Ceny zbóż jak w latach 90. Rolnicy dokładają do hektara, ale GUS robi z nich milionerówElewarr, Wmir Fb, Canva
StoryEditorRolnicy pod kreską

Ceny zbóż jak w latach 90. Rolnicy dokładają do hektara, ale GUS robi z nich milionerów

25.07.2025., 06:00h

Ceny skupu spadły do poziomu sprzed kilkunastu lat, a koszty produkcji wciąż rosną. Tymczasem zdaniem GUS-u dochód z hektara jest całkiem wysoki. Rolnicy łapią się jednak za głowę i tłumaczą, że żeby wyjść na zero, muszą dostać dopłatę. Inaczej o jakiejkolwiek opłacalności trudno marzyć.

Koszty produkcji rolnej rosną z roku na rok, a ceny skupu zamiast iść w górę często wracają do poziomów sprzed kilkunastu lat. Na przykład dziś cena pszenicy w skupie jest taka jak 17 lat temu. Mimo to w oficjalnych statystykach dochody z hektara wciąż wyglądają dobrze.

Według GUS-u, przeciętny dochód z hektara w 2023 r. wyniósł 5 451 zł. Rok wcześniej było to więcej – 5 549 zł. Tyle tylko, że te dane nijak mają się do rzeczywistości, gdzie rolnik często musi do hektara uprawy dokładać. 

Dochód z hektara oderwany od rzeczywistości 

Samorząd rolniczy od dawna alarmuje, że taki wskaźnik nie odzwierciedla prawdziwej sytuacji ekonomicznej w rolnictwie. To, co wygląda dobrze w Excelu, nie znajduje pokrycia u rolnika na polu. Zróżnicowanie profili gospodarstw, skrajne warunki pogodowe i zmienność cen sprawiają, że „średni dochód” bywa kompletnie oderwany od życia.

"Cena za zboże jak w latach 90-tych"

Krzysztof Kazaniecki, przewodniczący Rady Powiatowej Warmińsko-Mazurskiej Izby Rolniczej w powiecie gołdapskim, podkreśla, że ceny skupu są jak kilkanaście lat temu, a koszty produkcji wciąż rosną.

- Zboże w latach dziewięćdziesiątych było sprzedawane w okolicy tej ceny, którą mamy obecnie, a nakłady niestety są znacznie wyższe - mówi rolnik.

Dlatego zdaniem Izb Rolniczych dane do wyliczenia dochodu powinny pochodzić z ARiMR, a także z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, we współpracy z samymi rolnikami i ośrodkami doradztwa. Ale jak na razie ministerstwo nie zajęło się tą sprawą. 

Ekoschematy nie do końca się sprawdziły

Kazaniecki zaznacza, że mamy teraz czasy, kiedy nie możemy mówić o funkcjonowaniu rolnictwa bez dotacji. Rolnikom w wyrównaniu dochodów miały pomóc funkcjonujące od 2023 roku ekoschematy, czyli dodatkowe dopłaty dla tych, co realizują działania prośrodowiskowe. Ale i tutaj rolnicy widzą trudności.

Kazaniecki zauważa, że np. wymogi przy uprawie uproszczonej są źle zaprojektowane, bo system odnosi się do roku kalendarzowego, a nie gospodarczego, co utrudnia zarządzanie uprawami. Po zbiorach nie można przeorać pola, nawet gdy jest to z rolniczego punktu widzenia uzasadnione.

– Ekoschematy miały pomóc rolnikom wejść bardziej w ekologię. Częściowo to się dzieje, ale nie wszystkie praktyki się ze sobą łączą, co dla nas jest bardzo trudne i wpływa znacząco na obniżenie naszych dochodów. A dopłaty są przecież niższe niż kiedyś – mówi rolnik.

Rentowność bez dopłat? Ne ma szans

Choć w teorii celem wspólnej polityki rolnej jest zwiększanie konkurencyjności gospodarstw, to praktyka pokazuje, że bez publicznego wsparcia wiele z nich nie miałoby szans przetrwać.

– Nasze towary, które produkujemy, powinny być w wyższych cenach, żebyśmy byli rentowni i przede wszystkim byli w stanie się utrzymać w naszych rynkach. A teraz bez dopłat to jest niemożliwe – mówi gospodarz.

Statystyka nie pokazuje więc pełnego obrazu, a dochód z hektara nie ma odzwierciedlenia w większości gospodarstw rodzinnych. 

Kamila Szałaj

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
04. grudzień 2025 17:24