Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny Tygodnika Poradnika Rolniczego, komentuje najnowsze informacjeTpr
StoryEditorkomentarz naczelnego

Dopłaty bezpośrednie tylko dla średnich gospodarstw? "Popisowe samozaoranie"

17.05.2025., 17:00h
Paweł KuroczyckiPaweł Kuroczycki

Hansen proponuje złagodzenie niektórych norm środowiskowych (GAEC), jednocześnie popierając dopłaty bezpośrednie, choć z wątpliwościami co do ich celowości dla skrajnie dużych i małych gospodarstw

Zmiany w WPR

Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za zazielenienie Europy, pozostawił swym następcom twardy orzech do zgryzienia, choć do tej sytuacji chyba lepiej pasowałoby określenie, że zostawił ich z ręką w… Zielonym Ładzie. Teraz Christophe Hansen biedzi się co począć z dziedzictwem Timmermansa.

Jeszcze w maju Hansen chce przedstawić propozycje zmian we Wspólnej Polityce Rolnej. Już teraz w mediach pojawiają się informacje oficjalne, jak i przecieki (zapewne kontrolowane) na temat zmian w WPR. Hansen opowiedział się za złagodzeniem części norm dobrej kultury rolnej zgodnej z ochroną środowiska, czyli niesławnych GAEC, m.in. tych dotyczących użytków zielonych, tak zwanych torfowisk i terenów podmokłych, tworzenia pasów buforowych, ograniczania erozji gleby i utrzymania okrywy ochronnej na gruntach. Nowy komisarz ds. rolnictwa pozostaje zwolennikiem dopłat bezpośrednich, choć wątpi w zasadność ich przyznawania gospodarstwom, które uprawiają po 1000 ha i więcej. Z drugiej strony, wątpi też w zasadność wspierania gospodarstw najmniejszych, które nie prowadzą produkcji rolnej. Podkreśla także, że UE nie powinna się uzależniać od żywności z importu. Tylko, że to nie on będzie podejmował decyzje w sprawie umów o wolnym handlu z krajami Mercosur czy Ukrainą.

image
Ciągniki

Mały ciągnik do wielu zadań. Jak Claas Axos 3 sprawdza się u dostawcy mleka do OSM Łowicz?

Hansenowi, który przynajmniej stara się sprawiać wrażenie, że rozumie potrzeby rolników, już odpowiedział aparat biurokratyczny z Brukseli. Anonimowi urzędnicy z Dyrekcji Generalnej ds. Rolnictwa, czyli unijnego ministerstwa rolnictwa, stwierdzili, że zniesienie przepisów dotyczących klimatu i ochrony środowiska jeszcze bardziej pogorszy i tak już negatywny wizerunek sektora. I tu trzeba zadać jedno pytanie: kto przyczynił się do powstania tego negatywnego wizerunku? Czy to nie Komisja Europejska w czasach Timmermansa finansowała organizacje pozarządowe, aby przekonywały społeczeństwo i lokalnych polityków, że planeta płonie, krowa jest gorsza od węgla, a jedyny ratunek przyniesie nam zamiana europejskiego rolnictwa w ekologiczny skansen.

Jak się to wszystko poskłada do kupy, to uzyskujemy następujący obraz: Unia Europejska, najpotężniejsza organizacja ponadnarodowa na świecie, niszczy z premedytacją jedną z gałęzi swojej gospodarki i ryzykuje utratą bezpieczeństwa żywnościowego, a co za tym idzie, wzrostem cen żywności, co zawsze skutkuje wyższą inflacją, a zatem droższymi kredytami, które szkodzą całej gospodarce. Popisowe samozaoranie Europy – jak mówi młodzież.

Zasadzki na rolnictwo

Dziś do licznych zasadzek, które Bruksela zastawiła na rolnictwo dochodzi jeszcze jedna: koszty wsparcia dla Ukrainy oraz konieczność inwestowania w obronność. Tu ścierają się dwa poglądy. Według pierwszego, UE nie powinna zwiększać swojego budżetu, który dziś wynosi 1% dochodu narodowego brutto krajów członkowskich, a dodatkowe wydatki sfinansować kosztem dotychczasowych funduszy, także tych przeznaczanych na rolnictwo. Drugi pogląd zakłada zwiększenie budżetu Unii. Ciekawe, który wygra i dlaczego ten pierwszy.

image
WPR

Dopłaty i mniej kontroli u rolnika. KE obiecuje uproszczenia

Zejdźmy jednak na ziemię z brukselskich salonów. Jeszcze do niedawna słychać było wezwania do modlitwy, aby do Polski nie wkradła się pryszczyca. Dziś do tej nowenny dołącza modlitwa o deszcz. Nie będę się skupiał na analizie stanu ozimin. Zastanawiam się, co czeka rolników, jeśli susza się nie zakończy? Skąd będą pieniądze na pomoc suszową? Czy rząd wydłubie z budżetu obciążonego 300-miliardowym deficytem kilka miliardów na pomoc dla rolników? Jeśli spojrzeć na niemrawą pomoc dla ofiar powodzi na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, to z wsparciem suszowym może być krucho. Obym w tej sprawie okazał się fałszywym prorokiem.

Wróćmy jeszcze do pryszczycy

Wydaje się, że po kolejnym ognisku na Węgrzech przyszła pora na radykalne rozwiązania w obronie naszych granic. Choroba powraca tam regularnie co dwa tygodnie. Oczywiście nie chodzi o stawianie na południowej granicy płotu, jak na granicy z Białorusią. Dla wirusa nie będzie on żadną przeszkodą. Mamy w zanadrzu wiele możliwości. Na przykład Chorwaci pozwalają transportować produkty pochodzące od zwierząt parzystokopytnych tylko przez dwa przejścia graniczne. Tam są one kontrolowane i dezynfekowane. Węgrzy dotychczasowe obostrzenia rozszerzyli o obowiązkowe dzienniki wizyt na fermach bydła i trzody. Trzeba w nich wpisywać kto wszedł lub wjechał na teren fermy. Na Węgrzech i na Słowacji pryszczyca pustoszy wielkie fermy, otoczone 1000-hektarowymi areałami. Czy mamy symulację skutków pryszczycy w podlaskiej wsi, gdzie w każdym gospodarstwie jest obora?

Paweł Kuroczycki

fot. red.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. czerwiec 2025 18:34