Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że dochód z 1 hektara przeliczeniowego w 2024 roku wyniósł 5429 zł. Taka informacja wywołała prawdziwą burzę w środowisku rolniczym. Rolnicy nie kryją oburzenia. – To fikcja, która nie ma nic wspólnego z realiami i uderza w tysiące rodzin – mówi Damian Murawiec, rolnik spod Elbląga.
Kalkulacja kosztów pszenicy: rolnik pokazuje prawdę
Murawiec postanowił wziąć na warsztat własne dane i policzyć opłacalność uprawy pszenicy. Posłużył się przy tym średnim plonem 5,29 t/ha, podanym przez GUS za 2024 rok. Wynik? Uprawa wychodzi na minusie.
– Na nawożenie i środki ochrony roślin wydałem 2337 zł/ha. Prace polowe, czyli orka, uprawa, siew, kilka wjazdów ciągnikiem, zbiór i transport to kolejne 1830 zł. Do tego podatek rolny, KRUS i ubezpieczenia. Razem 4632 zł. A gdzie koszty magazynowania, remontów budynków czy badania gleby? Łącznie wychodzi grubo ponad 5000 zł/ha. A ja jeszcze nie doliczyłem czynszu dzierżawnego ani raty kredytu za ziemię – wylicza rolnik.
Przychody? Nawet przy cenie pszenicy sprzed żniw 800–850 zł/t i średnim plonie z danych GUS kalkulacja pokazuje stratę, bo przychód wynosi ok. 4500 z hektara. – Nie można mówić o żadnym dochodzie, bo to jest zwykła fikcja – dodaje Murawiec.
WIR: rolnicy dokłada do hektara pszenicy 940 zł
Podobne wnioski płyną z oficjalnej kalkulacji Wielkopolskiej Izby Rolniczej z września 2025 roku. Eksperci policzyli dokładnie koszty uprawy pszenicy ozimej:
- Koszty całkowite: 7202 zł/ha
- Przychody ze sprzedaży: 6260 zł/ha
- Dopłaty bezpośrednie: 2055 zł/ha
Nawet po doliczeniu dopłat bezpośrednich wynik finansowy jest ujemny, a strata to 941,89 zł/ha. WIR podkreśla, że przy obecnych cenach zbóż i tak wysokich kosztach produkcji rolnicy nie mają szans na dodatni wynik. – Zdolność odtworzeniowa majątku gospodarstw spadła do -138,92 proc. – wynika z analizy.
„Na papierze jestem milionerem, a w praktyce nie mam z czego żyć”
Rolnicy zwracają uwagę, że urzędowe wyliczenia GUS nijak mają się do rzeczywistości. – Na papierze jestem milionerem, a w praktyce nie mam z czego żyć – komentuje Murawiec.
Środowisko rolnicze podkreśla, że tak wysokie „dochodowe” dane podawane przez GUS uderzają w rolników, bo są podstawą do ubiegania się o kredyt, stypendiów, obliczania podatków czy składek. – Jeżeli państwo twierdzi, że rolnicy zarabiają ponad 5000 zł z hektara, to kto nam potem uwierzy, że tak naprawdę do produkcji dopłacamy? – pytają gospodarze.
Kamila Szałaj
