„Nie każda ziemia jest taka sama”
Rolnicy chcą przecież dbać o przyrodę, tyle tylko że nie kosztem produkcji żywności. Dlatego Puchalski nie ma wątpliwości, że Zielony Ład w obecnym kształcie wymaga zmian.
– Są gospodarstwa w Polsce położone na dobrych glebach i są takie na gorszych. Tutaj, w mojej gminie Gronowo Elbląskie, ziemie są od pierwszej do czwartej klasy. Usuwanie tych gruntów z produkcji rolnej to wielki błąd – mówi.
Jak tłumaczy rolnik, ugorowanie żyznych pól nie ma sensu, ani z ekonomicznego, ani z agrotechnicznego punktu widzenia.
– Założenia są takie, żeby nie prowadzić produkcji, tylko utrzymywać ziemię w dobrej kulturze. To jednak ogromne nakłady, bo jeśli się nie uprawia, łatwo stracić jakość gleby – dodaje Puchalski.
Ekoschematy są dobre, ale nie dla każdego
Kolejny temat to ekoschematy, które w zamyśle mają chronić środowisko. Zdaniem Puchalskiego to dobre rozwiązanie, ale nie do każdego gospodarstwa pasuje.
- Szczególnie trudne jest to w gospodarstwach towarowych, bo one przez to mają problem z płodozmianami, z utrzymaniem dobrej jakości, z wyprodukowaniem dobrej jakości towaru do przemysłu. Ekoschematy ograniczają stosowanie środków ochrony roślin i nawożenia, a to wpływa na końcowy efekt – tłumaczy.
Polscy rolnicy na tle UE. Jak wypadają?
Czy polscy rolnicy wypadają gorzej niż ich koledzy z Zachodu? Puchalski widzi sytuację raczej optymistycznie.
– Można powiedzieć, że jesteśmy w dobrej sytuacji. Ciągle mamy niższe koszty produkcji, choć już powoli zbliżamy się do poziomu światowego. Bardzo obciąża nas jednak cena pracy, zwłaszcza minimalnej, która została mocno podniesiona – podkreśla.
"Ugorowanie żyznych gruntów to strzał w kolano"
Podsumowując swoje uwagi, Puchalski nie kryje irytacji wobec pomysłów oderwanych od realiów wsi.
– Nie każda ziemia jest taka sama, a ugorowanie żyznych gruntów to strzał w kolano – zaznacza i dodaje, że Zielony Ład powinien być oparty na realiach, a nie na teoriach zza biurka.
oprac. Kamila Szałaj, na podst. filmu WMIR
