Lokalne władze we Wrocławiu wprowadziły absurdalne ograniczenia
Starostwo powiatowe we Wrocławiu wprowadziło bowiem dla nich ograniczenia godzinowe dotyczące przejazdów mostem. To tymczasowy most DMS-65 ustawiony po ubiegłorocznej powodzi przez wojsko.
Jakby tego było mało, rolnicy muszą uzyskać formalną zgodę na każdą z wykorzystywanych do transportu maszyn, czyli ciągnik, kombajn, a nawet na poszczególne przyczepy do przewozu plonów. I dopiero wtedy mogą od godziny 6.00 do 9.00 oraz od 15.00 do 17.00 przewozić to, co udało się im zebrać. I generalnie też jechać uprawiać swoje pole. To absurd, głupota, a może nawet celowy sabotaż pracy rolników przez miejscową władzę. O ile ograniczenia związane z tonażem można wytłumaczyć, to dopuszczenie do ruchu tylko w wybranych godzinach budzi poważne wątpliwości.
Tak poważne pytanie jest uzasadnione, gdyż w trakcie żniw, jeśli gospodarz namłóci ziarna, załaduje przyczepy a i w kombajnie zbiornik już napełni, to potem może spokojnie stać i czekać kilka godzin, żeby zboże przetransportować do elewatora, do skupu czy swojego gospodarstwa.
W tym czasie może np. spaść deszcz i trzeba będzie czekać nie tylko kilka następnych godzin, ale i kolejne dni, aż zboże wyschnie. A jeśli będzie padało dłużej, to jakość ziarna się pogorszy i zamiast konsumpcyjnego rolnik będzie sprzedawał już paszowe. Jego straty będą więc ogromne.
Co zaś jeśli skończy pracę w nocy, bo często tak jest, że koszenie zbóż trwa nawet do późna.
Dodajmy, iż w skupach, które są za feralnym mostem (aż trzech) nikt nie uwzględni przecież tak poważnych problemów komunikacyjnych i logistycznych rolników. Tam pod uwagę są i będą brane jedynie parametry ziarna, a nie godziny możliwego przejazdu przez pechowy most.
Rolnicy opowiadający o sprawie, bo decyzja lokalnego samorządu jest dla nich po prostu zwykłą udręką, nie chcą się przedstawiać i ujawniać swoich personaliów publicznie.
Nie chcą w obawie przed restrykcjami czy niekorzystnymi konsekwencjami, jakie mogą ich spotkać w przyszłości ze strony właśnie lokalnych władz.
Rolnicy muszą indywidualnie uzyskać formalne zezwolenie na przejazd
Bo przecież w starostwie (czy w gminie) trzeba zawsze coś załatwić, uzyskać jakąś zgodę, pozwolenie, a zdobyte dotąd doświadczenie mówi im, że z urzędnikiem nie można wygrać (a jeśli już, to i tak nie będzie to dla gospodarza korzystne). Niestety, na tym nie kończy się problem z utrudnieniami podczas żniw. Kolejne, to mobilność sprzętu i maszyn, które są i będą przecież potrzebne po zebraniu plonów. Aby zatem ograniczyć tak uciążliwe przejazdy należałoby zostawiać chyba maszyny w polu na noc… Albo jesienią prosić o kolejne zgody na przejazdy maszyn. Wtedy urzędnicy mogą wygrać i zgody nie dać.
Być może usprawiedliwieniem takiej sytuacji ma być to, że po ubiegłorocznej powodzi w tym rejonie, to wojsko zbudowało – wzmiankowany – most w Wawrzeńczycach (gm. Mietków) pod Wrocławiem o nośności 10 t.
Ograniczenia narażają rolników na ogromne straty finansowe
Rolnicy mogą jednak w prosty i banalny sposób ominąć tego rodzaju utrudnienie. Wystarczy, że nadrobią po kilkadziesiąt kilometrów i pojadą „objazdami” już nie po bocznych, ale głównych drogach, które będą tarasować, a może nawet blokować po prostu ze względu na wolniejszą jazdę ciągników z przyczepami wypełnionymi ziarnem. To, że zapłacą za to dodatkowo krocie, gdyż paliwo nie jest tanie, wydaje się chyba już nikogo nie interesować. Przytoczmy jednak, choćby fragment jednej z rzeczonych zgód lokalnych władz:
„Zezwolenie Starostwo Powiatowe we Wrocławiu
Na przejazd przez most tymczasowy nad rzeką Strzegomka, w ciągu drogi powiatowej nr 2075D na odcinku od Kostomłoty Powiat Średzki, granica powiatu Wrocławskiego, miejscowości Wawrzeńczyce gmina Mietków do Miejscowości Mietków, gmina Mietków (…) celem dojazdu do pól uprawnych i punktów skupu płodów rolnych pojazdów rolniczych wraz z przyczepami o numerach rejestracyjnych:”, i tu następują numery rejestracyjne maszyn jednego z rolników.
I dodajmy, że i takie kursy gospodarzy są dodatkowo ograniczone ze względu na tonaż, jaki ich ogranicza znakiem drogowym B18 – 10 t (zakaz wjazdu pojazdów o masie ponad 10 t).
Ale i to może się skończyć, bowiem, jak zagwarantowali sobie urzędnicy i napisali to także rolnikom: „Zastrzegam sobie prawo do cofnięcia zezwolenia w przypadku niestosowania się do przepisów Ustawy prawo o ruchu drogowym oraz negatywnego oddziaływania przejazdów samochodów ciężarowych, na które wydano niniejszą zgodę na stan pasa drogowego, w tym: stwierdzenia pogorszenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, kołowego i pieszego, wystąpienia degradacji drogi i infrastruktury zlokalizowanej w pasie drogowym, zanieczyszczania jezdni i innych elementów pasa drogowego, stwierdzenia niestosowania się do warunków zezwolenia.
Zezwolenie jest ważne pod warunkiem:
1. Wjazdu przedmiotowego pojazdu na obiekt tylko w przypadku nieobecności pieszych w obrębie mostu, potwierdzonej przez: osobę nadzorującą przejazd lub kierowcę pojazdu.
2. Nieprzekroczenia zadeklarowanych we wniosku parametrów pojazdu.
3. Prowadzenia przejazdów poza godzinami szczytu komunikacyjnego w dni robocze tj. 6:00–9:00 i 15.00–17.00. Ważny dokument do 31 grudnia 2025”.
Tego rodzaju dokumenty są więc ważne do końca roku. Nie jest wykluczone, że samorząd myśli, iż żniwa będą prowadzone do końca grudnia. I być może ma rację, gdyż przy takiej praktyce jest to być może realne…
W sprawę zaangażuje się Ryszard Borys, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej, który przyznaje, że jest zdumiony tego rodzaju zachowaniem starostwa.
– Będziemy w tej sprawie interweniować, bo nie bardzo to rozumiem, ale na pewno to chory pomysł – mówi ostro Borys. – Pójdę do gminy, do starostwa i będę rozmawiał, żeby to w rozsądny sposób załatwić i rozwiązać z pożytkiem dla rolników.
Ale dodaje też, że jest to efekt wieloletnich zaległości, nie zadbał dotąd, aby na wsi, gdzie rolnicy są gospodarzami i czas żniw to dla nich najbardziej intensywny czas pracy, mieli jeszcze tego rodzaju absurdalne problemy.
Niestety, na nasze formalne prośby i pytania skierowane pisemnie do samorządu powiatowego, ale też gminnego w tym rejonie Dolnego Śląska nikt nie odpowiedział.
Artur Kowalczyk
fot. powiat wrocławski
