Rolnikowi z Mazowsza żurawie zniszczyły aż 15 ha kukurydzyJózef Nuckowski
StoryEditorInterwencja TPR

Rolnikowi z Mazowsza żurawie zniszczyły aż 15 ha kukurydzy. "Czuję się bezradny"

02.07.2023., 17:00h
Jolanta i Dariusz Jasińscy wspólnie z synem Hubertem i jego żoną Natalią prowadzą gospodarstwo mleczne. Niedawno przeżyli podwójny szok w związku ze szkodami wyrządzonymi przez żurawie na ich plantacjach kukurydzy. Pierwszy raz, gdy zobaczyli ogromną powierzchnię, na której ptaki zniszczyły rośliny, a kolejny raz, gdy próbowali uzyskać odszkodowanie za poniesione straty, lecz okazało się, że przepisy są nieubłagalne i odbili się od ściany.

Rolnik z Mazowsza stracił 15 ha kukurydzy przez żerujące żurawie

Od ponad 30 lat prowadzę gospodarstwo rolne i coś takiego spotkało mnie po raz pierwszy. Pod koniec maja zobaczyliśmy, że na niektórych działkach większości roślin nie ma. Pozostały tylko otwory, którymi żurawie powyciągały ziarna kukurydzy z ziemi. Byliśmy zszokowani takim widokiem – mówi Dariusz Jasiński.

Szacują, że łącznie około 15 ha wymaga ponownej uprawy i siewu nasion. Koszt tych zabiegów będzie duży, ale nie gwarantuje uzyskania zadowalających plonów. Zniszczona kukurydza zasiana była około połowy kwietnia, więc kolejna będzie zasiana o około 1,5 miesiąca później. Jest raczej niemożliwe, żeby opóźnienie siewu nie wpłynęło na obniżenie plonu. Tym bardziej że w okolicy zaczyna brakować na polach wody i start zasianych w czerwcu roślin będzie bardzo utrudniony.

Przez żarłoczne żurawie może zabraknąć paszy dla krów

{embed_photo_L50_tpr}304630{/embed_photo_L50_tpr} – Straty po późnych siewach będą na pewno, tylko nie wiemy, jak duża będzie ich skala. 15 ha to około 25% uprawianego przez nas areału kukurydzy, więc obniżka plonu na takiej części zagraża zabezpieczeniu kiszonki z tej rośliny dla stada krów. W ubiegłym roku koszt zakupu kukurydzy do zbioru na kiszonkę wahał się od 8 do 10 tys. zł/ha, a jakie ceny będą w tym roku, to się dopiero okaże.

Hubert Jasiński dodaje, że wcześniej wielokrotnie na polach były szkody wyrządzone przez dziki, ale nigdy nie były tak duże, jak obecnie. Rolnicy po raz pierwszy mają do czynienia ze zniszczeniami wyrządzonymi przez żurawie. Nie spodziewali się, że mogą być tak ogromne.

Rolnik niemal nie ma możliwości ochrony pól przez żurawiami. O odszkodowanie też trudno

Dariusz Jasiński jeszcze bardziej niż szkodami wyrządzonymi przez żurawie zbulwersowany jest możliwościami, jakie ma rolnik w ochronie plantacji przed ptakami oraz w uzyskaniu odszkodowania za wyrządzone przez nie szkody.

– Chciałem uzyskać odszkodowanie za poniesione straty i chronić plantacje przed destruktywnym działaniem ptaków w przyszłości. Zadzwoniłem do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Powiedziano mi, że mogę otrzymać pozwolenie na straszenie ptaków, ale muszę złożyć wniosek i czekać na odpowiedź. Mogę złożyć wniosek o zezwolenie na odstrzał żurawi, z którym mógłbym się zwrócić do myśliwych. W GDOŚ powiedzieli mi, że ustawa nie umożliwia wypłaty odszkodowania przez tę instytucję. Kazali mi założyć sprawę cywilną w sądzie. Wówczas zapytałem, kogo mam pozwać o odszkodowanie. Odpowiedziano mi, że Skarb Państwa. Taką samą odpowiedź otrzymałem w oddziale Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Siedl­cach. W urzędzie marszałkowskim umywają ręce, ponieważ odpowiadają za bobry, wilki i niedźwiedzie, a szkody za żurawie nie leżą w ich kompetencji – bulwersuje się Dariusz Jasiński.

