Diagnoza, która wszystko zmieniła
Nasz Czytelnik prowadzi kopalnię piasku i żwiru. Wyrobisko znajduje się w pobliżu rodzinnego gospodarstwa, które przez wiele lat prowadzone było przez jego ojca. W ubiegłym roku zaniepokoiło go dziwne zgrubienie na szyi w okolicach węzłów chłonnych, więc udał się do lekarza rodzinnego. Lekarz sprawy nie zlekceważył. Wypisał skierowanie do specjalistycznej przychodni onkologicznej, gdzie wykonano odpowiednie badania.
– Kiedy przyjechałem na ponowną wizytę, podczas której zostały mi przedstawione wyniki badań, moje życie w jednej chwili całkowicie się zmieniło. Okazało się, że to nowotwór złośliwy, na szczęście we wczesnym stadium. Lekarz powiedział mi, że muszę się poddać odpowiedniej terapii i operacji, podczas której ma zostać wycięta tkanka zawierająca złośliwe komórki. Trafiłem na długie leczenie i do szpitala. Potem otrzymałem wielotygodniowe zwolnienie lekarskie oraz jasne zalecenie, że nie mam przemęczać organizmu. Oczywiste stało się, że nie mogę ciężko pracować. Wstrzymałem całkowicie wydobycie w kopalni. Prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą, z której podczas mojego leczenia musiałem zrezygnować – wspomina Czytelnik.
Gmina nie odpuszcza podatku
W tak trudnej sytuacji ogromny kłopot stanowiły naliczane przez gminę podatki. Czytelnik w związku z prowadzoną działalnością musi płacić wysoki podatek od nieruchomości. Do urzędu gminy wysłał wniosek o jego umorzenie lub zmniejszenie w związku z zaprzestaniem prowadzenia działalności oraz trudną sytuacją życiową spowodowaną złym stanem zdrowia. Podatek został naliczony, jednak nasz Czytelnik złożył odwołanie od decyzji gminy. Wysokość podatku na rok 2025 miała wynieść ponad 40 tys. zł. Wniósł o uchylenie decyzji wójta. Wskazał, że taka kwota jest zbyt wysoka. Argumentował, że powierzchnia kopalni jest mniejsza, niż wynika to z wysokości naliczonego podatku.
Spór o rekultywację i granice kopalni
Nie zgodził się z tym wójt gminy, który twierdził, że w momencie złożenia odwołania nie została wydana decyzja o zakończeniu rekultywacji terenu, na którym wydobycie żwiru już się nie odbywa. Chodziło o powierzchnię o areale 2 ha.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze ustaliło, że w lutym 2025 roku Starostwo Powiatowe we Włocławku dokonało kontroli wykonania obowiązku rekultywacji, po której wójt miał pozytywnie zaopiniować zakończenie rekultywacji, i ustalił Czytelnikowi wysokość podatku za 2025 rok. SKO w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdziło, że spór dotyczy tego, czy cały obszar górniczy związany jest z prowadzeniem działalności gospodarczej, czyli czy cały obszar górniczy został opodatkowany podwyższoną stawką podatku od nieruchomości.
Walka o ulgę podatkową
„Z informacji uzyskanych ze Starostwa Powiatowego we Włocławku wynika, że decyzja o zakończeniu rekultywacji została wydana. W związku z tym decyzję [podatkową – dop. red.] należało uchylić w celu uwzględnienia zmian w stanie faktycznym” – czytamy w decyzji SKO.
Kolegium stwierdziło także, że w ponownym postępowaniu gmina powinna wystąpić do starostwa powiatowego o wydanie decyzji potwierdzającej zakończenie rekultywacji wraz z informacją, czy jest ona ostateczna. Kolejnym krokiem powinno być prawidłowe określenie, jakie grunty i kiedy zostały zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej.
„Dla uznania, iż grunty nie są zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej, wystarczy sama ostateczna decyzja o zakończeniu rekultywacji (...)" – ustaliło SKO w uzasadnieniu decyzji.
Podatek został więc na nowo ustalony, jednak jego wysokość nadal przekraczała możliwości finansowe naszego Czytelnika. Z powodu złego stanu zdrowia kopalnia nie funkcjonowała, nie przynosiła więc żadnego dochodu. Nasz Czytelnik złożył kolejny wniosek o umorzenie podatku od nieruchomości – pierwszej, jak i drugiej raty, łącznie ponad 10 tys. zł.
Dokumenty i kolejne rozczarowanie
Wójt gminy postanowił wezwać wnioskodawcę do uzupełnienia „braków formalnych wniosku” poprzez dostarczenie dokumentów potwierdzających sytuację finansową oraz stan zdrowia.
„Podatnik nie dołączył do wniosku żadnych dokumentów (...)" – poinformował urząd gminy.
– Wysłałem do gminny dokumenty świadczące o tym, że mam do spłaty 100 tys. zł kredytu. Przedłożyłem także dokumentację medyczną leczenia onkologicznego w Warszawie i Bydgoszczy. Gmina umorzyła podatek, ale tylko 5 tys. zł. Zostałem poinformowany, że moja choroba nie przyczyniła się do spadku dochodów – mówi Czytelnik.
Tomasz Ślęzak
fot. T. Ślęzak
