Rolnicy w potrzasku – czy z rynku zniknie 20% śor?
Na biurko prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych Wiktora Szmulewicza trafił apel rolników z Dolnego Śląska. Chodzi o obserwowane od dawna wycofywanie z rynku kolejnych substancji czynnych stosowanych w środkach ochrony roślin. Jak wskazują wnioskodawcy, Komisja Europejska pozostaje bezwzględna w wydawaniu opinii o wstrzymaniu możliwości stosowania dotychczas dostępnych oprysków i zapowiada kolejne obostrzenia.
– Obecnie pojawiają się informacje o drastycznych ograniczeniach, które mogą objąć nawet 20% wszystkich stosowanych środków, w tym szczególnie zapraw nasiennych – alarmują rolnicy, dodając, że w początkowym etapie rozwoju to właśnie zaprawy stanowią fundament ochrony roślin, a decyzja o ich wyeliminowaniu jest poważnym zagrożeniem dla produkcji i może doprowadzić do powstawania większych strat w plonie.
Rolnicy pozbawieni realnych narzędzi ochrony upraw
Paradoks zaistniałej sytuacji polega na tym, że na miejsce wycofywanych substancji wchodzących w skład środków ochrony roślin nie są wprowadzane zamienniki. Zdaniem rolników wynika to z wysokich kosztów, które firmy musiałyby ponieść w celu uzyskania certyfikacji dla nowych produktów.
– Problem pogłębia fakt, że na rynek nie wchodzą nowe substancje, ponieważ koszt certyfikacji jest tak wysoki, iż największe koncerny chemiczne nie podejmują się tego procesu. W efekcie rolnicy stają w obliczu sytuacji, w której zostają pozbawieni realnych narzędzi ochrony uprawa – czytamy w apelu DIR.
Rolnikom zabrano opryski, teraz muszą pryskać po kilka razy
Rolnicy za przykład potwierdzający rozważania na temat niesłuszności wycofywania substancji służących do ochrony roślin podają zaprawy neonikotynowe, które służyły do zwalczania licznych insektycydów.
– W uprawie rzepaku ozimego doprowadziło to do poważnych problemów ze szkodnikami w okresie jesiennej wegetacji. Rolnicy, pozbawieni skutecznych narzędzi ochrony, zmuszeni są do wykonywania kilku zabiegów chemicznych w krótkim odstępie czasu, aby utrzymać rośliny przy życiu. Nie tylko podnosi to koszty produkcji, ale także zwiększa obciążenie środowiskowe, gdyż zamiast jednorazowego, skutecznego zabezpieczenia nasion, stosuje się wielokrotne opryski – wyjaśnią rolnicy.
Przeczytaj również: Rolnicy potrzebują tych oprysków. "To pogarsza sytuację"
Nie da się zabezpieczyć roślin na etapie kiełkowania
Z przedłożonego przez DIR pisma wynika, że decyzje o wycofaniu substancji przeznaczonych do ochrony roślin, wcale nie doprowadziły do zmniejszenia liczby wykonywanych oprysków, a wręcz przeciwnie. Z uwagi na brak skuteczności obecnie dostępnych substancji, rolnicy muszą ponawiać zabiegi, zużywając więcej chemii, niż dotychczas. Jak wyjaśniają, wcześniej byli w stanie zabezpieczyć ziarno na etapie kiełkowania, a teraz stało się to niemożliwe.
Czy rolnicy będą kontrolowani w zakresie ochrony upraw?
Zdaniem rolników obecnie prowadzona polityka wycofywania substancji i zapraw przeznaczonych do ochrony roślin może w przyszłości doprowadzić do wprowadzenia wzmożonych kontroli gospodarstw i nakładania na nich kar finansowych w postaci odbierania dopłat bezpośrednich. Ponadto obawiają się spadku plonów, na który nie będą mieli wpływu przez brak dostępnych narzędzi.
– Agronomowie i naukowcy od lat podkreślają, że polityka całkowitych zakazów nie prowadzi do poprawy bezpieczeństwa środowiskowego ani zdrowotnego, a jedynie destabilizuje produkcję rolną – alarmują rolnicy, wskazując, że zamienniki, o ile są dostępne, to często o wiele droższe, przez co obawiają się utraty rentowności gospodarstw w przyszłości.
Potencjał polskiego rolnictwa będzie zdegradowany?
Jak przypominają rolnicy, zarówno w Polsce, jak i pozostałych państwach członkowskich UE przestrzegane są rygorystyczne normy dot. użycia środków ochrony roślin, co uważają za fakt, który powinien zostać ujęty podczas ustalania, które substancje będą wycofywane w przyszłości. Zdaniem rolników niezbędna jest natychmiastowa reakcja na powstały problem, bo w przeciwnym razie konsekwencje mogą być katastrofalne.
– Naszym zdaniem jest to ostatni moment, aby dopuścić do głosu ekspertów naukowych oraz praktyków, którzy wskazują, że dalsze ograniczenia prowadzą wprost do degradacji potencjału polskiego i europejskiego rolnictwa – podsumowują rolnicy.
Oprac. Justyna Czupryniak-Paluszkiewicz na podst. DIR
