To będzie katastrofalny rok
– Czarno widzę obecny rok, ponieważ susza na polach jest jeszcze mocniej odczuwalna niż w latach poprzednich. Spodziewane niskie plony w połączeniu z wolnym handlem z Ukrainą oznaczają katastrofę dla polskich producentów zbóż. W poprzednim roku plony były dość dobre, nie odbiegały od przeciętnych plonów z 10 lat. Jednak niskie ceny płodów rolnych w połączeniu ze stosunkowo wysokimi cenami środków do produkcji nie pozwoliły osiągnąć dobrego wyniku ekonomicznego. Na szczęście osiągnęliśmy wysoki plon kukurydzy ziarnowej 15 ton z ha przy wyjątkowo niskiej wilgotności 20%. Na taką wilgotność złożyły się wyjątkowo dobre warunki pogodowe podczas zbioru ziarna kukurydzy. Dodatkowo, wzrosły ceny materiału siewnego i dość dobre stawki zaoferowano nam za nasienną koniczynę czerwoną – powiedział Dawid Obojski.
W poprzednim roku susza też dała o sobie znać, ale nie na wszystkich działkach. Skutki suszy było widać na lżejszych glebach.
Rolnik działa, jak może
– Połowę gleb mamy lżejszych, a połowa, to gleby bardziej zwięzłe. Ogólnie gospodarujemy na glebach od klasy IIIb do VI. Przy czym udział skrajnych klas jest najmniejszy. Przeważają klasy IVa, IVb i V. Ponieważ nie prowadzę produkcji zwierzęcej, nie mam obornika, to staram się jak mogę wzbogacić glebę w próchnicę poprzez przyorywanie słomy i poplonów. Chociaż z tymi poplonami to bywa różnie ze względu na niskie opady i deficyt wody – wyjaśnił Dawid Obojski.
Jest światełko w tunelu
Jest jednak pozytywne zjawisko, jakie dostrzega rolnik na rynku środków do produkcji.
– Zauważyłem, że w ostatnim czasie zaczęły spadać ceny środków do produkcji: nawozów azotowych i środków ochrony roślin, jednak nie są to duże spadki, a jednak plony jak wspomniałem zapowiadają się niskie nie tylko ze względu na suszę, ale również bardzo zimną wiosnę z licznymi przymrozkami – zakończył Dawid Obojski.
Andrzej Rutkowski
fot. Albert Katana/ai