image

Żurawie na polach państwa Jasińskich zniszczyły około 15 ha kukurydzy

FOTO: Józef Nuckowski

Rolnik czuje się rozgoryczony. "Jesteśmy traktowani jak niepotrzebna grupa społeczna"

Hodowca nie kryje rozgoryczenia w związku z przepisami obowiązującymi w kwestii szkód wyrządzonych przez ptaki.

– Czuję się bezradny, nie mam się do kogo zwrócić w tej sprawie. Jako hodowcy bydła mlecznego zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Nie tylko w kwestii szkód wyrządzonych przez żurawie, ale także w obliczu kryzysu na rynku mleka. Cena za mleko spada i nikt się tym problemem nie interesuje. Ponadto koszty produkcji stale ros­ną. Zostaliśmy potraktowani jak nikomu niepotrzebna grupa społeczna, a przecież zajmujemy się produkcją zdrowej i smacznej żywności. Boli nas też, że obniżki cen mleka nie przekładają się na obniżkę cen nabiału na półkach sklepowych – dodaje Dariusz Jasiński.

Zaznacza, że nie zamierza się poddać i będzie dochodzić odszkodowania w sądzie. Dodaje przy tym, że problem trzeba nagłaśniać, żeby władza ustawodawcza zaczęła działać, a poszkodowani przez ptaki rolnicy mogli liczyć na rekompensatę bez konieczności sądzenia się.

{embed_photo_L50_tpr}304631{/embed_photo_L50_tpr}

Póki co nie możemy nawet straszyć ptaków na swoim polu. Musimy przewidzieć wcześniej ich żerowanie, żeby otrzymać stosowne zezwolenie na straszenie. Skąd mogłem wiedzieć, że żurawie przylecą i zrobią spustoszenie na moich polach? Praktycznie większość instytucji w oparciu o przepisy odwraca się w tej sprawie od rolnika. Urzędnik nie powinien mi mówić, co mam robić na polu, skoro produkuję żywność dla społeczeństwa. Jedynie urząd gminy zaoferował mi pomoc w znalezieniu prawnika, który pomoże mi w dochodzeniu zadośćuczynienia. Oczywiście za tę usługę będziemy musieli zapłacić – mówi Dariusz Jasiński.

Od naszej wizyty na polach państwa Jasińskich do opublikowania artykułu żurawie wielo­krotnie nawiedziły ich pola. Wskutek tego gospodarze trzykrotnie dosiewali kukurydzę, co dodatkowo pogłębiło ich złość.

Dariusz Jasiński po rozmowie z prawnikiem przekonał się, iż jego szanse na uzyskanie odszkodowania są bardzo znikome. Mecenas znalazł dwa przypadki spraw sądowych o odszkodowanie za szkody wyrządzone przez ptaki. W obu rolnik przegrał zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji. Państwo Jasińscy liczą jednak, że w roku wyborczym ktoś pochyli się nad ich problemem.

image

Dariusz Jasiński z synem Hubertem

FOTO: Józef Nuckowski

Wizytówka gospodarstwa

Dariusz Jasiński z żoną Jolantą oraz synem Hubertem i synową Natalią prowadzą w miejscowości Tarcze w gminie Zbuczyn gospodarstwo o powierzchni około 120 ha specjalizujące się w produkcji mleka. Połowę areału stanowi kukurydza uprawiana na kiszonkę, a drugą część zajmują mieszanki traw z motylkowymi. Stado bydła liczy około 400 sztuk i składa się z 210 krów dojnych oraz krów zasuszonych i jałówek. Surowiec w ilości około 250 tys. litrów miesięcznie dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach. Na zdjęciu pan Dariusz z synem Hubertem.

Józef Nuckowski

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
10. grudzień 2024 17:07