Rolnik z woj. zachodniopomorskiego zwraca uwagę na niskie ceny kukurydzy i wysokie potrącenia za wilgotność. Alepuje do rolników o wlączenie się do protestów.Janisłąwski/fb/stanisław Barna/canva
StoryEditorProtest rolników

Kukurydza po 300 zł i duże potrącenia. Rolnik pyta: co ja złego zrobiłem?

13.11.2025., 16:00h

Rolnik z woj. zachodniopomorskiego alarmuje, że niskie ceny kukurydzy dodatkowo obniżają bardzo duże potrącenia za wilgotność, sięgające nawet 20 zł za tonoprocent. Jak mówi, przy wilgotności 35–36% cena potrafi spaść do 300 zł. - Co ja złego zrobiłem? - pyta.

Rolnik o cenach kukurydzy. „Co ja złego zrobiłem?”

Rolnicy z woj. zachodniopomorskiego szykują się do protestów. Jednym z głównych powodów są bardzo niskie ceny skupu. Stanisław Barna z OOPR, rolnik z Zachodniopomorskiego, w nagraniu zamieszczonym w sieci mówi, że tegoroczne stawki i potrącenia sprawiają, że uprawa kukurydzy przestaje mieć jakikolwiek sens.

– Koszę kukurydzę i zastanawiam się, co ja takiego złego zrobiłem, że mokra kukurydza kosztuje 400 zł – mówi Barna. Jak dodaje, przy wilgotności 35–36% cena spada nawet do 300 zł. – Przy 10 tonach to jest 3000 zł. A średni plon w Polsce to przecież około 7 ton - podkreśla.

Ceny kukurydzy i wysokie potrącenia za wilgotność

Rolnik wylicza, że przy obecnych stawkach i poziomie potrąceń sytuacja staje się bardzo trudna. – Zapłacą mi 400 zł? Nie zapłacą. Mam 33–34% wilgotności, czyli od razu 40 zł mniej. Czyli będzie 360 – tłumaczy.

W niektórych rejonach kraju wilgotność dochodzi do 40%, a potrącenia są jeszcze wyższe. – Powyżej 35% odliczają nie 10 zł, tylko 15 zł za każdy tonoprocent. A bywa, że i 20 zl, jeśli jest powyżej 38% - podkreśla.

Według Barny koszty produkcji są znacznie wyższe niż możliwe przychody. – W hektar kukurydzy trzeba włożyć około 4000 zł, a przy 10 tonach wychodzi 3600 po trąceniach. To się po prostu nie spina – podkreśla. 

„Mamy brać kredyty, żeby zamknąć gospodarstwo?”

Barna zwraca uwagę, że wielu rolników ratuje się kredytami, co tylko pogłębia problemy.

– Dochodzi do tego, że musimy brać kredyty tylko po to, żeby domknąć gospodarstwo i spłacić maszyny. To nie jest rozwiązanie, żeby jeden kredyt spłacać drugim. A jeśli w przyszłym roku zboże znowu spadnie, to z czego my to spłacimy? Z czego, panie ministrze? – pyta.

Dodaje, że rynek powinien być tak ułożony, by produkcja rolna była opłacalna. – Chcecie nam otwierać rynek, to zróbcie mechanizm, który pozwoli nam zarabiać. Trzeba kupić paliwo, a paliwo to kolejny absurd. Walczyliśmy o 2 zł zwrotu akcyzy, dostaliśmy 4 grosze. A rząd chwali się, że spełnił postulaty rolników. No nie, nie spełnił - zaznacza.

Podkreśla też, że trudna sytuacja dotyczy nie tylko kukurydzy. – Pszenica rok temu kosztowała ponad 1000 zł, w tym roku 600–700 zł. Żyto poniżej 500 zł. To jest poniżej jakichkolwiek kosztów.

Rolnik apeluje o kalkulator opłacalności

Od lat postuluje stworzenie kalkulatora minimalnej opłacalności. Jak mówi, prace trwają, ale efektów nie widać.

– Wszystko jest pod zerem. Każde płody rolne. A kalkulatora ciągle nie ma – zaznacza.

Apel przed protestem. „Upomnijmy się o swoje”

Na końcu nagrania Barna zwraca się do innych rolników w związku z jutrzejszym protestem.

– Jutro o 12 wszyscy powinniśmy być na drogach. W każdym powiecie, w każdym województwie. Musimy pokazać, że nie pogodzimy się z tym, co się dzieje – apeluje.

Dziękuje też rolnikom ze swojego regionu. – Zachodniopomorskie zawsze wytycza ścieżkę, którą trzeba iść. Zgłoszono już ponad czterdzieści punktów protestu i pewnie będą kolejne, spontaniczne. Upomnijmy się o swoje – dodaje.

Kamila Szałaj

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2025 10:54