Sytuacja na rynku zbóż robi się dramatyczna. Skupy nie chcą przyjmować ziarna, a ceny, które oferują, są niskie. Wielu rolników zastanawia się, jak związać koniec z końcem.
Rolnik nie ma gdzie sprzedać 500 ton pszenicy
Stanisław Barna, rolnik z woj. zachodniopomorskiego i działacz OOPR, ma w magazynie 500 ton pszenicy. Problem w tym, że nie ma gdzie jej sprzedać. Skupy są zajęte realizacją starych kontraktów, a jeśli już przyjmują zboże, to po cenach, które nie pokrywają nawet kosztów produkcji.
– Mam 500 ton pszenicy. I nie mam gdzie tego sprzedać, a poza tym ta pszenica ma wartość od 600 do 750 złotych. Takie są ceny w zachodniopomorskim. Ktoś podpisał kontrakty, to może ma 800 złotych. Ja tego nie zrobiłem. W tamtym roku sprzedałem po 930 zł – opowiada rolnik na filmiku udostępnionym w mediach społecznościowych.
Otręby droższe od pszenicy. "Skandal"
Absurd polega też na tym, że otręby, czyli produkt uboczny przemiału, bywają droższe niż sama pszenica. – To skandaliczna sytuacja – podkreśla gospodarz.
„Nikt nie chciałby pracować za połowę pensji”
Rolnik porównuje swoją sytuację do pracy na etacie. – Wyobraźcie sobie, że robicie osiem godzin dziennie, a szef mówi: zapłacimy połowę, a resztę musicie sobie dołożyć sami. Nikt by w takich warunkach nie pracował. A my, rolnicy, właśnie tak funkcjonujemy – mówi Barna.
Maszyny drożeją, kredyty duszą. "Odsetki wzrosły mi o 400 tys. zł"
Do tego dochodzą koszty, które w ostatnich latach wystrzeliły w górę. Ciągnik kupiony w 2021 roku za 650 tys. zł dziś kosztuje już około miliona. Inne maszyny też podrożały.
– Same odsetki od kredytów wzrosły mi o 400 tysięcy. Pracownicy kosztują 4000-6000 zł miesięcznie, do tego ZUS. No te liczby się nie spinają – dodaje rolnik.
"Rolnika traktuje się jak przestępcę przy ASF"
Kryzys dotyka nie tylko produkcji roślinnej. W Reczu wybito ostatnio 8 tysięcy świń w związku z ASF. – Rolnika traktuje się przy tym jak przestępcę, zamiast ofiarę choroby. Zostaje z długami, bez zwierząt, musi zwalniać pracowników, a jak będzie chciał odbudować stado, to ludzi już nie znajdzie – podkreśla Barna.
Co z dopłatami do zbóż?
Barna przypomina też, że rolnicy z Pomorza Zachodniego protestowali na Wałach Chrobrego w Szczecinie przeciwko niskim cenom zbóż. – Wtedy pszenica była droższa, powyżej tysiąca złotych za tonę, a mimo to udało się wywalczyć rekompensaty od ministra rolnictwa Roberta Telusa. Dziś, kiedy ceny spadły jeszcze bardziej, pomocy brak – zauważa rolnik.
Barna: mamy największy kryzys od lat 90.
Zdaniem rolnika i Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, obecna sytuacja to największy kryzys od lat 90. Pszenżyto spadło do 610 zł za tonę, żyto do 510 zł, a pszenica paszowa do 680 zł. – To ceny, które nie mają nic wspólnego z godnością pracy rolniczej – podkreśla Mirosław Ignaszak, wiceprezes ZIR.
Rolnicy apelują o systemowe rozwiązania: realne ubezpieczenia, wsparcie w eksporcie, państwowe instrumenty stabilizacji cen. – Doraźna kroplówka już nie wystarczy. Potrzebne są decyzje, które odbudują polskie rolnictwo. Ministrze, obudźmy się i róbmy rozwiązania systemowe. Bo przy tych cenach rolnik jest praktycznie w upadłości – mówi Barna.
Kamila Szałaj
