StoryEditorKomentarz naczelnych

Polska ma do zaoferowania rolnikom głównie trud i łzy

Rzeczpospolita dla chłopów, włościan czy rolników nigdy nie była łaskawa. A rocznica wybuchu powstania z 1830 r. to dobra okazja, aby o tym przypomnieć. Także III RP miała swoim obywatelom trudniącym się rolnictwem do zaoferowania głównie trud i łzy.

A polityczna nawalanka trwa i trwa...

Obserwujemy z bardzo dużym niesmakiem polityczną nawalankę, a ściślej rzecz biorąc, „patriotyczną” nawalankę związaną z amerykańskimi rakietami PATRIOT będącymi własnością niemieckiej armii. Chcielibyśmy jednak w tym miejscu wspomnieć o dwóch historycznych wydarzeniach, o których każdy przyzwoity Polak powinien pamiętać. I tak, minęło 80 lat od rozpoczęcia akcji Zamość. W nocy z 27 na 28 listopada 1942 roku Niemcy rozpoczęli zbrodnicze wysiedlenia rodzin chłopskich. Brutalną pacyfikacją objęto niemal 300 wsi. Wypędzono z domów ponad 100 tys. mieszkańców, w tym 30 tys. dzieci. Zaś do gospodarstw położonych na bardzo dobrej ziemi sprowadzono niemieckich kolonistów. W uroczystościach w Skierbieszowie uczestniczył prezydent Andrzej Duda oraz były prezydent RFN Horst Köhler, który urodził się 1943 roku właśnie w Skierbieszowie. Jednak w tle wspomnianych nawalanek owa rocznica utonęła w medialnym zgiełku.

Po cichutku

Cicho i bez szumnych obchodów świętowaliśmy też 192. rocznicę wybuchu powstania listopadowego, które rozpoczęło się w nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. Jak piszą historycy, o klęsce tego powstania przesądziła nieudolność dowódców oraz brak poparcia wśród chłopów. Polska szlachta pragnęła wolności, ale tylko dla siebie, a nie dla tych, od których zależał jej dobrobyt. Przywódcy powstania styczniowego (1863-64) poszli po rozum do głowy i walkę rozpoczęli od manifestu, w którym zagwarantowali chłopom wolność i własność dzierżawionej ziemi. Rosyjski car Aleksander II nie pozostał bierny i wydał ukaz znoszący pańszczyznę w Królestwie Polskim. To znamienne, że polscy chłopi wolność otrzymali z rąk rosyjskiego ciemiężcy. Dopiero powstanie wielkopolskie, jedyne zwycięskie w historii, mogło liczyć na poparcie wszystkich grup społecznych, także rolników. A to za sprawą niemieckiej polityki na ziemiach polskich, która oprócz germanizacji skupiała się na odbieraniu Polakom ziemi i osiedlaniu na niej Niemców. Utworzona w tym celu Komisja Kolonizacyjna doprowadziła do wykupu około 12 tys. gospodarstw (w Wielkopolsce i na Pomorzu Gdańskim).

Niepodległa Polska po 1918 r. obiecywała reformę rolną, ale na obietnicach się skończyło. Tylko raz w chwili zagrożenia przez sowiecką nawałę w 1920 r. przypomniano sobie o wiejskiej ludności. Na premiera powołano ludowca Wincentego Witosa, aby uzyskać wsparcie żołnierzy pochodzących z chłopstwa w decydującym momencie starcia z bolszewikami.

Rzeczpospolita dla chłopów, włościan czy rolników nigdy nie była łaskawa

Dlaczego o tym piszemy? Bo Rzeczpospolita dla chłopów, włościan czy rolników nigdy nie była łaskawa. A rocznica wybuchu powstania z 1830 r. to dobra okazja, aby o tym przypomnieć. Także III RP miała swoim obywatelom trudniącym się rolnictwem do zaoferowania głównie trud i łzy. Przypomnijmy, że na początku lat 90. wraz z wolnością przyszło otwarcie na import z Zachodu dotowanych surowców i żywności w kolorowych opakowaniach. Pułapka kredytowa zastawiona przez Balcerowicza dla wielu rolników skończyła się tragicznie. Dopiero często krytykowana w naszej rubryce obca Bruksela dała rolnikom pieniądze na modernizację i rozwój.

Tak na marginesie, to większość polskich ekonomistów, tych błyszczących w mediach, opowiada się za tym, aby z kryzysu inflacyjnego wyjść jak najszybciej. To oznacza ostre zaciskanie pasa i ograniczenie siły nabywczej obywateli! Należy zadać proste pytanie, czy – jak za Balcerowicza – za szybkie wychodzenie z kryzysu najwięcej zapłaci polska wieś, w tym rolnicy? Wszak dochody mieszkańców wsi i miasteczek są dużo niższe niż mieszkańców dużych aglomeracji. Nie jest żadnym odkryciem Ameryki, że sytuacja ekonomiczna gospodarstw rolnych jest zła i pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Oczywiste jest też, że ograniczenie siły nabywczej Polaków oznacza dalszy spadek rolniczych dochodów. Bo żywność musi być po prostu tańsza. Za czasów Balcerowicza dotowany import doprowadził do radykalnych spadków cen polskiej żywności. Biedniejący Polacy wybierali głęboko mrożone mięso i masło z zapasów Bundeswery, które miało 15 lat, a nawet więcej i rezygnowali ze świeżego masła z polskich spółdzielni mleczarskich. To doprowadziło do ekstremalnego spadku produkcji przetworów mleczarskich, nie tylko masła.

Rząd ugina się przed rolnikami tylko, gdy ci strajkują

Dopiero strajki chłopskie pod Mławą, nade wszystko Maślany Protest, sprawiły, że rząd podjął działania zapobiegające upadkowi polskiego mleczarstwa. Dziś doprowadzenie do spadków cen zbytu żywność jest prostsze niż za Balcerowicza. Wystarczy, że wielkie sieci handlowe zwiększą import żywności o 10 procent i ceny w Polsce radykalnie spadną. Oczywiście będzie to często żywność gorszej jakości, ale tańsza. A za to wszystko zapłacą polscy rolnicy i polscy przetwórcy.

Dlaczego nasze elity nie dbają o rolników i traktują ich jako obywateli drugiej kategorii? Za kilka tygodni rozpocznie się nowy 2023 rok. To rok wyborczy, w którym będziemy świadkami politycznej walki na śmierć i życie. Głosy wsi dwukrotnie w ciągu minionych 8 lat przeważały szalę zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Dlatego już teraz apelujemy do naszych Czytelników. Obserwujcie kto, ile i co Wam obiecuje!. Nie dajcie się zwieść! Na podjęcie decyzji macie aż 10 miesięcy.

Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski
fot. arch. red.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
20. kwiecień 2024 09:50