StoryEditorInterwencja

Nie chcą uznać długu wobec rolnika

20.09.2017., 14:09h
W 2013 r. Paweł Wachowiak z Pawłowa w południowo-zachodniej Wielkopolsce podpisał umowę z firmą Agro-Transhandel na odsprzedaż tuczników. ATH dostarczała mu warchlaki, za które płacił, a następnie kupowała od rolnika żywiec. Rolnik zerwał z nimi współpracę, bo nie tak miała ona wyglądać. Trzeci rok sądzi się z nimi o pieniądze.
– Na początku marca 2014 r., gdy doszło do sprzedaży jednej z partii wstawionych zwierząt, w Polsce pojawił się ASF, jeszcze wtedy u dzików. ATH z kolei miała podpisaną umowę na skup świń z Pinii Polonia. Pinii zerwał umowę z ATH i obniżył ceny skupu tuczników, tym samym ATH obniżyło mi też cenę skupu poniżej ceny gwarantowanej. Tłumaczyłem wtedy pani prezes spółki, że ja nie zawierałem umowy z Pinii Polonia, tylko z ATH, nie mogę więc ponosić konsekwencji tego, że firma, z którą mieli podpisaną umowę, obniżyła im ceny skupu – komentuje rolnik.

Według Wachowiaka prezes ATH zachowała się wtedy bardzo dobrze.

– Przyjechała do nas do gospodarstwa i zadeklarowała, że wypłaci mi tę różnicę, ale w ratach, i będziemy dalej współpracować. Odpowiedziałem wtedy, że skoro zapłaci mi resztę pieniędzy, które mi się należą, to oczywiście będziemy dalej współpracować – relacjonuje gospodarz.

Kto, komu, co obiecał

Różnica pomiędzy ceną gwarantowaną w umowie a tą, którą spółka wypłaciła Wachowiakowi, sięgała 14485 zł. Kwotę tę rozłożono na trzy raty, dwie spłacono, trzecia, o którą Wachowiak sądzi się z ATH, wynosi 5892 zł.

– ATH zasłania się tym, że wypłata różnicy była uwarunkowana podjęciem współpracy, a ponieważ ja jednak nie przyjąłem kolejnych warchlaków do tuczu, nie wypłacono mi tej ostatniej raty. Ja rozumiałem układ z ATH w ten sposób: firma spłaca wobec mnie zobowiązanie, a ja podejmuję się dalszej współpracy. Czekałem długo na spłatę trzeciej raty, ale przecież musiałem wreszcie coś zrobić, bo nikt pieniędzy za darmo do domu mi nie przyniesie, i zdecydowałem się na współpracę z inną firmą. Pani prezes odwróciła w moim odczuciu „kota ogonem”, według niej ja powinienem współpracować, wtedy ona zapłaciłaby mi resztę zaległości – wyjaśnia Wachowiak.

W odpowiedzi na wezwanie do zapłaty pełnomocnik spółki napisał, iż współpraca rozumiana jest przez nich w ten sposób, iż Agro-Transhandel dostarcza kolejne warchlaki do tuczu, a kwota należna spółce z tytułu każdej z takich dostaw miała być umniejszana o taką wartość, by po trzech zasiedleniach chlewni saldo należności zostało wyzerowane. Dwa z takich rozliczeń zostały zrealizowane, po czym Wachowiak zrezygnował z tuczenia świń na dotychczasowych zasadach i podjął współpracę z konkurencją.



Paweł Wachowiak nie może się nadziwić, że tak prosta w sumie sprawa musiała trafić do sądu, a spółka, która zalega mu z pieniędzmi, jeszcze się odwołuje od wyroku


– Ja natomiast, nauczony doświadczeniem, że mogę mieć kolejne kłopoty, nie chciałem kontynuować z nimi dalszej współpracy. Na początku próbowałem to załatwić jakoś polubownie, ale stanowisko ATH było nieugięte: nie ma współpracy, nie ma pieniędzy. A przecież one mi się należały za odsprzedane spółce tuczniki. Jak wezwanie do zapłaty nie pomogło, mając na uwadze, że sprawa może się długo ciągnąć, a zobowiązanie ulec przedawnieniu, oddałem sprawę do Sądu Rejonowego w Poznaniu – wyjaśnia Paweł Wachowiak.

Spółka ma zapłacić

Wyrok zapadł 30 marca br. Sąd zasądził od pozwanej, czyli prezes ATH Edyty Młynarczyk zrealizowanie dochodzonej przez Wachowiaka kwoty wraz z przysługującymi odsetkami. Sąd uznał, iż zostały wyjaśnione wszystkie sporne okoliczności na podstawie przedłożonej przez strony dokumentacji oraz zeznań świadka (był nim brat Wachowiaka). Oddalił jednocześnie wniosek o przesłuchanie pozwanego, czyli prezes ATH Edyty Młynarczyk. Sąd stwierdził, iż spółka ATH uznała dług wobec Wachowiaka. Powołał się tutaj m.in. na rozliczenie dopłat do cen gwarantowanych, jakie firma przysłała rolnikowi na początku maja 2014 r. , z którego wynikało, iż 5891 zł, które firma zalegała Wachowiakowi zostanie uwzględnione przy wystawianiu kolejnej faktury za warchlaki.

