdzielnia wyjdzie na prostą, wróci też część dostawców. Takie deklaracje do nas docierają. Tym bardziej, że nikomu nie robiliśmy problemu z natychmiastowym rozwiązaniem umowy, bez trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia – dodaje prezes Piątek.

Krzysztof Janisławski
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
02. maj 2024 06:16