StoryEditorWiadomości rolnicze

Oblicza chłopskich protestów

18.03.2015., 10:03h
Z powodu kryzysu wywołanego rosyjskim embargiem cierpi cała Unia Europejska, a protestują tylko Polacy – takie komentarze słyszeliśmy podczas niedawnych protestów. 

Minister Marek Sawicki sugerował, że blokady dróg to wspaniała okazja dla wypromowania liderów związkowych, którzy na chłopskich plecach chcą zyskać lub wzmocnić swoją pozycję polityczną. Mówił też, że rolnicze niepokoje to element tegorocznych kampanii przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. A jego rady, aby zamiast protestować, wypełniać wnioski o dopłaty, brzmiały jak kpina, skoro nie tak dawno rozpoczęły się szkolenia dla doradców, mających wesprzeć w tym rolników. 

Redakcja „Tygodnika Poradnika Rolniczego” postanowiła sprawdzić, jak rzeczywiście wygląda sytuacja polskich gospodarstw i co o niej sądzą rolnicy. Badanie opinii publicznej na nasze zlecenie przeprowadziło Biuro Badań Rynkowych AgriContact. 

Jak wynika z naszego badania, politykę rolną rządu bardzo źle oceniło 179 respondentów, a źle 378. A zatem, łącznie 557 rolników, czyli 92% spośród 605 zapytanych miało negatywny stosunek do polityki rolnej rządu. 

Zapytaliśmy także rolników o przyczyny tak skrajnie złej oceny działań rządzących i, nie da się ukryć, ministra Marka Sawickiego. Było to tzw. pytanie otwarte, w którym rolnik nie wybierał odpowiedzi, lecz podawał własną. Krytycy polskiej polityki rolnej na pierwszym miejscu wymieniali „złe rządzenie i biurokrację” – 46% odpowiedzi. Na drugim znalazły się niskie ceny skupu i brak opłacalności (18%). Kolejne przyczyny to problemy w polityce zagranicznej, które doprowadziły do embarga (13%) i brak porozumienia z rolnikami (13%). Wśród przyczyn złej oceny rządu znalazł się też nierozwiązany problem odszkodowań za szkody łowieckie (8%) i niespełnione obietnice – 2% odpowiedzi. 

Jak widać, protesty i rosnąca niechęć do kierujących polskim rolnictwem nie wynika tylko z chwilowego załamania koniunktury i kłopotów z eksportem do Rosji. To bardziej skomplikowany proces, który ma przyczyny głębsze niż tylko załamanie cen skupu płodów rolnych. Podawane przez rolników powody złej sytuacji podzielić możemy na dwie grupy. W pierwszej znajdują się czynniki wpływające na ich sytuację bezpośrednio (niskie ceny, szkody łowieckie, embargo). Na nie przypada 38% odpowiedzi dotyczących złej oceny rządu. Na czynniki pośrednie, działające w dłuższej perspektywie (złe rządzenie i biurokrację, brak porozumienia z rolnikami i niespełnione obietnice) wskazało 62%. 

Widać, że rząd ponosi konsekwencje zaniechań z przeszłości. Jego ogólnie zła ocena wynikać może z rzucenia na pożarcie rynku produkcji trzody, która nijak nie była wspierana w ciągu minionych 10 lat (obciąża to także innych ministrów rolnictwa – Leppera i Jurgiela również). Na rządzie mści się też nieprzygotowanie długofalowego i realnego planu łagodzenia skutków likwidacji kwot mlecznych. Swoje odbicie w tych wynikach mogą znaleźć niejasne przepisy dotyczące wydawania pozwoleń na budowę, ułatwiające lokalnym samorządom blokowanie budowy chlewni i obór bez konkretnych przyczyn.

W takiej sytuacji trudno się dziwić, że na pytanie: czy zamierzają wyrazić sprzeciw, 54% rolników odpowiedziało „tak” lub „już to robię”. Od protestów odcięło się 40% ankietowanych. „Nie wiem” odpowiedziało 6%.

Zapytaliśmy także rolników jak oceniają sytuację swojego gospodarstwa. W tym wypadku okazało się, że nastroje rozkładają się niemal po równo, ponieważ 46% ankietowanych stwierdziło, że jest ona zła, a 49% że jest dobra. Najmniej scharakteryzowało kondycję swoich gospodarstw jako bardzo złą – 4% lub bardzo dobrą – 1%. Celowo nie użyliśmy w tym pytaniu miernika średnio – aby odpowiedzi były bardziej jednoznaczne. 

Te wyniki nie potwierdzają więc powszechnie głoszonej tezy o wiecznie niezadowolonym i narzekającym rolniku, któremu nic się nie opłaca. Widać to także w odpowiedziach na pytanie związane z planowanymi w ciągu najbliższych lat inwestycjami. W tym wypadku 30% rolników stwierdziło, że inwestować nie zamierzają. Podobna liczba (26%) jeszcze się nie zdecydowała. Reszta, czyli 44% zamierza wydać pieniądze na rozwój gospodarstwa. Na pytanie o źródła finansowania tych inwestycji rolnicy odpowiedzieli, że będą to pieniądze własne, kredyty i PROW w niemal równych proporcjach (odpowiednio 14%, 15% i 15%). 

Miejmy nadzieję, że nadmierna biurokracja w ARiMR nie utrudni im dostępu do kredytów oraz PROW, a gminy powołujące się na niejasne przepisy nie zablokują inwestycji. 

Krzysztof Wróblewski
Paweł Kuroczycki

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. grudzień 2024 04:37