ATH złożył apelację od wyroku do Sądu Okręgowego w Poznaniu, zarzucając sądowi I instancji, iż odrzucając wniosek o przesłuchanie prezes ATH, naruszył prawo procesowe. W apelacji poddano też w wątpliwość uznanie przez Agro-Transhandel długu wobec Pawła Wachowiaka – powołano się na ten sam argument, co w odpowiedzi na wezwanie zapłaty, czyli na ustanie współpracy, która była w mniemaniu spółki podstawą do realizacji trzeciej raty spłaty zobowiązania.

– W moim odczuciu, takie postawienie sprawy to szantaż i jawna próba wyłudzenia pieniędzy. Podjęcie współpracy łączy się bowiem z przyjęciem od firmy warchlaków, za które potrącono by mi pieniądze, takim sposobem mógłbym popaść w układ z nimi bez końca – komentuje Wachowiak.


Zapomniał i się domaga


Rolnik nie może zrozumieć jednej rzeczy, jak można skomplikować tak prostą sprawę. Według Edyty Młynarczyk, prezes ATH, sprawa Wachowiaka ciągnie się, bo tak działają nasze polskie sądy, a nie oni.

W jej ocenie Agro-Transhandel sp. z o.o. jako jedyna w Polsce firma w 2014 roku, po całym zamieszaniu związanym z ASF, nie wycofała się z obiecanych rolnikom cen gwarantowanych, pomimo, że mogła to zrobić, ponieważ sytuacja była wyjątkowa i kryzysowa.

– Postanowiłam jednak dotrzymać umów, pomimo sytuacji wówczas na rynku, i wypłacić rolnikom pieniądze. Była to na tyle duża suma, że musieliśmy ją podzielić na raty. Aby jednak pieniądze nie były tylko pieniędzmi rozdanymi hodowcom oraz aby miało to uzasadnienie księgowe, ponieważ spółka nie może bez żadnego tytułu przelewać sobie pieniędzy z konta, uwarunkowaniem wypłaty miała być dalsza współpraca z naszą firmą. Tym samym rolnik otrzymał pieniądze, my mieliśmy obrót i mieliśmy podstawę do wypłaty, bo były faktury od hodowcy zwiększane o ustalone kwoty – wyjaśnia Edyta Młynarczyk.

Według niej Wachowiak zgodził się na te ustalenia, gdyż podjął z nimi jeszcze współpracę przy dwóch wstawieniach warchlaka, ale o trzecim jakoś zapomniał, a pieniędzy się domaga. To dziwne, bo jak mówi rolnik: – Nie było kolejnych wstawień, tylko to feralne jedno, które zakończyło się nierozliczeniem ceny gwarantowanej. 

Edyta Młynarczyk twierdzi, iż  wszyscy, którzy handlowali z nią normalnie i bez kombinowania, zostali spłaceni i nie trzeba było na to rozpraw sądowych.

– Po raz kolejny moja decyzja z dobroci serca dla hodowców okazała się błędna, bo chciałam być uczciwa w stosunku do nich, a teraz zamiast słowa „dziękuję” mam szkalowanie dobrego imienia firmy – komentuje Młynarczyk.

Do redakcji zgłosili się też inni rolnicy z okolic Rawicza, którzy w podobnym czasie co Paweł Wachowiak współpracowali z ATH. Nie mieli dobrego zdania o podjętej wówczas współpracy.

– Umówiłem się z nimi na odsprzedaż w cenie za wagę żywą, oni stwierdzili, że świnie się źle wybiły, i zapłacili mi jak za wbc, straciłem wtedy na kilogramie 20 groszy. Podpisałem coś, czego tak naprawdę nie przeczytałem dokładnie. Spojrzałem, że cena się zgadza, nie zauważyłem jednak, że jest tam dopisane wbc. Mam nauczkę, teraz zanim czegoś ze zrozumieniem nie przeczytam, nie podpisuję, to przestroga nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich rolników – komentuje rolnik ze wsi sąsiadującej z Pawłowem.

Prezes ATH nie kojarzy dziś, czy spółka miała w tym czasie jakieś nieporozumienia z innym rolnikami z regionu Rawicza.

– Niemniej jednak, nigdy moi handlowcy nie robią tak, że umawiają się na wagę żywą, a potem rozliczamy wg wbc. Raczej wyznajemy zasadę jasnych i czystych ustaleń. Często jednak zdarza się tak, że pomimo, iż kupujemy na wagę żywą, to chcemy jednak gwarancji w postaci nie okarmienia świń lub dopilnowania wag tucznika, czyli, żeby ktoś nam nie załadował takich powyżej 130 kg. I to jest głośno i wyraźnie mówione przez moich handlowców – odpiera zarzuty prezes Młynarczyk.

Edyta Młynarczyk sugeruje naszej redakcji, iż to od nas zależy, czy zinterpretujemy artykuł w taki sposób, iż Agro-Transhandel zostanie przedstawiona w złym świetle, czy jednak jest dobrym partnerem, bo nie zostawiła rolników w tamtej ciężkiej sytuacji i starała się dochować podpisanych umów na ceny gwarancyjne.

W naszym odczuciu to głównie do rolników, którzy współpracują, bądź współpracowali ze spółką Agro-Transhandel, należy ta ocena.

dr Magdalena Szymańska
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. grudzień 2024 03:10